Beczka ogranicza
"W beczce chowany" w reż. Janusza Ryla-Krystianowskiego w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.
Szkoła białostocka, chciałoby się powiedzieć po obejrzeniu przedstawienia "W beczce chowany" w Teatrze Animacji w Poznaniu. Widać, że Robert Jarosz wychował się na przedstawieniach Piotra Tomaszuka.
Radość z narodzin dziecka może być jednocześnie przyczyną udręki: co zrobić, aby długo wyczekiwane i wytęsknione dziecko wychować dobrze, aby uchronić je od destrukcyjnego wpływu świata, który jest zły, aby wyrósł na dobrego i mądrego człowieka? Rodzice ze sztuki Jarosza wpadli na pomysł, aby schować swojego potomka w beczce (motyw zaczerpnięty z baśni fińskich). Znam z najbliższego otoczenia kilka przykładów wychowywania dzieci w izolacji. Niestety, nie uchroniło ich to od kłopotów w późniejszym życiu. Żyjąc pod kloszem, nie nabyli cech odpornościowych, nie poznali najbliższego otoczenia, nie posiedli umiejętności życia w grupie... Świat zaczęli smakować później niż ich rówieśnicy. W konsekwencji cena ich dorastania i dojrzewania była wyższa i najczęściej bardziej dotkliwa.
Sztuka Jarosza to moralitet a może, dzięki wprowadzeniu postaci Psa-komentatora, bardziej przypowieść. Moralitetowość podchwycili realizatorzy, tworząc na scenie jednorodny stylistycznie i wysmakowany pod każdym względem obrazek. Akcja rozgrywa się w żywym planie. Aktorzy znakomicie animują ludowe rzeźby, a beczka nie jest zwyczajną beczką, ale swego rodzaju alegorią świata ograniczonego zakazami i nakazami. To, co się w tym świecie dzieje, komentuje Pies, niczym chór antyczny (świetny pomysł, aby Pies miał swój cień, który gra na akordeonie).
"W beczce chowany" to opowieść o rodzinie, o wychowaniu, coś, co powinni koniecznie obejrzeć politycy spod znaku LPR zanim wpadną na kolejny pomysł, jak powinno się wychowywać dzieci.