Artykuły

Przed kilkoma dniami Bartosz Sawicki, współwłaściciel szczecińskiego klubu Alter Ego, otrzymał pilną przesyłkę pocztą kurierską. Gdy ją otworzył i przeczytał znajdujący się w środku list, aż usiadł z wrażenia.

Oto fragment pisma, jakie Urząd Morski w Szczecinie, wyjaśnijmy - zajmujący się administrowaniem wód morskich i wybrzeża, wysłał Sawickiemu na firmowym papierze: "W nawiązaniu do planowanej akcji pt. Suka Off "Pain Box" mającej się odbyć w dniu 22 czerwca 2007 r. wzywam do usunięcia tego programu z repertuaru państwa klubu". W razie niespełnienia żądania urząd grozi likwidacją klubu, argumentując, iż mieści się w budynku należącym do skarbu państwa.

Alter Ego organizuje wernisaże, koncerty, performance i spektakle będące poza głównym nurtem sztuki. Ale także wieczory historyczne przypominające zapomniane daty z historii Szczecina i dyskusje polityczne - np. w rocznicę stanu wojennego starli się tam ludzie z dwóch stron barykady. Ten modny klub wynajmuje pomieszczenia w budynku należącym do Urzędu Morskiego. Tą instytucją rządzi zaś Liga Polskich Rodzin. Kiedy ministrem gospodarki morskiej został w ub.r. zaufany człowiek Romana Giertycha, 28-letni Rafał Wiechecki z Młodzieży Wszechpolskiej, podległy mu Urząd Morski opanowali partyjni działacze. Np. wicedyrektorem ds. technicznych został Wojciech Łuczak, który wcześniej był rzecznikiem prasowym szczecińskiej LPR i zajmował się sprzedażą rajstop.

- Gdzie ja żyję: Na Kubie? W Iranie? - mówi Bartosz Sawicki, w latach 80. uczestnik nielegalnego Ruchu "Wolność i Pokój". - Urzędnicy od statków chcą cenzurować program artystyczny prywatnego klubu! Grupa teatralna Suka Off istnieje od 12 lat i ma na koncie spektakle i happeningi w teatrach i klubach w całej Europie. Spotkałem się z dyrektorem z urzędu, który wysłał pismo, ale on nie znał nawet ich dorobku. Razem weszliśmy więc na stronę internetową Suka Off. Kiedy zobaczył dwie zabandażowane głowy, powiedział: "To jest straszne!". Nie zdążyłem mu wytłumaczyć, że performance "Pain Box" jest zainspirowany estetyką pochodzącą z japońskiego horroru.

Jest tajemnicą poliszynela, że Alter Ego jest solą w oku działaczy LPR, którzy uważają klub za wylęgarnię "obcych wartości". Jak ustaliliśmy, aktywiści partii Giertycha, którzy usłyszeli o Suka Off, wydedukowali, że chodzi o obscenę. Bo w 2005 r. o tej katowickiej grupie zrobiło się głośno, kiedy burmistrz warszawskiej Pragi-Południe skierował przeciwko niej zawiadomienie do prokuratury (aktorzy występowali nago, prokuratura sprawę umorzyła). Uznali więc, że to dobry pretekst, aby uderzyć w klub.

- Obrzydzenie - każdy zdrowy człowiek ma takie same odczucia, gdy dowie się, co tam szykują - powiedział wczoraj "Gazecie" wicedyrektor Łuczak.

- Co szykują?

- To jakieś sado-maso.

Jak nam powiedział prominentny polityk prawicy, minister Rafał Wiechecki jest we wszystko wtajemniczony i popiera działania podległych mu urzędników. Nam minister oświadczył tylko: - Nie zajmuję się rzeczami niepoważnymi, jak jakiś tam klub.

Arkadiusz Litwiński (szczeciński poseł PO, chadza do Alter Ego): - Wygląda na to, że działacze partii Romana Giertycha prowokują kolejną awanturę, która ma przypomnieć o ich istnieniu. Lepiej, gdyby zajęli się rozwiązywaniem realnych problemów gospodarki morskiej i uzupełnianiem swoich skąpych kwalifikacji.

Tymczasem Alter Ego wydało oświadczenie, w którym odmawia elpeerowskim urzędnikom zastosowania się do ich wezwania: "Wolność jest dla nas fundamentalną wartością". Już organizuje się pospolite ruszenie w obronie klubu. Do obrony wzywa m.in. znany muzyk Tomek Lipiński z kultowych grup Tilt i Brygada Kryzy (grywał w Alter Ego): - Przeżyłem w PRL 34 lata i teraz mam déja vu. Urzędnicy dbający o naszą moralność - to już było. Nie lekceważyłbym jednak tej paranoi w wydaniu LPR. Bo gdzie jest koniec drogi, na którą oni weszli?