Artykuły

Piekielnie przekonująco

Bal u Wolanda w Teatrze Rozrywki w Chorzowie w oczach Rafała Romanowskiego

W sobotni wieczór w chorzowskim Teatrze Rozrywki panowało poruszenie. Na scenie miał się bowiem pojawić szarlatan, sceniczny kameleon, idol popkultury - Maciej Maleńczuk. Będzie diabłem, szykownym maestro Wołandem ze słynnej powieści "Mistrz ł Małgorzata".: Michaiła Bułhakowa przeniósł na deski chorzowskiego teatru niepokorny krakowski reżyser Łukasz Czuj. Pierwsze minuty "diabołiady z songami" i wszystko jest jasne - nie będzie to zwykła adaptacja powieści znanej ze szkolnych lektur. Czuj miesza chronologię, dopisuje postaciom dialogi, przemyca ustami aktorów knajpiane piosenki rodem z najpodlejszych kabaretów. Tak jak w Bułhakowowskiej fabule publiczność Teatru Variete oczekuje pokazu sztuczek mistrza czarnej magii, tak w Teatrze Rozrywki wszyscy czekają na Macieja Maleńczuka. Kiedy wreszcie pojawia się ubrany w czarny, gumowy płaszcz, dla wielu spektakl dopiero się zaczyna. Lider Pudelsów mówi znacznie głośniej niż inni aktorzy, porusza się w charakterystyczny, "tygrysi" sposób. Korzysta z każdej okazji, aby uwieść publiczność. - Woland ma w sobie coś z szarlatana i artysty, kusi, wiedzie na pokuszenie niczym telewizyjny gwiazdor - opowiada Łukasz Czuj. - Maleńczuk pasuje mi do tej roli idealnie. Sam Woland nie prezentowałby się jednak tak dobrze, gdyby nie jego zawadiacka świta. Uwagę zwraca zwłaszcza kot Behemot fenomenalnie grany przez słusznej tuszy Elżbietę Okupską. Behemot śpiewa hulaszcze piosenki, pije szklankami gorzką żołądkową, zabawnie puentuje napuszone kwestie wielu postaci. W jego towarzystwie Woland się nie nudzi. Równie ciekawie Czuj prowadzi inne postacie i wątki. Grająca Małgorzatę Anna Kadulska odbywa lot nad Moskwą, siedząc okrakiem na pomarańczowej wersalce, w tle służąca Natasza uprawia osobliwy seks z przemienionym w wieprza lokatorem. Podczas gdy n akt zaskakuje prostotą i oszczędnością środków wyrazu, akt III to istny popis reżysera. Wizycie Małgorzaty u Wołanda towarzyszą punkowe przeboje Niny Hagen i niemieckie piosenki z okresu II wojny. Łzawa historia Mistrza i jego wybranki schodzi na plan dalszy. Na wysokości drugiego piętra rozebranego Maleńczuka karmią piekielne nimfy. Za chwilę zjawi się na scenie, aby w punktowym świetle zaśpiewać ostatni song z towarzyszeniem zespołu Homo Twist. - "Bal u Wołanda" to opowieść o szaleństwie współczesnego świata - twierdzi Czuj. - Świata pogrążonego w ateizmie, w obłąkańczym tańcu dyrygowanym przez szatana. Diabeł jest niepokorny... Maleńczuk długo zwlekał z ukłonem dla publiczności.

- Chciałem, aby współczesny diabeł miał twarz telewizyjnego idola - deklaruje Łukasz Czuj, reżyser "Balu u Wołanda". Udało się. Maciej Maleńczuk jako Woland prezentuje się piekielnie przekonująco

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji