Będzie bardzo interesująco!
- Idea teatru alternatywnego zasadza się na prowokacji - my nie używamy przyjemnych środków ekspresji. Nasza sztuka nie jest "bezpieczna", nie służy głaskaniu widzów i nie pogrąża ich w samozadowoleniu, tylko kłuje - mówi MARCIN HERICH, dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Teatrów A Part w Katowicach.
Rozmowa z Marcinem Herichem - dyrektorem festiwalu A Part:
Wygląda na to, że teatr alternatywny wraca, przynajmniej w Polsce, do tematów, które wydobyły go na powierzchnię życia artystycznego - do polityki!
- Jakie czasy, taki teatr, a na pewno - teatr alternatywny. On z definicji karmi się buntem.
Na tegorocznym festiwalu A Part obejrzymy 16, bardzo różnych propozycji. Czy jest coś, co je łączy?
- Zdecydowanie więcej jest przedstawień, w którym ważną rolę odgrywa słowo. To zjawisko wiąże się z obopólnym - widzów i artystów - zapotrzebowaniem na komentowanie rzeczywistości. Nie powiedziałbym, że tylko politycznej. To dotyczy raczej problemów społecznych i obyczajowych, generowanych jednak przez politykę i polityków. Teatry offowe zawsze wyprzedzały w tej materii sceny repertuarowe i dziś też podejmują najbardziej gorące tematy - lustrację, emigrację, miejsce młodych ludzi w świecie, który zastali, a z którego porządkiem niekoniecznie chcą się utożsamiać. Starałem się jednak nie przechylać szali wyraźnie na jedną stronę. Będą na "A Parcie" także spektakle, nie związane z polityką i pozawerbalne w formie.
Możemy spodziewać się interwencji "policji obyczajowej", która zaatakuje jakiś zespół za nadmierną prowokację?
- Zależy co kto uważa za prowokację... Jednych drażni nagie ciało artysty, innych obrazoburcze hasła. Idea teatru alternatywnego zasadza się na prowokacji - my nie używamy przyjemnych środków ekspresji. Nasza sztuka nie jest "bezpieczna"; nie służy głaskaniu widzów i nie pogrąża ich w samozadowoleniu, tylko kłuje. Ale nie spodziewam się, żeby jakiś spektakl ściągnął na "A Part" klątwę.
DZ: Mam wrażenie, że po aferze z Suką Off niektórzy artyści poddali się autocenzurze
MH: albo zeszli do podziemia. Nie jest to praktyka powszechna, ale masz rację, zdarza się. Nie dajmy się jednak zwariować. W ogóle będzie bardzo interesująco!