Artykuły

Autostrada nie może być donikąd

Chciałbym serdecznie podziękować i pogratulować inicjatywy, jaką jest wywołanie dyskusji na temat sztuki wysokiej w naszym mieście, a szczególnie Państwowej Opery Bałtyckiej. Już sam fakt podjęcia tego tematu w artykule "Opera Bałtycka do rozbiórki" świadczy, iż na zadane tam nieco zadziornie pytanie o potrzebę istnienia teatru operowego w naszym mieście "Dziennik Bałtycki" mówi "tak". Chyba tylko osoba niespełna rozumu mogłaby być przeciwko kulturze - pisze Włodzimierz Nawotka, dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku na łamach Dziennika Bałtyckiego.

Wszak, jak mawia wielki Józef Szajna: "najwięcej kosztują nas ludzie niekulturalni". Kultywowanie tego obszaru ludzkiej działalności jest w interesie całego społeczeństwa. To dzięki kulturze ludzie przede wszystkim nie nudzą się i nie przychodzą im do głowy głupie pomysły, a także mogą rozwijać swą osobowość. (...).

Bardzo dziękujemy za podkreślenie wątku o zbyt małych dotacjach, których wysokość nie pozwala na to, by Opera Bałtycka w pełni mogła sprostać oczekiwaniom współczesnego widza. Należy jednak zauważyć, że Urząd Marszałkowski sukcesywnie zwiększa nakłady na Operę, czego przejawem może być zmodernizowana widownia, szereg inicjatyw artystycznych, a także pensje pracowników Opery, które zaczynają odchodzić od poziomu najniższej krajowej.

W pełni zgadzam się z opinią zastępcy dyrektora Opery Wrocławskiej, który mówi, że ludzi operą można zainteresować. Powiem więcej - oni są nią zainteresowani. Naszym zadaniem jest podtrzymywać owo zainteresowanie i wzbudzać je w młodych pokoleniach. W tym miejscu chciałbym przeprosić wszystkich widzów, którzy w okresie jesienno-zimowym często odchodzili od naszych kas z niczym. Proszę mi wierzyć, że z powodów, które opisane zostały w artykule, nie możemy pozwolić sobie na większą ilość spektakli, by nie narazić się na zarzut marnotrawienia publicznych pieniędzy.

Mamy taką Operę, na jaką nas stać. Pragnę zwrócić uwagę, że dotacje to nie są środki, które dofinansowują Operę. To dopłaty do biletów, które kupują nasi widzowie, Gdyby nie owa dotacja, bilet musiałby kosztować kilkaset złotych. Wtedy każda opera na świecie byłaby niedostępna dla nikogo i sam bym apelował (i w przeciwieństwie do Redakcji robiłbym to w 100% serio) o zamknięcie Opery Bałtyckiej.

Oczywiście żal byłoby wielu wspaniałych inicjatyw, pięknej historii oraz współczesności, która wydaje się być nie mniej atrakcyjna niż przeszłość. Za wspomniane małe dotacje Opera Bałtycka od wielu lat prezentuje zarówno światową klasykę, jak i przedstawia dzieła mało lub wcale w Polsce nieznane (te repertuarowe rarytasy stały się wręcz naszą specjalnością, o czym wspomina przywołany w artykule Józef Kański), dzieła stworzone specjalnie na jej zamówienie, a także opery, które przez szereg powojennych lat niemal nie istniały w repertuarach polskich teatrów. Za te niewielkie pieniądze udało nam się zorganizować już trzy edycje Świętojańskich Nocy Operowych, na których prezentują się krajowi i zagraniczni artyści, wśród nich takie tuzy, jak Ewa Podleś, Agnieszka Wolska, Michael, Austin, Wojciech Michniewski. To na naszym festiwalu polscy melomanii po raz pierwszy mogli zetknąć się ze sztuką estońskich wokalistów. Podczas nadchodzącej edycji festiwalu zaprezentujemy spektakl w wykonaniu zespołu z Czech. A propos artystów - przez naszą scenę przewija się ich ogromna ilość, co chwila mają tu miejsce debiuty; nie jest więc prawdą, że związkom zawodowym w Operze udaje się blokować angażowanie artystów spoza instytucji. Jest to znak, że reorganizacja tej instytucji ma miejsce. By zdecydować się na bardziej radykalne posunięcia, konieczna jest także odwaga władz, by wesprzeć dyrekcję w trudnych decyzjach.

A to nie wszystko, co potrafimy wyprodukować za dotację. A szeroko zakrojony program edukacyjny? Tylko w pierwszych trzech miesiącach bieżącego roku w Operze Bałtyckiej miało miejsce 70 wydarzeń edukacyjnych. Wiem, że to kropla w morzu potrzeb, ale nie jesteśmy w stanie przejąć na siebie obowiązków w zakresie edukacji kulturalnej, które nie do końca wypełniają szkoły czy też inne instytucje kultury w naszym regionie.

Opera Bałtycka od lat jest artystyczną wizytówką naszego miasta, regionu, kraju. Do tej pory pokazaliśmy 20 tytułów operowych i 8 baletowych na kilkuset scenach zagranicznych: od Estonii po Włochy.

A wszystko to dzieje się dzięki pracy ludzi opłacanych niewspółmiernie do wysiłku, a także dzięki sponsorom, takim jak Lotos, PKO BP, Miasto Gdańsk, ING Bank Śląski, BZWBK, Centrostal, Base Promotion, Balic Service, Polnord i wielu innym, którym często pozostają anonimowi, bo milczą o nich recenzenci Szkoda! Każda wzmianka w "DB" byłaby dla nich dodatkową zachętą do dalszych działań na rzecz kultury. Nie sądzę że gdyby wspominać o nich w recenzjach, zaprzestaliby umieszczania płatnych reklam na łamach gazet, czego tak obawiają się redakcje

Wierzę, że Opera Bałtycka nie zostanie wymazana z kulturalnego pejzażu naszego regionu, kraju i tej części Europy. Chyba że chcemy stać się prowincją. Autostrada, o którą słusznie walczy "Dziennik Bałtycki" musi dokądś prowadzić. I niech prowadzi na bardzo kulturalne Wybrzeże.

Tytuł i skróty od redakcji

Na zdjęciu: Włodzimierz Nawotka

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji