Debiut u Jandy
- Mit Fedry jest dla Kane pretekstem, aby postawić ważne pytania o dobro, zło, miłość, Boga w dzisiejszym świecie. Bardzo łatwo szafujemy tymi pojęciami, a Kane pokazuje jakie niebezpieczeństwo się za tym kryje - mówi reżyserka JULIA PAWŁOWSKA przed premierą "Miłości Fedry" w Teatrze Polonia w Warszawie.
Studentka reżyserii z krakowskiej PWST Julia Pawłowska przygotowuje w Teatrze Polonia swój debiut - spektakl "Miłość Fedry" według Sary Kane.
Ten tekst nurtował ją od dawna. Dlatego nie czekając na propozycje dyrektorów teatru zaczęła go przygotowywać "w ciemno" z przyjaciółmi. Próby odbywały się w Warszawie w Instytucie Teatralnym. Na jedną z takich prób udało się zaprosić Krystynę Jandę, która prawie od razu podjęła decyzję: "Robimy to u nas".
- Tekst Sary Kane, która mnie do tej pory drażniła jako dramaturg, zabrzmiał jakby na nowo, inaczej, głębiej - wyjaśnia swoją decyzję Krystyna Janda. - A kiedy dowiedziałam się, że byłby to debiut reżyserki, od razu się zdecydowałam. Zawarliśmy umowę współpracy z krakowską Szkołą Teatralną. Lubię debiuty.
Premiera odbędzie się w niedzielę, ale o tym, czy spektakl na dłużej utrzyma się w repertuarze Teatru Polonia, zdecyduje publiczność. Twarde prawa rynku. - Jeśli widzowie odrzucą spektakl i będziemy musieli do tego dokładać, przedstawienie zejdzie z afisza - wyjaśnia Krystyna Janda.
"Miłość Fedry" to sztuka z 1996 r. Sarah Kane napisała współczesną wersję mitu Fedry, żony Tezeusza, zakochanej w swym pasierbie. Akcję przeniosła do współczesnej metropolii, bohaterów wyposażyła w cechy ludzi końca XX w., znudzonych konsumpcją, samotnych, rozpaczliwie szukających miłości.
Julia Pawłowska przed premierą swój ego spektaklu o sztuce Sary Kane mówi oszczędnie: - Mit Fedry jest dla Kane pretekstem, aby postawić ważne pytania o dobro, zło, miłość, Boga w dzisiejszym świecie. Bardzo łatwo szafujemy tymi pojęciami, a Kane pokazuje jakie niebezpieczeństwo się za tym kryje.