Artykuły

Bohdan Łazuka się trzyma

- Moja twórczość jest wielkim ukłonem w stronę moich nauczycieli - mówi BOHDAN ŁAZUKA, który na życzenie publiczności zaśpiewa w Teatrze Polonia w Warszawie. "Trzymam się!" - tak zatytułowany jest jego recital.

To nawiązanie do jednego z przebojów Łazuki "Bohdan, trzymaj się!" i zatytułowanego tak albumu, który nagrał na żywo przed 43 laty. Klasyk polskiej estrady zaśpiewa w prowadzonym przez Krystynę Jandę teatrze swoje największe przeboje. Będzie można usłyszeć m.in.: "Dzisiaj, jutro, zawsze", "Bal na Gnojnej", ,,W siną dal".

Ma pan w repertuarze dużo piosenek, która jest tą ulubioną?

- W momencie wykonywania każda jest tą ulubioną. Trzeba podchodzić profesjonalnie, starając się, aby widownia miała jak największą satysfakcję. Ale, co tu kryć, z czasem człowiek robi się troszkę sentymentalny. Mam szczególny stosunek do dwóch utworów. Przede wszystkim do "To było tak", piosenki napisanej przez panów Wasowskiego i Przyborę, którą wygrałem w 1963 r. na pierwszym festiwalu w Opolu konkurs jurorów (inna zaśpiewana wtedy przez Bohdana Łazukę piosenka "Charleston" zdobyła I nagrodę festiwalu, która była wtedy przyznawana głosami publiczności - red.). Druga nie była tak udana od strony literacko-muzycznej, ale sprawiła, że stałem się, przepraszam, że tak o sobie powiem, popularny. Mowa o "Dzisiaj, jutro, zawsze". Nie przesadzałbym jednak może tak z tym szczególnym stosunkiem do piosenek. Bo piosenkę, jak wszystko, co się robi na estradzie, trzeba traktować poważnie, ale jest to ze swej natury rzecz ulotna.

A jaka historia wiąże się dla pana z "Balem na Gnojnej", który pan regularnie wykonuje?

- Muszę na wstępie nieskromnie pochwalić się, że to ulubiona pozycja w moim wykonaniu samego Adama Hanuszkiewicza. Zacząłem ją śpiewać w czasach studiów w szkole teatralnej. Przygotowałem ją pod okiem profesora Bardiniego. Na zajęciach ze śpiewu zaliczaliśmy kolokwium wykonując to, co profesor przyniósł albo co się udało załatwić własnym sumptem. Na "Bal na Gnojnej" natrafiłem w Studenckim Teatrze Satyryków. Wystąpiłem w jednej z jego rewii. Mieli ten tekst. Różnił się dość istotnie od tego, który wykonuję dzisiaj. Wtedy śpiewałem tak jak Grzesiuk, dziś jak Wielanek. Zastosowałem się do opinii Staśka, bo to prawdziwy ekspert. Wytłumaczył mi, że nie powinienem śpiewać, że pod szubienicą na Antosia czeka kat Maciejowski, a Maciejewski. Dziś, jak występujemy na jednej imprezie i wiem, że stoi za kulisami i słucha, jak śpiewam, to śpiewam oczywiście Maciejowski.

Czy zaśpiewa pan "Tajemnicę Mundialu", czyli "Entliczek, pętliczek, co zrobi Piechniczek"?

- Nie. To nieaktualna historia. Teraz mamy przed sobą Euro 2012. No, ale jeżeli to jest konieczne, to ja mogę zaśpiewać. Publiczność ciągle się jej domaga. Ta piosenka zrobiła karierę nie tylko okolicznościową.

Nadal śledzi pan z taką pasją wyczyny naszych piłkarzy?

- Nie mam innego wyboru, jestem Polakiem i entuzjastą tego sportu. Mój syn załapał się na Euro 2012 jako lektor angielskiego. Jest profesorem anglistyki. Więc ja się cieszę, bo cała rodzina to kibice.

Czy ma pan ochotę i możliwość nagrywania nowych utworów?

- Nie chcę się mocować. Bo widzę, że nie mam szans. Kiedyś ktoś dzwonił z radia, polskich nagrań czy telewizji i pytał, czy mogę coś u nich nagrać. Dziś musiałbym samemu sfinansować swoje nagrania. A na to mnie nie stać. Nie chcę nikogo urazić, ale wyskoczy jakaś panienka z jedną piosenką na dobrą sprawę nie wiadomo o czym. I jest nowa gwiazda. My musieliśmy poza osobowością wykazać się naprawdę solidnym warsztatem. Przygotowaniem do zawodu po prostu. Bo w piosence, czyli mini-arcydziełku, trzeba zaistnieć. A nie tylko musnąć istotę rzeczy.

Ale publiczność o panu pamięta. Stąd pana recital, właśnie na jej życzenie w Teatrze Polonia.

- Występ w tym miejscu będzie dla mnie zaszczytem i przyjemnością. Mam przyzwoicie przygotowany program i bardzo dobry zespół pod kierownictwem Czesława Majewskiego. Zaprosiłem do programu dwie wspaniałe artystki: Dorotę Laskowiecką i Brygidę Turowską. Jestem przekonany, że widzowie będą usatysfakcjonowani. A ja w ten sposób podziękuję im za pamięć o mojej osobie.

We wrześniu będzie obchodził pan 45 - lecie pracy artystycznej. Jak dziś patrząc wstecz ocenia pan swoją karierę?

- Nie lubię tego słowa. Jest potwornie zobowiązujące.

Zamieńmy je na drogę artystyczną.

- Myślę, że najlepszym, co mnie spotkało było to, że miałem tak wspaniałych profesorów. Dzięki temu dziś, jak nad czymś pracuję, to jest tak, jakbym otwierał notes. Podejście do fachu? Stanisława Perzanowska. Jak się zachować elegancko na scenie? Patrzę, jest! Ludwik Sempoliński. Jak by tu zagrać, żeby ostro przeszło wszystko za rampę. Jest! Aleksander Bardini. Jak zabrylować finezyjnym dowcipem? Bach, Kazimierz Rudzki. Moja twórczość jest więc wielkim ukłonem w stronę moich nauczycieli.

Sobota 14 lipca, godz. 20. Teatr Polonia (ul. Marszałkowska 56, wejście od ulicy Pięknej), bilety: 30, 50 i 65 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji