Inspektorzy na widowni
"Szalone nożyczki" w reż. Piotra Dąbrowskiego w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze (uk) w Gazecie Współczesnej.
Trzech podejrzanych, jedna osoba oskarżona o współudział - tak w sobotę wyglądała sytuacja na scenie Teatru Dramatycznego tuż przed finałem spektaklu "Szalone nożyczki" w reżyserii Piotra Dąbrowskiego. To widzowie musieli rozwiązać tę zagadkę.
Komedia kryminalna Paula Pőrtnera wystawiana w USA, utrzymywała się na afiszu przez 20 lat i jako najdłużej grany "niemusical" w amerykańskim teatrze trafiła do Księgi Rekordów Guinnessa.
W salonie fryzjerskim "Szalone nożyczki" mieszczącym się na styku ulic Branickiego i Elektrycznej, popełnione zostało morderstwo. Zginęła mieszkająca piętro wyżej znana pianistka. Podejrzenie padło na pracowników (w jednej z ról znany z filmów Wojciech Wysocki) oraz klientów salonu. Widzowie wraz z komisarzem (w tej roli świetny Marek Tyszkiewicz) i jego pomocnikiem (Krzysztof Ławniczak) musieli podjąć się rozwiązania zagadki: - Bardzo podobało mi się, że sztuka została osadzona w białostockich realiach -powiedział po sobotniej premierze jeden z widzów Sebastian Wróblewski.
Marek Tyszkiewicz wraz z publicznością starał się znaleźć winnego. Podejrzane były m.in. Ewa Palińska i Agnieszka Możejko.
Najtrudniejszą rzeczą dla aktorów była konieczność improwizacji. Nie wiedzieli, jakie pytania padną ze strony publiczności. Wywiązali się świetnie: - Musieliśmy grać z dużym obowiązkiem i dyscypliną. Na próbach uczyliśmy się możliwych reakcji publiczności. Ideałem byłoby, żeby widzowie zadawali pytania przewidziane w scenariuszu, ale to byłoby nudne - powiedział po premierze Krzysztof Ławniczak.
Kto zabije podczas kolejnego spektaklu? Mogą się Państwo przekonać już dziś o godz. 19.1 sami zdecydować o zatrzymaniu mordercy.