Artykuły

Byliśmy jak rodzina

- Pracujemy nad spektaklem "minęło, minęło... i tak przeminą wszystkie historie". Premiera jesienią, nie mam jeszcze pewności, gdzie. Gdy spektakl będzie gotowy zapewne znajdzie się odpowiednie miejsce na premierę - mówi ANDRZEJ WEŁMIŃSKI, wieloletni aktorem teatru Tadeusza Kantora o wznowieniu działalności zespołu Aktorzy Teatru Cricot 2.

Aktorzy Teatru Cricot 2 wznawiają działalność. Dlaczego właśnie teraz?

- Trudno powiedzieć, że wznawiamy działalność, nasz zespól, funkcjonujący na początku lat 90., nigdy nie został oficjalnie rozwiązany. Po śmierci Tadeusza Kantora pracowaliśmy wspólnie kilka lat, daliśmy kilka premier, jednak, jak to w przypadku teatrów nieinstytucjonalnych bywa, zaczęły się problemy organizacyjne i finansowe. Przestaliśmy działać wspólnie, choć oczywiście każdy z nas pracował na własną rękę na wielu różnych polach sztuki. A dlaczego właśnie teraz? Przez cały ten długi czas zgromadziło się sporo pomysłów, które może warto by zrealizować i zweryfikować. Poza tym Teatr Cricot 2 wciąż w nas tkwi, wciąż wracamy do tego etapu w naszym życiu, i być może znów nadszedł czas, by na nowo podjąć grę i ryzyko.

Ile trwała przerwa?

- 12 lat. Ostatnią naszą premierą była "Ameryka" według Franza Kafki w roku 1995. Impuls do wznowienia pracy dała fundacja Staszka Michno, także aktora Cricot 2, Międzyludzkie Inspiracje Sztuką Teatralną, znana też jako Teatr MIST. Być może właśnie MIST da nam osobowość prawną, co w dzisiejszej rzeczywistości jest niemal niezbędne do działania.

Wróćmy do początków. Dlaczego po śmierci Tadeusza Kantora zdecydowaliście się kontynuować w pewien sposób jego dzieło?

- Ostatni spektakl Kantora, "Dziś są moje urodziny", kończyliśmy sami, bez Mistrza.

I już wtedy zdania były podzielone - czy kontynuować pracę, czy raczej ją zakończyć. Ja stanąłem na stanowisku, że sztuka musi żyć, musi utrzymywać kontakt z widzem, że to, co stworzył Kantor nie powinno tylko trafić do muzeum. Teatr Cricot 2 był wielkim zjawiskiem artystycznym, odrębnym, i byłoby wielką stratą gdyby całkiem zniknął. Podobne losy miały i inne zespoły, teatr, który stworzył ongiś Meyerhold, też trwa bez niego do dziś. Sam Kantor twierdził, że natchnienie nie spada z nieba, że sztuka wymaga pracy oraz ciągłości, kontynuacji. A jego sztuka jest przecież wciąż inspirująca. Drugim motywem były moje rozmowy z młodymi ludźmi, którzy teatr Kantora znali tylko z opracowań i zapisów filmowych. Oni właśnie, i nie tylko oni, byli widownią, do której chcieliśmy dotrzeć.

Nie wszyscy aktorzy Cricot 2 podzieli wtedy Pański punkt widzenia...

- Niestety, nie było wówczas wśród nas jednomyślności. Myśleliśmy między innymi o tym, żeby nadal grać, utrzymywać w repertuarze spektakle stworzone przez Kantora. A była taka możliwość, nawet słynną "Umarłą klasę" jeszcze za życia Kantora grywaliśmy bez jego udziału. Ponieważ nie było powszechnej zgody, pomysł nie przeszedł. Ale część z nas postanowiła jednak nadal pracować wspólnie, i stąd idea Teatru Aktorów Cricot 2. Pracowaliśmy wspólnie przez wiele lat, żyliśmy tym teatrem, spędzaliśmy razem wiele czasu, byliśmy wręcz jak rodzina. Często porozumiewaliśmy się bez słów, niemal telepatycznie. To był z pewnością jeden z ważniejszych sekretów wielu sukcesów Cricotu.

Kogo z dawnego zespołu - oprócz Pana - zobaczymy na scenie?

- Na pewno wspomnianego Staszka Michno oraz tych wszystkich naszych kolegów, którzy będą mieli ochotę uczestniczyć w tym projekcie.

Kiedy i gdzie pierwsza po latach premiera?

- Pracujemy nad spektaklem "minęło, minęło... i tak przeminą wszystkie historie". Premiera jesienią, nie mam jeszcze pewności, gdzie. Gdy spektakl będzie gotowy zapewne znajdzie się odpowiednie miejsce na premierę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji