Warszawa. Pokazy warsztatowe "Peer Gynta" w Dramatycznym
- Scenariusz składa się nie tylko z fragmentów dramatu Ibsena, ale również z szeregu rozmaitych dyskursów z epoki, którą badamy. Wpływ na kształt tekstu i przedstawienia mają ponadto sami aktorzy. To Ibsenowskie postaci są w tej pracy w służbie aktora, a nie odwrotnie - mówi Dorota Sajewska przed pokazami warsztatowymi "Peer Gynta" w Dramatycznym.
Rozmowa z Pawłem Miśkiewiczem i Dorotą Sajewską przed pokazami warsztatowymi "Peer Gynta".
Rz: Po kilku inscenizacjach współczesnej dramaturgii niemieckiej teraz "Peer Gynt". Skąd ten pomysł?
Paweł Miśkiewicz, reżyser: To ostatni wielki dramat w literaturze europejskiej, który podejmuje próbę przyjrzenia się kondycji człowieka wobec świata, bez wstępnej tezy, jaką później znajdujemy u Becketta czy egzystencjalistów. Ibsen rozpatruje, kim jest człowiek, jakie pomoce i narzędzia uruchamia, aby swoje istnienie potwierdzić. A my badamy, czy świat ma ukryty sens, czy musimy go od nowa nadać sami, ułożyć z rozsypanych kawałków. Za tym idzie dekompozycja tekstu.
Dorota Sajewska, dramaturg: Ta praca jest próbą przymierzenia się do mitu tożsamości nowoczesnej, której doświadczenia próbował zapisać Ibsen. My staramy się opisać na scenie ten model człowieka z dzisiejszej perspektywy i własnym językiem.
Rz: Mówicie o dekompozycji. "Peer Gynt" w swojej strukturze jest już mocno zdekomponowany, można pójść dalej?
P.M.: Jest jednak zapisem życia prowadzonym chronologicznie. Bohater doświadcza przez lata różnych etapów nadziei i zwątpienia. A my nie opowiadamy biografii Peera, mówimy raczej o wędrówce w głąb symbolicznych wyobrażeń, jaką odbywa, szukając samego siebie.
D.S.: Scenariusz składa się nie tylko z fragmentów dramatu Ibsena, ale również z szeregu rozmaitych dyskursów z epoki, którą badamy. Wpływ na kształt tekstu i przedstawienia mają ponadto sami aktorzy. To Ibsenowskie postaci są w tej pracy w służbie aktora, a nie odwrotnie.
Rz: Oficjalnej premiery "Peer Gynta" nie ma, określacie te pokazy jako warsztatowe...
P.M.: Nie ma dobrego polskiego określenia na ten rodzaj pracy, najbardziej pasuje angielskie "work in progress". Postanowiliśmy pokazać ten etap także po to, aby wiedzieć, w którą stronę wyruszyć dalej. Nie wiemy, jaki będzie los tego przedstawienia, czy pozostanie w formie otwartej, czy stwierdzimy , że oto stworzyliśmy coś skończonego. Ciekawi mnie forma pracy, w której stwarza i rozpada się spektakl, tak jak rzeczywistość.
***
Mariusz Benoit ponownie w roli Peer Gynta
Dramat, napisany przez Ibsena w 1876 roku, można czytać jako filozoficzną rozprawę na temat ludzkiego życia albo zanurzoną w fantastyczno-baśniowym klimacie opowieść o wędrówce tytułowego bohatera w poszukiwaniu szczęścia. "Peer Gynt" należy do najtrudniejszych dramatów Ibsenowskich i dość rzadko pojawia się na polskich scenach. Ostatnio sięgnął po niego zespół Teatru Montownia, wystawiając go na otwarcie własnej sceny w dawnym basenie YMCA. W roli Peer Gynta wystąpił tam m.in. Mariusz Benoit, który pojawi się też w spektaklu Pawła Miśkiewicza.
Teatr Dramatyczny, plac Defilad 1, tel. 022 656 68 44, pokazy warsztatowe: 12-13, 15-17.05, godz. 19