Artykuły

Teatr na nocne strachy

"Jest królik na księżycu" w reż. Velo Theatre-Apt (Tania Castaing, Francesca Bettini, Charlot Lemoine) w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

Przedstawienie "Jest królik na księżycu" to przykład teatru, który nawiązuje autentyczny kontakt z małymi, nawet kilkuletnimi dziećmi.

Najciekawszy w tym przedstawieniu jest język. Nie tylko słowa, lecz scenografia (tajemniczego pokoju, do którego wchodzi się przez szafę), kostiumy (widzowie otrzymują przy wejściu pidżamy), sposób prowadzenia narracji (niespieszny, nieprzeładowany nadmiarem informacji, duża ilość wyrazów dźwiękonaśladowczych), użycie zabawek w roli rekwizytów teatralnych. Wszystko to składa się na język, w którym aktorzy próbują nawiązać kontakt z bardzo młodą widownią. W wielu momentach sztuka ta udaje się znakomicie.

Zamiast głupiego gaworzenia

Za etykietką "widowisko dla dzieci" zwykle kryje się odstręczający infantylizm lub to, co się panu reżyserowi wydawało stosowne dla dzieci. W najlepszym razie usiłuje się czarować młodych odbiorców różnej maści efektami specjalnymi, wyśpiewywaniem kwestii, kostiumami i scenografiami a la Disney. Wszystko to tak naprawdę mydlenie oczu, dowód bezsilności wobec problemu, jakim jest komunikacja z dzieckiem.

Francuscy twórcy - Tania Castaing, Francesca Bettini i Charlot Lemoine - zamiast błazeństwa, zaproponowali próbę autentycznej komunikacji. Efekt jest znakomity.

Wszystko dla widza

"Jest królik na księżycu" to widowisko nastawione w całości na widza. Nie ma tu artystowskich popisów, nie ma dyktatury twórców realizujących swoje koncepcje artystyczne, nie ma prób pouczania. Nie odczujemy w tym widowisku ani twórczej protekcji, ani dydaktycznego smrodku. Zamiast tego jest pokora. Najważniejszym zadaniem aktorskim jest zaciekawienie publiczności, nawiązanie z nią kontaktu, zaintrygowanie historią kolekcjonera Thomasa Snouta, posiadacza 3845 nocy...

Oswoić ciemność

Snout oddaje się bardzo niebezpiecznemu zajęciu. W jego kolekcji znajdują się nie tylko miłe i spokojne noce, ale też takie, w których czai się mnóstwo strachów. Snout robi wszystko, by pokonać strach, a dokładnie pomóc dzieciom w pokonaniu strachu przed nocą. Operacja jest godna psychoanalityka, lecz umiejętnie przełożona na język gestu, obraz, niosące symboliczne znaczenia przedmioty. W finale dokonuje się (dosłownie) pochówek nocnych strachów. Złożone w futerale, odprowadzane są z honorami i muzyką w ciemność...

"Jest królik na księżycu" to przedstawienie do tego stopnia nakierowane na dziecięcą publiczność, że dorośli bawią się najlepiej nie samą akcją sceniczną, lecz tym, jak na opowiadaną historię reagują dzieci. I to jest chyba najlepsze świadectwo tego, dla kogo i jak bardzo udany jest to spektakl.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji