Artykuły

Tańce w Ballybeg

Szczerze mówiąc - nie lu­bię gdy reżyser przed premierą zwierza się ze swego zauroczenia sztuką, nad którą pracuje. Cóż bowiem oznacza taka deklaracja? Ze ten właśnie spektakl jest szczególnym wyznaniem jego wia­ry, miłości i nadziei? Że nad in­nymi pracował mniej?

"Tańce w Ballybeg" w Teatrze im. J. Słowackiego nie są z pew­nością "wielką elegią poświęconą Irlandii, której już nie ma". Nie wiem, czy były nią w Teatrze Po­wszechnym w Warszawie, gdzie odbyła się ich polska prapremie­ra. Naciąganiem również byłaby próba odczytania tego spektaklu poprzez polsko-irlandzkie parale­le (święto boga Lugha i nasza So­bótka). Bezradność wobec prze­mijania otaczającego nas świata - jest wspólnym losem wszyst­kich ludzi, szczególnie u progu następnego tysiąclecia. Ale klucz do historii rodziny Mundy leżał właśnie w zrozumieniu przez nas święta Lughnasa z 1936 roku. A jego nastroju nie udało się na scenie odtworzyć. Przyglądając się codziennemu życiu 5 starych panien nie znaleźliśmy w nim wcale "radości i werwy", o któ­rej w finale sztuki opowiadał nar­rator. Był w nim natomiast strach przed utratą poczucia bezpieczeń­stwa, pragnienie miłości oraz du­żo historii, beznadziei i nudy. Trudno powiedzieć czyja to wina, bo są w tym przedstawieniu na­prawdę bardzo dobrze zagrane posta­cie (Maggie - Ewa Worytkiewicz, Rose - Joanna Jankowska, Kate - Anna Tomaszewska). Męskie role wypadły jednak niestety go­rzej. Może dlatego spektakl chwilami traci tempo. Jeden ta­niec - szalony i oczyszczający - to w tych warunkach za mało, by wprowadzić nas w klimat święta sięgającego rodowodem starych, celtyckich zwyczajów.

Czytając "Tańce w Ballybeg" w ostatniej chwili przed premie­rą, zastanawiałem się w jaki spo­sób Brian {#au#1238}Friel{/#} rzucił urok na Bogdana Hussakowskiego. Tekst Friela pasuje doskonale do kon­cepcji ambitnego "teatru popular­nego" lansowanej ostatnio na scenie przy pl. Św. Ducha. Możli­wości, które daje aktorom zosta­ły świetnie wykorzystane, szcze­gólnie przez żeńską część zespołu. Reżyserowi stwarza jednak spo­ry kłopot - bo czy w połączeniu {#au#978}Williamsa{/#} z {#au#194}Czechowem{/#} - mógł zwyciężyć irlandzki folklor?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji