Artykuły

Widzów trudno oszukać

- W teatrze dla dzieci odkryłem, że żarty się skończyły, że młodego widza się nie oszuka, że trzeba mu dać jasną, klarowną formę, że muszę być na tyle aktywny, aby każdą minutę spektaklu wypełnić urodą, kolorem, obrazem - mówi JACEK ZAGAJEWSKI, scenograf.

Co sprawiło, że zainteresował się Pan scenografią?

- Na studiach zakładałem teatr, niewiele wiedząc o nim, a praktycznie nic. Miałem jednak wielkie szczęście, bo zostałem umówiony na spotkanie z panem Stanisławem Hebanowskim. Miałem 21 lat, a on był już legendą. To było ważne doświadczenie. Po roku byłem już w studenckim teatrze NURT i uwaga: zadebiutowałem scenografią do "Operetki" Gombrowicza w reżyserii Janusza Nyczaka.

Czy przygotowywał Pan też scenografię w innych teatrach niż lalkowe?

- Dzisiaj mam na koncie ponad 170 scenografii, z czego większość, obok telewizyjnych, to realizacje teatralne. Mniej więcej do 1990 roku

pracowałem tylko w teatrach dramatycznych, realizując różne tytuły w całym kraju. Pewnie, że mam takie spektakle, które mocniej się osadziły w moich wspomnieniach i moim sercu, ale chyba nie miejsce tutaj na dokonywanie rachunków. Po roku 1990 zacząłem współpracę z teatrami dla dzieci. Pierwszym był Teatr Animacji w Poznaniu, do którego zaprosił mnie Janusz Ryl-Krystianowski i, któremu pozostałem wierny do dzisiaj. W teatrze dla dzieci odkryłem, że żarty się skończyły, że młodego widza się nie oszuka, że trzeba mu dać jasną, klarowną formę, że muszę być na tyle aktywny, aby każdą minutę spektaklu wypełnić urodą, kolorem, obrazem.

Wymyślanie scenografii jest dla Pana zabawą, czy raczej ciężką pracą?

- Sprawia mi to ogromną przyjemność, bo wiem, że w momencie kiedy wymienione elementy zafunkcjonują - młody człowiek wyjdzie z teatru zadowolony i chętnie do niego wróci. Jestem w tym szczęśliwym położeniu, że mogę robić to co lubię. Pamiętam swój pierwszy pobyt w teatrze: wnętrze, trzeszczącą podłogę, klimat. I pamiętam, że nie było to najciekawsze przedstawienie, ale pamiętam. Stąd wiem, że młodego człowieka trzeba potraktować poważnie, bo on to zapamięta. I albo wróci do teatru, albo nie.

Czy realizacja scenografii teatralnych sprawia Panu większą przyjemność, niż samorealizacja w dziedzinie plastyki?

- Projektowanie scenografii, to rozwiązywanie problemu - tak samo jak w każdej dziedzinie plastyki. Podstawowa różnica to fakt, że dostaję zadanie - jest nim tekst. I do niego muszę się odnieść. Druga bardzo ważna różnica - to, że pracuję z całym zespołem ludzi, którzy tworzą scenografię na podstawie moich projektów. Tego nie ma w tzw. czystej sztuce, a w mojej pracy to podstawa.

Na zdjęciu: "Szałaputki" ze scenografia Jacka Zagajewskiego w Olsztyńskim Teatrze Lalek.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji