Artykuły

Barwne kurzołapy

- W salonie rodziców zawsze wisiał stary wachlarz z czarnych strusich piór wszylkretowej oprawie w kolorze czerwonego wina mówi Beata Malczewska-Starowieyska, której pasją w dojrzałym życiu stało się robienie wachlarzy. Stworzyła ich już co najmniej sto. Każdy inny - pisze Ewa Kozakiewicz w Rzeczpospolitej.

Jedynie upuszczony wachlarz oznaczał w każdym kraju to samo - miał zwracać uwagę mężczyzny, prowokować.

Kiedy się go rozkłada, słychać ostre: chrast. Kiedy zamyka też: chrast. - Ten dźwięk musi być ważny skoro wykorzystuje się go w tańcu - opowiada aktorka Beata Malczewska-Starowieyska o jednym ze swych wachlarzy. Jest czarny, wielki i nieefektowny. Kiedyś służył jako rekwizyt na kursie tańca flamenco, który prowadziła w krakowskiej szkole teatralnej Maria Pilar z Barcelony. - Dlaczego go chcesz mieć? - zapytała nauczycielka tańca aktorkę, która chciała go kupić. - Występuję w kabarecie i śpiewam tanga - wyjaśniła Beata Malczewska-Starowieyska. - Jak się śpiewa, to się nie macha wachlarzem, czy wiesz o tym? - upomniała Hiszpanka i podarowała jej taftowy wachlarz. Jak wyjaśniła wachlarze nie są na sprzedaż. Nie wiem, skąd się wziął, kto go używał ani co się potem z nim stało - opowiada aktorka. Razem z siostrą Anusią miały przykazane, że nie wolno im go dotykać. - Mama, Krystyna Skarbek-Malczewska, czyściła pióra mąką kartoflaną -wspomina aktorka, której pasją w dojrzałym życiu stało się robienie wachlarzy. Stworzyła ich już co najmniej sto. Każdy inny. - Te "kurzołapy" nie wypływają z tęsknoty do dawnych czasów, lecz z sympatii do pewnego rodzaju estetyki - tłumaczy. W Starym Teatrze, mimo że często grała baronówny i szlachcianki tylko w "Miarce za miarkę" Szekspira miała doczepiony do sukni wachlarz. Ale na scenie go nie używała. - Dziś sztuki klasyczne, jeśli się grywa to w nowoczesnym entourage'u - mówi aktorka.

Ocean wyobraźni

Wieloletnia paproć (matteuccia struthiopteris) o kłączu długości do 20 cm wygląda jak pióropusz kiedy w sierpniu i we wrześniu z lejka wyrastają jej krótsze, sztywne i ciemnobrązowe liście zawierające zarodniki. Przypominają strusie pióra, tak u nas drogie. - Kiedy kilka lat temu zobaczyłam ją w krakowskim Ogrodzie Botanicznym pomyślałam, że może udawać wachlarz. Dyrektor ogrodu prof. Bogdan Zemanek pozwolił mi załadować bagażnik zdrewniałymi paprotnikami. Całą kuchnię zasypałam drobnymi kuleczkami zarodników - wspomina. Za pomocą tackera ze zszywkami co parę centymetrów przybiła pióropusznik do półokrągłej drewnianej sklejki. Na koniec rękojeść wachlarza obszyła ręcznie kawałkiem materiału obiciowego. - Tak mnie to wciągnęło, że przez parę dni rodzina nie miała gdzie jeść obiadów, bo w kuchni robiłam stelaże do wachlarzy - opowiada Beata Malczewska-Starowieyska. - Zdrewniałe pióropuszniki układałam od najmniejszych po bokach do największych pośrodku, aby zachować symetrię konstrukcji. Taki wachlarz nie da się składać, jest sztywny. Potem wplatałam w nie wstążki, aksamitki, pasmanterię, taśmy tapicerskie, bordki, diamentowe tiule z potłuczonym szkiełkiem i koronki ze starych szali i sukien po antenatkach rodzinnych. Do tego doszywałam cekiny kupione kiedyś na wyprzedaży w Londynie i stare korale, sztuczne perły, oczka wypadnięte z broszek czy naszyjników. Wszystko wyciągnięte z kufrów po babci i schowków po mamie w moim wielopokoleniowym domu na Gontynie.

Najbardziej lubi swój pierwszy, klasyczny wachlarz - cały czarny ze starej koronki. Reszta wachlarzy jest wielobarwna, srebrna, złota lub biała.

W zależności od kolorystyki kompozycji do której używa też resztek wzorzystych materiałów obiciowych z natury brązowy stelaż z pióropusznika farbuje lakierem samochodowym. - Pryskam go farbą czarną, srebrną, złotą lub białą - opowiada. - Można też doszywać guziki z masy perłowej, resztki sztucznej biżuterii lub użyć taśmy tapicerskiej do wykańczania mebli. Każdy wachlarz to ocean wyobraźni!

Swoje cacka rozdaje przyjaciołom i znajomym którzy traktują te prezenty tak jak w XIX wieku, czyli jak dzieła sztuki do dekorowania salonów. Wtedy co okazalsze egzemplarze wkładano do pudeł ze szkła wsadzano w ozdobną ramę i wieszano na ścianie. Beata Malczewska-Starowieyska wystawia czasem swą kolekcję w galeriach przyjaciół w Starym Teatrze i w kabarecie Loch Camelot.

Zamiast słów

Nieznajomy 88-letni mężczyzna z Wybrzeża przysłał Beacie Malczewskiej-Starowieyskiej pudło pełne wachlarzy wraz z listem: "Szanowna Pani, porządkuję swoje życie i rozstaję się z różnymi rzeczami. Dowiedziałem się, że pani tworzy wachlarze, ja mam w domu pamiątki po mojej mamie i babce. Chciałbym, aby trafiły w dobre ręce". - To najbardziej wzruszający prezent w moim życiu -opowiada Malczewska. -Wachlarze w bibułkach leżały wiele lat w pudełku, ale widać, że były kiedyś używane. Pewnie nie tylko do wachlowania. Musiały też służyć do wyrażania sekretnych uczuć.

Beata Biedrońska-Słotowa, kustoszka Muzeum Narodowego w Krakowie i autorka pierwszej powojennej wystawy wachlarzy sprzed sześciu lat "Zwiewne piękno - wachlarze Zachodu i Wschodu w zbiorach MNK", pokazała 176 najcenniejszych i najpiękniejszych w kraju okazów.

-Na dworze Ludwika XVI rozwinięta była teoria sztuki używania wachlarzy. Akademia Mowy Wachlarzy w Luwrze ustalała znaczenie układu wachlarzy. Gdy dama prawą ręką trzymała przed twarzą szeroko rozłożony wachlarz znaczyło to: "pójdź za mną!". Przesunięcie palcem po brzegu otwartego wachlarza oznaczało: "chciałabym z tobą porozmawiać!". Gest szerokiego otwarcia wachlarza mówił: "czekaj na mnie!". Umieszczenie wachlarza blisko serca znaczyło: "zdobyłeś moją miłość" przyciskanie półotwartego wachlarza do ust: "możesz mnie pocałować" a powolne zamykanie otwartego wachlarza wyjawiało: "wyjdę za ciebie". Kiedy przepraszała, przesuwała wachlarzem po oczach. Jeśli dama wachlowała się szybkim ruchem ostrzegała, że jest zaręczona -wyjaśnia Beata Biedrońska-Słotowa. Takich znaków było mnóstwo i były bardzo rozbudowane. Mowa wachlarzy istniała w XVII wieku w Hiszpanii i w XVIII w. w Anglii, choć wszędzie znaki były nieco inne. Jedynie upuszczony wachlarz oznaczał zawsze to samo co upadnięcie chusteczki - miało zwracać uwagę mężczyzny.

-W Polsce język wachlarzy był bardzo podobny do używanego we Francji - przekonuje Beata Biedrońska-Słotowa. Dziejopis obyczajów XVIII wieku ks. Jędrzej Kitowicz pisał: "Bez wachlarza damy nigdy nie były w drodze i na przechadzce, a nawet w domach zasłaniały się nim od słońca i chłodziły poruszaniem onego, a mianowicie kiedy były tańcem lub inną jaką agitacją zmordowane (...)". Wachlarz nie tylko odgrywał rolę użytkową, ale i pośredniczył we flircie. - Już sam sposób rozłożenia wachlarza był ważny. Należało to zrobić zgrabnym jednym ruchem przegubu dłoni -podkreśla Beata Biedrońska-Słotowa. Beata Malczewska-Starowieyska lekkim ruchem otwiera nawet duży, ciężki wachlarz ze strusich piór.

***

Beata Malczewska-Starowieyska

Od 22 lat aktorka Starego Teatru w Krakowie, współzałożycielka kabaretu Loch Camelot, gdzie prezentuje swój recital "Tango i Herman". Jest główną organizatorką charytatywnych koncertów na rzecz Maltańskiego Centrum Pomocy Niepełnosprawnym i Ich Rodzinom. Napisała i wydała własnym sumptem w stu egzemplarzach książkę "Historyjki o Rodzinie, jak czas płynął na Gontynie" z podtytułem "Zrymowane dla pamięci nim przeminie". To jej 65 wierszy i tyleż rysunków Kazimierza Wiśniaka, które z reprodukcjami obrazów Dominika Rostworowskiego i kilkudziesięcioma fotografiami rodzinnymi tworzą obraz ostatnich 40 lat czterech pokoleń rodziny - 33 krewnych i powinowatych zamieszkałych na krakowskim Salwatorze

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji