Artykuły

Między krwią a suknią ślubną

"Absynt" w reż. Aldony Figury z warszawskiego Laboratorium Dramatu, "Wiśniowy sad" Teatru Voskresinnia ze Lwowa i "Bajka" czeskiego Teatrum Ludem na II Festiwalu Teatrów Europy Środkowej Sąsiedzi. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Festiwal "Sąsiedzi" rozkręca się własną różnorodnością spektakli, od kameralnych monodramów po plenerowe przedstawienia z nieodłącznymi szczudlarzami, machinami i fajerwerkami.

Idea dyrektora festiwalu Witolda Mazurkiewicza, aby w tym roku "Sąsiedzi" opowiadali w istocie o... sąsiadkach, czyli o kobietach, wydaje się trafiony. Tym bardziej że "Kobiety Nowej Europy" to tylko jeden z nurtów festiwalu, więc nie zmienia się on w wydarzenie feministyczne. "Kobiecy" program ułożono ciekawie ze względu na linie konfrontacji. Z jednej strony mamy spektakle Teatru Polonia Krystyny Jandy ("Badania terenowe nad ukraińskim seksem" i "Trzy siostry"), z drugiej - reżyserowane przez kobiety teksty kobiet w ramach Laboratorium Dramatu ("Absynt", "Szajba"). Z nimi konkurują "kobiece" spektakle na przykład... teatrów lalkowych naszych południowych sąsiadów - jak Teatr Lalek na Rozdrożu z Bańskiej Bystrzycy ("Nie płacz, Anno"), czy teatr Ludem z Pragi ("Bajka"). Co z tej konfrontacji wyjdzie, przekonamy się ostatecznie w najbliższych dniach.

"Absynt" [na zdjęciu] Magdy Fertacz w reżyserii Aldony Figury (Laboratorium Dramatu), pokazany w poniedziałkowy wieczór, miał premierę w 2005 roku i w swej warstwie demaskatorskiej, poprzez ukazanie stereotypów współczesnych zachowań w zatomizowanym społeczeństwie utylitarnych wartości, nie miał szansy się zestarzeć. Lecz to co charakterystyczne, chyba nie tylko dla "Absyntu", to dystans, który spektakl wywołuje do siebie. Wprawdzie wszystko jest tu jakby gorące i aktualne, jak puzzle sprytnie złożone z niemal gazetowo-telewizyjnych wycinków, na poły dramatyczne, na poły kabaretowe. Karolina, która w tej sztuce jest nosicielką sytuacji dramatycznej, wychowuje się w rodzinie bez miłości, żyjącej w zakłamaniu, i sama nie może znaleźć dla siebie prostej drogi ani drogowskazów wartości; zaczyna więc eksperymentować życiem, aby uciec przed własnymi marzeniami, nadziejami, uczuciami - i swe rozdarcie likwiduje popełniając samobójstwo tuż przed ślubem. Wyskakuje z okna w ślubnej sukni wprost na maskę samochodu narzeczonego. Wyobraźmy sobie tę scenę! Jednak właśnie takie utkanie opowieści z banalnych, jak to w życiu, ale i zaskakujących, również jak to w życiu, scenek, powoduje, że widz poczyna zwracać chwilami uwagę przede wszystkim na to, jak pracuje młynek wyobraźni realizatorów sztuki. Jak oni kombinują, aby szkielet dramatycznej konstrukcji wypełnić atrakcyjną, tak - atrakcyjną krytyką rzeczywistości społecznej. Nie jest to teatr intelektualny, raczej rodzaj gry, swoją droga interesującej i frapującej, z rzeczywistością i z widzem.

Zupełnie inne klimaty wprowadził nocą na plac Litewski teatr Voskresinnia ze Lwowa. Tym razem Jarosław Fedoryszyn przywiózł "Wiśniowy sad"; sztukę wystawianą na najbardziej uperfumowanych scenach świata zagrał w plenerze przy pomocy szczudlarzy, rozmaitych machin i ognia. Tekst sztuki Czechowa reżyser musiał wyrazić obrazami, nie słowami - i zrobił to znakomicie. Jak to się mówi, postawił na wizualizację przemijania, które dotyka nas wszystkich, ale też dodał pieprzyku krytyki świata, którym rządzi byle prostak, o ile ma pieniądze.

Zaskakująco i niewiarygodnie wędrują między spektaklami pewne przedmioty i obrazy jako wyróżnione znaki i symbole. Czy po prostu są ważne jak archetypy, czy może mają własną siłę przebicia i tak się narzucają, że z łatwością potrafią zawładnąć wyobraźnią dramaturgów, czy też wyobraźnia ta najzwyczajniej snuje swe wątki prostymi asocjacjami - to odrębne pytanie. W monodramie "Bajka" (czeskiego Teatrum Ludem), opowieści o dojrzewaniu dziewczynek, o tym jak odkrywają swoje ciało, jak rosną im piersi i jak potem, kiedy już wyrastają ze świata, w którym są królewnami, stają się samotne i smutne, scenograf kreuje obrazy kwiatów. Farba kapie na rzutnik jakby była krwią, a niewidzialna ręka do czerwonej plamy dorysowuje płatki i listki. Z kwiatami w koszyczku snuje się między tancerzami postać ze spektaklu "Night peace" (Studia Tańca z Bańskiej Bystrzycy), bezskutecznie próbująca pięknem, powabem i tym wszystkim, co w kwiatach się kryje zatrzymać zaganianych i pochłoniętych swymi sprawami ludzi. W "Bajce" bohaterka pojawia się w stroju będącym skrzyżowaniem białej sukni królewskiej i ślubnej, w podobną ubrana jest bohaterka "Absyntu" (Laboratorium dramatu).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji