Artykuły

Daniel Olbrychski kontra Krzysztof Gottesman

Daniel Olbrychski chciał mnie obrazić. Przykro jest o sobie czytać, iż jest się na poziomie niższym niż Urban, ale nie czuję się obrażony. Nadal uważam, że to ja mam rację, a nie Olbrychski. Ordynarny ton listu też mnie w tym utwierdza - Krzysztof Gottesman odpowiada w Rzeczpospolitej na list Daniela Olbrychskiego.

List do redaktora Pawła Lisickiego

Szanowny panie redaktorze, nie wiem, ile ma pan lat. Być może nie mógł być pan świadomym czytelnikiem PRL-owskiej prasy z przed 30, 20 lat. Nie zwalnia to jednak pana z pewnej dojrzałości i wiedzy. "Szpilka", którą Krzysztof Gottesman próbował wbić we mnie na łamach pańskiego poważnego pisma z 12 maja musiała przed tym wpaść w szambo. Tak cuchnie. Ludzie pamiętający nazwisko Stanisława Pyjasa, którego zapomnienie, jak znieważa mnie Gottesman, byłoby dla mnie "dobrą wiadomością", pamiętają coś jeszcze. Dla tych, którzy tego pamiętać nie mogą, i przez szacunek dla młodych czytelników pana pisma, mam kilka ważnych spostrzeżeń.

O ile cała działalność IPN (w którego teczkach, jak publicznie stwierdził dr Dudek, figuruję jako pokrzywdzony) bardzo przypomina metody działalności dezinformacyjnej każdej policji politycznej, o tyle wysiłek publicystyczny Gottesmana jest lustrzanym odbiciem najohydniejszej prasy PRL. Nazwisko Pyjasa jest tylko zastąpione innym przykładem braku mojego patriotyzmu, a telewizja rosyjska telewizją francuską, niemiecką czy Wolną Europą wreszcie. "Towarzysz Szmaciak III RP", jak mnie nazwał K.G., bywał czasami "naszym nędznym Kmicicem", "pseudo-Polakiem" itd. A pobudki mego ohydnego postępowania jak "kariera", "strach" (sic!) - identyczne. Przykłady prasowe z tych lat do wglądu. I nie były to donosy na mnie pióra Jerzego Urbana czy Zygmunta Kałużyńskiego. Te były zawsze wyrafinowane. Ale od Bożeny Krzywobłockiej w dół.

Artykulik w pańskim piśmie nawet mnie rozrzewnił, bo przypomniał mi moją młodość. Ówcześni "Gottesmanowie" byli lepiej przygotowani. Mieli pełne zestawy moich wypowiedzi w różnych językach i zgodnie być może ze swoimi przekonaniami bądź zleceniami zwierzchników, zgrabnie nimi manipulowali. Cel był ten sam, ośmieszyć mnie i poniżyć przed polskim czytelnikiem. Tyle że ówczesna SB dostarczała lepszych informacji niż IPN. Chcę wierzyć, panie redaktorze, że został pan też zmanipulowany przez swojego etatowego żurnalistę, na zasadzie "jedna baba, drugiej babie".

Przecież żaden z was mojego wywiadu nie widział. A moje dobre imię zostało oplute. Moje wnuki, jak po liście Wildsteina i audycji z nim u Tomasza Lisa, będą mnie pytały: "czy już dałeś w zęby temu pętakowi dziennikarstwa IV RP, który cię nazwał towarzyszem Szmaciakiem III RP?". Już są duzi. I co mam im powiedzieć? Że pięść tu nic nie załatwi? Będą pytać mnie dalej. Czy o taką Polskę walczyliśmy, gdzie można bezkarnie opluwać, nie powołując się nawet na wiarygodne źródła? Ciekawi mnie reakcja redaktora jednego z poważniejszych dzienników w Europie. Pozostaje ciągle z nadzieją i szacunkiem.

Sygnatariusz większości listów przeciwko zbrodniom PRL w latach 1976 - 1982, wnuk Teodora Śmiałowskiego - dowódcy AK na Podlasiu zamordowanego przez NKWD w lipcu 1945 roku, przez Rosjan nazywany polskim bratem Włodzimierza Wysockiego. Rosjan, którzy są zawsze pełni szacunku dla moich wypowiedzi, nawet gdy są ostro krytyczne wobec polityki ich najwyższych władz (te informacje do wiadomości młodych czytelników, których opiniami próbuje ohydniej od politruków PRL manipulować Gottesman).

Daniel Olbrychski

***

Odpowiedź Krzysztofa Gottesmana

Daniel Olbrychski chciał mnie obrazić. Przykro jest o sobie czytać, iż jest się na poziomie niższym niż Urban, ale nie czuję się obrażony. Nadal uważam, że to ja mam rację, a nie Olbrychski. Ordynarny ton listu też mnie w tym utwierdza.

W całym swoim długim liście nie zaprzeczył on swojej wypowiedzi porównującej IPN do polskiego KGB, czyli Służby Bezpieczeństwa. Wcześniej zresztą w rozmowie z "Dziennikiem" też tego nie zrobił.

Ale nie chodzi tylko o wypowiedź dla rosyjskiej telewizji. Olbrychski już wcześniej oskarżał IPN o wszystkie możliwe grzechy, myśląc o ujawnianiu archiwów, ironicznie zadawał pytanie, czy w Polsce nie ma poważniejszych zadań. Wziął w obronę donosiciela Macieja Damięckiego i wbrew niemu samemu kwestionował jego donosy.

Mimo wielkich kreacji, braterstwa z Wysockim, pokrewieństwa z ofiarą NKWD oraz wszystkiego, na co zechce się kiedyś powołać, uważam, że sam Olbrychski dzisiaj broni szkodliwej sprawy, której istotą jest obrona tego wszystkiego, przeciwko czemu kiedyś podpisywał listy protestacyjne. Wtedy lub teraz nie wiedział, co robi. A może nawet i wtedy, i teraz.

Krzysztof Gottesman

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji