Artykuły

Trzy razy "Cyrulik"

"Cyrulik sewilski" w reż. Henryka Baranowskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi, "Cyrulik sewilski" w reż. Jitki Stokalskiej w Warszawskiej Operze Kameralnej i "Cyrulik sewilski" w reż. Joségo Carlosa Plazy w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej. Piszą Teresa Grabowska i Józef Kański w Trybunie.

Nietrudno zauważyć, że w naszych operowych teatrach pojawia się od czasu do czasu swoista moda na określone pozycje repertuarowe. I tak, dla przykładu, kiedyś na każdej prawie scenie można było w tym samym mniej więcej czasie oglądać operę Giuseppe Verdiego "Nabucco" (co się wiązało z określoną polityczną wymową tego dzieła). W ubiegłym z kolei sezonie kilka teatrów (w tym dwa oddalone od siebie nie więcej jak o 30 km) sięgnęło niemal równocześnie po "Carmen" Bizeta - jakkolwiek już dość dawno wielki Placido Domingo zauważył nie bez racji, iż dla większości scen warunkiem przetrwania jest dziś koprodukcja i "nie może być tak, że w promieniu niewielu kilometrów wystawiane będą np. dwie "Aidy" tylko dlatego, że dyrektorzy we właściwym czasie nie doszli do porozumienia".

No i właśnie... Ostatnio u nas na przestrzeni zaledwie półtora miesiąca zaprezentowano publiczności aż trzy premiery "Cyrulika sewilskiego" Rossiniego, z czego dwie - w jednym i tym samym mieście, tj. w stolicy... Może to i owszem być atrakcyjne dla koneserów oraz dla profesjonalnych obserwatorów (okazja do ciekawych porównań); zwyczajny operoman jednakże wolałby z pewnością większą różnorodność - zwłaszcza skoro repertuar większości naszych scen jest mocno ograniczony, a nowych pozycji pojawia się bardzo niewiele. Wspomnijmy tu, że kiedyś każdy szanujący się teatr dawał po cztery lub pięć premier w sezonie, obecnie zaś dwie to prawie norma. Szefowie tłumaczą, że każda nowa inscenizacja sporo przecież kosztuje, a dotacje są raczej skąpe. I tu wracamy do tego, co na wstępie.

Skoro już jednak mamy na naszych scenach tych trzech "Cyrulików", to zapytajmy może, czy chociaż jeden z nich w możliwym do przyjęcia stopniu przypomina., siebie samego, tj. widowisko muzyczne o treści i charakterze zaprojektowanym przez kompozytora oraz librecistę. Od muzycznej strony - na pewno tak, bo trudno przecież dokonywać samowolnych zmian w partyturze genialnego dzieła, ale od scenicznej... tu już nasuwają się daleko idące wątpliwości. Przyjęła się bowiem pośród realizatorów muzycznych przedstawień (oraz pewnego grona przyklaskujących im krytyków) osobliwa moda, w myśl której chcąc być nowoczesnym nawet skończonego arcydzieła nie można pokazać na scenie tak, jak zostało napisane.

Tak więc w łódzkim Teatrze Wielkim mogliśmy szczerze zachwycać się szampańską muzyką Rossiniego pięknie brzmiącą pod batutą jednego z najlepszych naszych operowych kapelmistrzów Tadeusza Kozłowskiego i podziwiać brawurowe koloratury Joanny Woś w partii uroczej Rozyny, słuchając zarazem z przyjemnością utalentowanego tenora Leszka Świdzińskiego jako jej partnera w roli hrabiego Almavivy. Natomiast akcja sceniczna, przeniesiona z XVII-wiecznej Sewilli do... współczesnego salonu biologicznej odnowy (z wszelkimi tego konsekwencjami) i porwana na szereg niepowiązanych ze sobą sensownie epizodów, okazała się, delikatnie mówiąc, kompletnym nieporozumieniem.

Z kolei w Warszawskiej Operze Kameralnej piękna Rozyna (Elżbieta Wróblewska) zamiast pisać list do budzącego jej żywe uczucie tajemniczego młodzieńca pozwala nam podczas swej popisowej arii podziwiać siebie... w kąpieli; ów młodzieniec zaś (czyli udający przecież skromnego "człowieka z ludu" hrabia Almaviva) już od bladego świtu paraduje w wykwintnym błękitnym fraku, na dodatek w asyście ochroniarza - a to nie jedyne "dziwności" w trakcie tego spektaklu. Jak widać, nawet Jitka Stokalska, tak świetnie zazwyczaj jako reżyser czująca styl i charakter klasycznych muzycznych komedii, dała się porwać modzie na dodatkowe ich "uśmiesznianie" ze skutkiem odwrotnym raczej do zamierzonego...

Z prawdziwą radością natomiast odnotowujemy tu znakomicie udany i wielce obiecujący debiut młodego tenora Sylwestra Smulczyńskiego w trudnej partii Almavivy, a także bardzo ładną kreację wspomnianej już Elżbiety Wróblewskiej jako Rozyny oraz czystość i precyzję scen zespołowych pod dynamiczną batutą Rubena Silvy.

W stołecznym Teatrze Wielkim-Operze Narodowej wreszcie - przedstawienie "Cyrulika sewilskiego" przeniesione w znaczącej mierze z florenckiego Teatro del Maggio Musicale Fiorentino ma w zamierzeniu realizatorów epatować widza nieustannym niemal ruchem nasyconych żywymi, jaskrawymi barwami elementów dekoracji, ewokujących rzekomo śródziemnomorski klimat, .roześmianej, rozbawionej, fantazyjnej Hiszpanii". Bohaterów sztuki natomiast - poza zaskakującymi pomysłami, jak np. wjazd sprytnego Figara na scenę... na rowerze - pozostawiono po trosze samych sobie i w rezultacie komediowa akcja chwilami zamiera bądź nadmiernie się dłuży.

Na szczęście sytuację znowu ratuje muzyka po mistrzowsku prowadzona przez amerykańskiego dyrygenta Willa Crutchfielda (tak subtelnego brzmienia orkiestry naszego teatru dawno już nie słyszeliśmy!) oraz śpiewacy: ujmujący finezją i świetną techniką macedoński tenor Blagoj Naco-sM jako Almaviva, a obok niego - w pierwszej obsadzie Artur Ruciński jako pełen życia i temperamentu tytułowy bohater, w drugiej zaś - urocza i ślicznie śpiewająca Edyta Piasecka jako Rozyna oraz imponujący pięknym basowym głosem Radosław Żukowski w partii Don Basilia.

Nadmienić też warto, że do spektaklu "Cyrulika" dołączono tu krótką baletową "Zabawę tancerską" do muzyki Karola Kurpińskiego - a to dla przypomnienia, że oto mija właśnie 150 lat od śmierci tego wybitnego kompozytora i znakomitego dyrektora warszawskiej Opery, który jako pierwszy wprowadzał dzieła Rossiniego na polską scenę i przedstawieniem "Cyrulika sewilskiego" inaugurował w lutym 1833 r. działalność świeżo zbudowanego w Warszawie Teatru Wielkiego.

Na zdjęciu: "Cyrulik sewilski" w Teatrze Wielkim w Łodzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji