Artykuły

Zwierzenia i zwyrodnienia na scenie

"Opowieści łotewskie" w reż. Alvisa Hermanisa z Teatru Nowego w Rydze i "Baal" w reż. Marka Fiedora z Teatru im. Jana Kochanowskiego w Opolu na XVII Festiwalu Teatralnym Kontakt w Toruniu. Pisze Mirosława Kruczkiewicz w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.

Festiwal Teatralny Kontakt 2007 w Toruniu przekroczył półmetek. We wtorek, przy wtórze burzy, widzowie obejrzeli dwa przedstawienia. Emerytowany rybak z maleńkiej nadbałtyckiej miejscowości opowiada o swoim życiu, bezładnie, przywołując strzępy wspomnień. Dowiadujemy się, że pływał na statkach rybackich po Bałtyku, że jakoś nie może dokończyć remontu swojego domku i że lubi kosić trawę.

Gdzieś, na Łotwie

Potem swoją opowieść snują dwaj wychowankowie domu dziecka. Słyszymy anegdoty o dyrektorce kradnącej chleb ze stołówki i kupującej milczenie podopiecznych, którzy to widzieli. O wychowawczyni, która biła obcasami butów, i o tej, która codziennie zabierała dzieci do cerkwi, dając im za to cukierki. O sponsorze domu dziecka, gangsterze i prostaku. Po dwóch kolegach kolej na dwudziestoletnią striptizerkę z Rygi. Mówi o swojej pracy, o tym, jak należy zachować się na scenie nocnego klubu. Mówi o swoim chłopaku. Mówi, a właściwie papla...

Te trzy historie to fragment "Opowieści łotewskich", projektu reżysera Alvisa Hermanisa i aktorów Teatru Nowego z Rygi. Przedsięwzięcie polegało na wysłuchaniu kilkudziesięciu mieszkańców Łotwy i przygotowaniu na tej podstawie minispektali. Powstało 29 przedstawień. Widzowie Kontaktu zobaczyli sześć. Pozornie mało ciekawe zwierzenia subtelnie kreślą portret współczesnych Łotyszów. Wyziera spoza nich samotność ludzi takich, jak stary rybak, trauma dzieciństwa wychowanków sierocińca (niezwykle naturalni w swych rolach Jewgienijs Isajews i Anton Zamislajews), pustka życia striptizerki. Zapewne dla właściwego efektu trzeba by obejrzeć wszystkie 29 części.

Brutalnie do widza

Łotysze przywieźli spektakl kameralny i ściszony. Występujący po nich Teatr im. Jana Kochanowskiego z Opola - skrajnie odmienny: "Baal. Siedem aspektów baalicznego odczucia świata" [na zdjęciu] w reżyserii Marka Fiedora według sztuki Bertolta Brechta. Tytułowy bohater, poeta o imieniu starożytnego bóstwa, to pijak, amoralny hedonista. Reżyser każe być Baalem po kolei sześciu aktorom, wszak chodzi o "baaliczną stronę" osobowości każdego człowieka. Opolski Baal w sześciu postaciach nieustannie pije, kopuluje, posuwając się nawet do gwałtów, pisze sprośne wierszyki otoczony przez snobów, kreujących go na wielkiego artystę. Stacza się, zostaje drwalem gdzieś w górach i tam w samotności umiera. Przy okazji widzimy na scenie "panopticum zwyrodniałych form" (to tytuł jednej z siedmiu części widowiska): prostackiego mecenasa sztuki, jego niewierną żonę, bywalców podłej knajpy, wyrzutków społeczeństwa pracujących w lesie. Prawdę mówiąc, ambitne założenie pokazania gorszej strony świata przy takim natężeniu brutalistycznych środków, w strumieniach potu i z tylokrotnym pokazywaniem gołego tyłka może zmęczyć. Wyróżniają się sceny z udziałem Andrzeja Jakubczyka, gdy jako ksiądz przekazuje Baalowi "memento mori" i gdy na koniec odgrywa samotną śmierć Baala.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji