Zupa na toksynach
"Daily Soup" w reż. Małgorzaty Bogajewskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Monika Sarnacka w tygodniku Idziemy.
A wiesz, mamo, że ty niedługo obchodzisz 90. urodziny? Zastanawiałam się nad prezentem i mam: sprowadzę ci księdza! - Ale ja go nie znam - odpowiada zafrasowana matka. To przykładowy dialog ze sztuki "Daily Soup" wystawianej w Teatrze Narodowym. Może się on wydawać nieco sztuczny, "ugrzeczniony", nade wszystko jednak powierzchowny. Takie są bowiem rozmowy, które toczą się w domu zżeranym przez toksyczną codzienność.
Głównym motywem sztuki jest jedzenie. To nad stołem toczy się większość jałowych rozmów. Przy jedzeniu odbywa się także swoisty gwałt na córce - gwałt przez przewód pokarmowy. Matka dzięki funkcji karmicielki ma nad rodziną kontrolę totalną. Ojciec (w tej roli Janusz Gajos) przez chwilę próbuje się buntować, ale zaraz wraca do roli frustrata, któremu nie udało się zaproponować innego modelu rodziny. Babcia (znakomita Danuta Szaflarska) snuje się, jakby wybierała się już na katafalk, a ożywa tylko na czas oglądania serialowej papki. Jedyną buntowniczką jest córka, jej bunt jednak kończy się tragicznie.
- Mimo że na końcu trup wypada z szafy, w rodzinie tej nie dochodzi do żadnego realnego rozliczenia - mówi Gabriela Muskała, która wraz z siostrą Moniką napisała sztukę pod pseudonimem Amanita Muskaria. - Jedyne, jakie ma miejsce, rozgrywa się we śnie. Ta sztuka bowiem nie jest czysto realistyczna, ale także oniryczna; widz często będzie pytał, czy to, co widzi, to jawa, czy sen.