Spektakl liryczno-muzyczny
"Drums - 4dance(s)" w reż. Marioli Ordak-Kaczorowskiej i Krystiana Kobyłki w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Dorota Wodecka-Lasota w Gazecie Wyborczej - Opole.
Niedzielna premiera teatru lalek jest dobitnym dowodem na to, że brakuje nam spektakli ulicznych.
Potwierdza to odbiór publiczności, która, jak to bywa w przypadku zdarzeń ulicznych, złożona była również z przypadkowych widzów. Jednak bez względu na to, czy to przypadek czy też świadomy wybór zadecydował, że obejrzeli premierowy spektakl, ich reakcja była jednoznaczna.
Ale do rzeczy.
Przedstawienie "Drums - 4dance(s)" wymyślili artyści z teatru laki i muzycy z Akademickiej Grupy Perkusyjnej "Perkursors" . Uznali, że spróbują stworzyć spektakl łączący przejawy ich artystycznych fascynacji. I jak pokazuje efekt końcowy ich pracy, najwyraźniej ubogacili się tymi fascynacjami, wzajemnie opowiadając nam o ludzkim losie. O rodzeniu się namiętności, o samotności, jakiej doświadczamy, będąc we dwoje. A przede wszystkim o potędze miłości.
W każdym razie ja tak odczytuje tą utrzymaną w technice buraku historię, którą zapewne można zinterpretować jeszcze inaczej, zważywszy, że pełne ekspresji przedstawienie grane jest bez słów.
A grają lalki. Bardzo oszczędne, ale skupiające na swych twarzach tak dalece uwagę, że bywają momenty, że pomija się koncentrowanie jej na animujących lalki aktorach. Tymi są Mariola Ordak-Kaczorowska, Łukasz Bugowski, Krzysztof Jarota, Łukasz Schmidt i Tomasz Szczygielski.
Na pewno spektakl zaskakuje w dwójnasób. Po pierwsze zdziwienie połączone z zafascynowaniem wzbudził występ Perkursors, którzy za instrumenty obrali sobie w pierwszej części emaliowane wiadra i wybijając z nich ekspresyjne rytmy, wprowadzili powiew bardziej happeningu niż teatru . I niewątpliwie część widzów spodziewała się, że cały spektakl będzie utrzymany w tej lżejszej konwencji. Nic bardziej mylnego, bo doświadczyli teatru, który urzeka i sprawia, że zapominamy, gdzie jesteśmy, zapatrzeni w opowiadaną historię. I tak właśnie było w niedzielę na placu Wolności.
Reżyser Krystian Kobyłka bardzo chciałby poruszyć spektaklem kolejnych widzów. A że w czwartek kończą rok szkolny uczniowie ostatnich klas gimnazjów, uważa, że to doskonały pretekst, by wszyscy spotkali się na pl. Wolności. - Zagramy dla nich o godzinie 18 - zapowiada Kobyłka.