Artykuły

Rozmowa o szczęściu

Opowieść Nosálka ma szansę stać się pretekstem do rozmowy nie tylko o tym, czym jest szczęście, ale również o wielkiej kulturze, która tak bardzo się od nas oddaliła - "O Feliksie, który przyniósł szczęście" w reż. Petra Nosálka w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.

O szczęściu mówiono już wiele i wielu o nim pisało. Samo słowo "szczęście" stało się w kulturze rodzajem klucza, czymś niedookreślonym, ale i wszechobecnym w ludzkiej myśli. Pojęciem, nad którym już od starożytnych czasów pochylają się filozofowie, mędrcy i zwykli ludzie. Kwestią nierozstrzygalną, choć podano na nią już tysiące recept. Wszyscy bowiem dążą do szczęścia, ale któż wie, czym ono tak naprawdę jest? Czy istnieją jakieś powszechne jego wyznaczniki?

Wszystkie te problemy, wpisujące się w filozoficzny dyskurs, zostają poddane rozważaniom w najnowszym przedstawieniu Opolskiego Teatru Lalki i Aktora "O Feliksie, który przyniósł szczęście". Wielkie pytania są sformułowane w tekście Krystyny Jakóbczyk nieskomplikowanym i jasnym językiem. Reżyser Petr Nosálek opierając się na tej prostocie, stworzył przede wszystkim atrakcyjne widowisko dla dzieci. Dużo tu porywającego śpiewu, muzyki i tańca. Interesujące są kostiumy, które, choć wywiedzione z bardzo szablonowych skojarzeń (np. jasne kolory symbolizują dobro i szczęście, ciemne - zło i nieszczęście) nie pozostały banalne i ostatecznie dopowiedziane. Efektowny obraz sceniczny wzbogaca scenografia (Pavel Hubička) oscylująca między nowoczesnością (duże szklane ściany), a tradycją (królewska karoca, posąg lwicy-sfinksa, czy drewniane drzwi i bar jak w typowej karczmie). Na zakończenie czeka na dzieci cenny i łatwy do zapamiętania morał. Własnemu szczęściu trzeba zawsze trochę pomóc. Wtedy wszystko skończy się happy endem, podobnie jak historia Felixa (Krzysztof Jarota), który dzięki swojej odwadze odwrócił zły los, sprowadzając szczęście nie tylko na siebie, ale obdarzając nim również innych. Ukochana Feliksa księżniczka Pulcheria (urocza i zabawna w tej roli Aleksandra Mikołajczyk) mogła w końcu zostać jego żoną, gdyż ten ocalił życie jej ojca - Króla Dominusa (Zygmunt Babiak). Nie powinniśmy bać się walczyć o własne szczęście, gdyż ono również cały czas toczy bój o naszą duszę z kroczącym tuż obok nieszczęściem. Te zmagania jawią się w opolskim przedstawieniu jako oś kompozycyjna.

Szczęście (Barbara Lach) założyło się z Nieszczęściem (sugestywny Andrzej Szymański) o to, które z nich będzie panować w życiu Felixa. Na przemian oglądamy więc ciepłe i sielskie sceny, w których protagonistą jest Szczęście i mroczne, złowrogie momenty, w których panuje Nieszczęście (tych drugich często boją się najmłodsze dzieci, dlatego przedstawienie zalecane jest dla widzów od 5 lat). Oba rodzaje obrazów scenicznych składają się na metaforę życia, w którym mamy przecież do czynienia z analogiczną sytuacją: los raz nam sprzyja, a innym razem zdaje się od nas odwracać. Nieszczęście działa porywczo, "na ślepo", dlatego nosi okulary niewidomego. Szczęście z kolei jest zazwyczaj krótkotrwałe i trzeba go uważnie wypatrywać, stąd nieodłącznym atrybutem postaci jest mała lornetka.

Kiedy spektakl dobiega końca, dzieci powoli odnajdują proste odpowiedzi na trudne pytania, które tak często i bezpośrednio zadają starszym. Dorośli natomiast ze smutkiem odkrywają, jak już dawno wyrzucili ze swojego życia te niezwykle ważne, głęboko filozoficzne i tylko z pozoru "dziecięce" wątpliwości i z zaskoczeniem przypominają sobie, jaka jest droga do tego, by los się do nas uśmiechnął.

Petr Nosálek wyreżyserował sztukę Krystyny Jakóbczyk ani przez chwilę nie zapominając o tym, że jest ona zainspirowana utworem wybitnego żydowskiego pisarza (laureata literackiej Nagrody Nobla) Isaaca Bashevisa Singera "Mazł i Szlimazł, czyli mleko lwicy". Odniesienia do żydowskiej kultury są największym atutem tego przedstawienia. Dobrze, że reżyser nie zrezygnował z tego wątku, mimo że całą uniwersalną fabułę i przesłanie można było przecież opowiedzieć właściwie w każdych innych realiach. Żydowskie motywy pojawiają się zarówno w tradycyjnych kostiumach (jarmułki, pejsy, długie czarne płaszcze z futrzanymi kołnierzami), jak i w opracowaniu muzycznym (Krzysztof Dzierma). Nostalgiczne wspomnienie żydowskiej muzyki przewija się przez całe przedstawienie, aby zamknąć je ostatecznie, charakterystycznym dla tej kultury, urzekającym tańcem. Wydaje się, że nawiązania do żydowskiego folkloru są jednocześnie ukłonem twórców w stronę dorosłych widzów, dla których z pewnością będą miały one w przedstawieniu nadrzędną wartość. Dzięki nim opowieść Nosálka ma szansę stać się pretekstem do rozmowy nie tylko o tym, czym jest szczęście, ale również o wielkiej kulturze, która tak bardzo się od nas oddaliła.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji