Artykuły

Zżyłem się z Opolem

- Praca w teatrze jest jak chodzenie po górach - wchodzi się na szczyt, by potem zejść na przełęcz i to drugie bywa trudniejsze. Jak się zrobi fantastyczne przedstawienie, to trzeba zrobić następny krok, a przecież teatr nie może się składać z samych arcydzieł - mówi BARTOSZ ZACZYKIEWICZ, dyrektor Teatru im. Kochanowskiego w Opolu.

Pod koniec września pożegna się pan z opolską publicznością i od października obejmie Teatr Studio w Warszawie. Zakręci się panu łza w oku?

- Myśli pani, że już mi się nie kręci? Tak jest od czasu, gdy podjąłem decyzję. Niesamowicie zżyłem się z tym miejscem. Osiem lat i jeden miesiąc to kawał życia. Nawet do podstawówki chodziłem krócej. To, w czym tutaj miałem okazję uczestniczyć, jest najważniejszą rzeczą w moim życiu. Nie wiem, czy kiedyś coś ważniejszego uda mi się osiągnąć. Serce mam obolałe, ale szczęśliwe.

Odchodzi pan, choć kontrakt jeszcze się panu nie skończył. "Wiadoma rzecz, stolica.." - że zacytuję słowa dawnej piosenki. Taki jest powód?

- Nie ma jakiegoś jednego głównego powodu. A już na pewno nie jest on taki prosty, że tu "tylko" Opole, a tam "aż" Warszawa.

Ale w powszechnym rozumowaniu sprawa jest prosta - Warszawa to awans. Robi pan karierę?

- (śmiech) Ja w ogóle nie traktuję tego w takich kategoriach. Kiedyś tak to funkcjonowało, że po studiach młodzi reżyserzy kierowani byli na prowincję, tam terminowali rok-dwa, a potem dostawali propozycje z większego ośrodka. Ten model już dawno nie funkcjonuje, ale takie myślenie pozostało. Wiele osób mi gratuluje, więc jest mi miło, że ktoś na podstawie tego, co robiłem w Opolu, zaproponował mi nowe zadanie. Może jest to jakaś forma awansu... Ja się po prostu bardzo cieszę z tej propozycji.

Co pana skusiło?

- Obejmę teatr z niesamowitą tradycją ukształtowaną przez dwóch gigantycznych poprzedników - Szajnę i Grzegorzewskiego. Chodziłem do tego teatru, był jednym z moich ulubionych, magicznych miejsc. W tym sensie to jest dla mnie ogromne wyróżnienie. Nie każde miejsce nosi w sobie taki potencjał. Teatr Studio - przez swój studyjny charakter - stwarza mi możliwość głębszego podjęcia myślenia o teatrze, które było dla mnie ważne, gdy miałem dwadzieścia parę lat i zdecydowało o zawodowym zajęciu się sceną. Gdzieś tu się stykam z marzeniami.

Decyzja o odejściu z Opola zapadła nagle, tuż przed zakończeniem sezonu.

- Tak się składa, że prawie dokładnie w ten sam dzień osiem lat wcześniej w wyniku konkursu zostałem wybrany na dyrektora Teatru Kochanowskiego. Moment nie jest może najdogodniejszy, ale przecież nigdy do końca się nie wie, który jest właściwy. Z drugiej strony, każdy teatr - nawet tak dobrze rozpędzony jak nasz - wymaga jakiejś zmiany. W całej historii opolskiej sceny nie było dłużej urzędującego dyrektora. Bohdan Korzeniewski mówił, że wiek zespołu teatralnego jest wiekiem psa. To już wiele nam nie brakuje. Po takim czasie istotne zmiany w teatrze są wręcz wymagane. Już od dawna zastanawiałem się, jak długo mogę jeszcze brać odpowiedzialność za to, co robię - za teatr, ludzi, za miejsce tej sceny w regionie. Tworzyłem teatr w zgodzie ze swym sumieniem, ale co rok zadawałem sobie pytanie, czy mogę jeszcze. Gdybym nie dostał propozycji od władz Warszawy - a trochę innych interesujących propozycji, niekoniecznie dyrektorskich, także dostawałem - prawdopodobnie i tak pracowałbym tu może jeszcze tylko jeden sezon.

Nie był pan zadowolony z siebie czy z teatru?

- Człowiek zawsze ma wątpliwości, czy to, co robi, robi dobrze. To, co nasz teatr uprawia, jest naprawdę niezłe, ale kiedy zastanawiam się nad sobą, to mimo efektów nie zawsze jestem zadowolony ze sposobu, w jaki to czy tamto udaje mi się osiągnąć.

Myśli pan, że nie mógłby już wnieść do Kochanowskiego znacząco nowej jakości?

- Wierzę, że mógłbym, ale i tak musiałbym sobie zadawać pytanie, czy to jest słuszna droga dla tego teatru. Druga sprawa to możliwości organizacyjne. I nie chodzi tylko o pieniądze, ale np. o festiwal klasyki - co zrobić, by on się nadal rozwijał. Co ja mam robić, żeby nie zacząć się powtarzać. Najważniejsze w tej pracy jest, by się nie powtarzać. Praca w teatrze jest jak chodzenie po górach - wchodzi się na szczyt, by potem zejść na przełęcz i to drugie bywa trudniejsze. Jak się zrobi fantastyczne przedstawienie, to trzeba zrobić następny krok, a przecież teatr nie może się składać z samych arcydzieł.

Przyszedł pan tu zaledwie rok po studiach, mając na koncie cztery przedstawienia. Jaki kapitał wywiezie pan z Opola?

- Ogromny. Tych osiem lat to wielkie i niezwykłe doświadczenie. Musiałem się wiele nauczyć, zarówno jeśli chodzi o prowadzenie dużego teatru, jak i organizowanie festiwalu. Mam też w pamięci cały szereg wielkich satysfakcji artystycznych. Można długo wymieniać.

Proszę wymienić najważniejszą.

- Pyta pani o tę jedną, jedyną książkę, którą zabrałbym na bezludną wyspę. Nie ma takiej książki. No, dobrze...Dla Teatru Kochanowskiego w ostatnich latach nie do przecenienia była rola Marka Fiedora. Kiedy obejmowałem tę scenę, pytano mnie, jaki teatr chciałbym robić. Trzecią premierą byli "Niewinni" w reżyserii Fiedora. Po ostatniej próbie generalnej powiedziałem aktorom - właśnie taki teatr chciałbym robić. To był kamień węgielny, ważny zaczyn, z którego wzięło się potem wiele innych przedstawień - przede wszystkim "Matka Joanna od Aniołów" Fiedora, ale też spektakle Hynka, Kleczewskiej, Passiniego, Rekowskiego. Daj Boże, że z tego zaczynu dalej jeszcze będzie coś rosnąć. Będę przeszczęśliwy, jeśli ten teatr będzie za chwilę jeszcze lepszy. Będę miał poczucie, że jakiś kawałek tego gmachu udało mi się postawić.

Jaki najważniejszy spadek zostawi pan swemu następcy?

- Ja sam dostałem w spadku świetny zespół ludzi i on dalej istnieje. Bez ludzi, którzy są szalenie otwarci na eksperymenty i poszukiwania, nic nie da się zrobić. Będę się cieszył, gdy mój następca będzie miał poczucie, że może się posługiwać niezwykłym "instrumentem".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji