Artykuły

Szczypta aktorskiego optymizmu

"Elling" w reż. Michała Siegoczyńskiego z Teatru Nowego Praga w Warszawie i "Absynt" w reż. Adony Figury z Laboratorium Dramatu w Warszawie na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Krzysztof Pierzchlewski w Głosie Wielkopolskim.

Zderzenie fantazji inscenizatorów z ograniczeniami technicznymi leciwego teatru sprawiło, że 47. Kaliskie Spotkania Teatralne stary się wydarzeniem elitarnym, a przez to kosztownym.

To jednak, że podczas warszawskiego przedstawienia "Elling" [na zdjęciu scena z próby] widownia przyjęła kształt podkowy okalającej nisko położony kwadrat sceny, ułatwiło ogląd znakomitych rezultatów współdziałania scenografa z operatorem świateł i autorem wizualizacji. Pomogło także w śledzeniu akcji oraz ocenie efektów pracy, jaką z czworgiem aktorów podjął reżyser.

Michał Siegoczyński - znany dotąd głównie z przygotowania monodramów - sięgnął tym razem po scenariusz Axela Hellsteniusa, tego samego który stał się kanwą wysoko ocenianego filmu. Norweski pisarz opowiada w nim historię powrotu do życia w społeczeństwie byłych pensjonariuszy zakładu psychiatrycznego. "Elling" jest świetnie napisany, skrzy się zabawnymi dialogami, ale równocześnie zdumiewa polskiego odbiorcę. Sielankowe realia "nadopiekuńczej" Skandynawii nie pozwalają mu bowiem wierzyć, że ta urocza opowieść o przyjaźni i głodzie miłości jest czymś więcej niż baśnią. Ta, jak wiadomo, ma szczęśliwe' zakończenie, którego pożądamy w powodzi wszechogarniającego pesymizmu.

W sztuce grają aktorzy młodzi, ale znani z telewizyjnych seriali. Jarosław Boberek w tytułowej roli i Tomasz Karolak jako Kjell uniknęli szczęśliwie przerysowań, tworząc wiarygodne i budzące sympatię postaci niepełnosprawnych umysłowo mężczyzn. Ciekawa jest, skontrastowana z nimi, rola nieco zwariowanej Reidun w wykonaniu Moniki Pikuły. Mniejsze pole do popisu ma Tomasz Kot jako zmęczony i przytłoczony rutyną i życiowymi niepowodzeniami pracownik socjalny. Czy któraś z tych ról zapadnie na dłużej w pamięć? Trudno przewidzieć, choć każda z nich została zagrana przynajmniej z dobrą znajomością rzemiosła.

O ile "Elling" tchnie optymizmem, o tyle "Absynt" Magdy Fertacz - wyreżyserowany przez Aldonę Figurę w warszawskim Teatrze Laboratorium Dramatu - eksploatuje motyw samobójstwa przed ślubem. Spektakl przesiąknięty jest czarnym humorem, dzięki któremu autorce udało się powiedzieć o wielu trudnych i ważkich problemach bez narażenia się na zarzut publicystyki, czy też taniego dydaktyzmu. Również w "Absyncie" widzimy znane młode twarze, które radzą sobie nie najgorzej na scenie, jednak nie wytrzymują porównania z dojrzałym aktorstwem Zdzisława Wardejna i Marii Maj. Kreacje tych dwojga znacznie lepiej wpisują się w formułę festiwalu sztuki aktorskiej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji