Artykuły

Mówię o tym, co ważne

- Dyktat telewizji z kulturą masową jest poważny. To potęga, z którą trzeba się liczyć. Teatr daje jednak szansę, by wszystko nie było śliczne i puste. Jest możliwość mówienia o tym co ważne - mówi dramaturg KRZYSZTOF BIZIO, bohater festiwalu w Elblągu.

Krzysztof Bizio [na zdjęciu] jest jednym z najczęściej wystawianych młodych polskich dramaturgów. W swoich utworach opowiada proste historie, których inspiracją jest polska rzeczywistość. Z bohaterem trwającego w Elblągu festiwalu rozmawiała Grażyna Wosińska:

Są festiwale Bacha czy Mozarta, a elbląski poświęcony jest pańskiej twórczości. Jakie to uczucie, gdy jest się na festiwalu własnej twórczości?

- Jest to wyróżnienie i docenienie tego, co udało mi się stworzyć. Moja przygoda z Elblągiem zaczęła się rok temu. Wystawiono tu wówczas "Celebracje", a teraz jest Festiwal Jednego Autora.

"Celebracje" rozpoczęły imprezę. Czy coś pana zaskoczyło? Jak odebrał pan ten spektakl?

- Bardzo mi się podobało. Nie było żadnego elementu zaskoczenia. Jest mi miło, że przedstawienie było grane w konwencji abstrakcyjnej.

Ma pan wizję tego, jak powinien wyglądać spektakl? Reżyser zwykle widzi wszystko nieco inaczej. Nie boli to pana? Np. w Berlinie w sztuce "Toksyny" zamiast mężczyzn pojawiły się kobiety. Czy nie była to za duża ingerencja w tekst?

- Wychodzę za założenia, że reżyser i aktorzy mają prawo do własnej interpretacji. Ja swoje powiedziałem, gdy napisałem sztukę, potem czas na innych. Przyznam, że zmiana płci bohaterów zaskoczyła mnie. Dowiedziałem się, że powód był następujący: na Zachodzie kobiety uważa się za bardziej toksyczne od mężczyzn.

Czyli pana teatr nie jest uniwersalny?

- Mentalność Zachodu jest nieco inna niż nasza. Pytałem dyrektora teatru w Belgradzie, dlaczego wybrał mnie, polskiego dramaturga, a nie kogoś uznanego na Zachodzie? Odparł, że jesteśmy Słowianami. Łatwiej o nić porozumienia.

Po czym poznać dobry teatr?

- Powinien budzić emocje i zaangażowanie widza. Nie może pozostać obojętny.

Teatr na Zachodzie coraz ostrzej szokuje, by przyciągnąć widza...

- Tak, to prawda. Czasem nadzy aktorzy biegają po scenie. Wszystko po to, by być zauważonym. Ale wtedy ucieka się od sensu spektaklu. Zdaję sobie jednak sprawę, że dyktat telewizji z kulturą masową jest poważny. To potęga, z którą trzeba się liczyć. Teatr daje jednak szansę, by wszystko nie było śliczne i puste. Jest możliwość mówienia o tym co ważne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji