Zdeklasowaliśmy najwyższą półkę
- Przyszłość teatru leży nie w wielkich inscenizacjach, nie w wymyślaniu obrazów przez reżysera, lecz w sprowadzeniu teatru do sedna sprawy - do człowieka, czyli do aktora - mówi ŁUKASZ WITT-MICHAŁOWSKI, reżyser "Kamieni w kieszeniach", laureata Grand Prix tegorocznego Kontrapunktu.
Spektakl "Kamienie w kieszeniach"[na zdjęciu] w reżyserii Łukasza Witt Michałowskiego przygotowany przez Scenę Graffiti w Lublinie zdobył Grand Prix, czyli Wielką Nagrodę Publiczności 42. Przeglądu Teatrów Małych Form "Kontrapunkt" w Szczecinie.
Grzegorz Józefczuk: Byliście najlepsi, bo byliście najlepsi, czy dlatego byliście najlepsi, że inni byli tak słabi?
Łukasz Witt Michałowski: Jurorzy twierdzili, że poziom był bardzo wysoki i wyrównany, że organizacyjnie i logistycznie Kontrapunkt to coraz lepsza impreza, a na dodatek w tym roku festiwal rozszerzył formułę o reżyserów niemieckich. Były sztandarowe nazwiska teatru niemieckiego - Rene Pollesch, Thomas Ostrermeier i Frank Castorf. To nazwiska formatu światowego, nie ma wyższej półki. I myśmy mieli przyjemność ich zdeklasować, odbierając Grand Prix oraz statuetkę prezydenta Szczecina. Grand Prix to inaczej Wielka Nagroda Publiczności, dlatego jest dla nas specjalnie ważna. I muszę jeszcze się pochwalić, że zdradzono nam kulisy głosowania publiczności: między nami a resztą - że się wyrażę po sportowemu - zawodników była przepaść. My, długo, długo nic i dopiero potem reszta.
Proszę się jeszcze pochwalić, co jest największym atutem tego spektaklu, który tak uwodzi widzów i aktorów?
- Aktor! Ja uważam, tak czuję, że przyszłość teatru leży nie w wielkich inscenizacjach, nie w wymyślaniu obrazów przez reżysera, lecz w sprowadzeniu teatru do sedna sprawy - do człowieka, czyli do aktora. Siłą naszego przedstawienia jest aktor, który pokazuje, że mając najwyżej jeden rekwizyt, można go ograć na mnóstwo sposobów, można jakby z niczego, mając tylko siebie, stworzyć wiele ról. Na tym właśnie polega istota naszego przedstawienia, że dwaj aktorzy grają kilkanaście ról.
Na mieście szepczą, że teraz Witt Michałowski przygotowuje nowy projekt teatralny.
- Chcemy zrobić przedstawienie w areszcie śledczym w Lublinie z osadzonymi. Na spektakl "Kamienie w kieszeniach" przyszedł kiedyś do Graffiti główny psycholog więzienny i zaproponował, abyśmy coś zrobili w jego firmie. Już odbyły się pierwsze spotkania, wszystko jest na najlepszej drodze i jeżeli wszystko się powiedzie, a nie ma innego wyjścia, to będzie mój najbardziej ekscytujący projekt, w którym pokładam wielkie nadzieje.
Czy to prawda, że aktorzy nie będą "dostarczani" do widzów, tylko odwrotnie?
- Tak, widzowie będą dostarczani do aktorów. Zatem: do więzienia państwu!
***
Łukasz Witt Michałowski, absolwent reżyserii teatralnej w Hessische Theaterakademie we Frankfurcie nad Menem (2004); w Niemczech reżyserował m.in. Mrożka, Villquista, Gombrowicza; "Kamienie w kieszeniach" zrobił poza scenami zawodowymi z Szymonem Sędrowskim i Bartłomiejem Kasprzykowskim.
Wyślij Wydrukuj Podyskutuj