Artykuły

Nie wszyscy byli niezłomni

Emigracja wewnętrzna, bojkot telewizji publicznej, prześladowani artyści występujący w kościołach i domach prywatnych - by nie skalać się współpracą z PRL-owskim reżimem. Właśnie tak zapamiętaliśmy pisarzy i aktorów dekady "Solidarności" i stanu wojennego. Dzisiaj, po blisko trzydziestu latach od tamtych wydarzeń, dowiadujemy się, że jednak nie wszyscy byli niezłomni - pisze Marek Zygmunt w Naszym Dzienniku.

Trudno uwierzyć, że np. Marek Piwowski, Maciej Damięcki, Andrzej Szczypiorski, Wojciech Dzieduszycki byli donosicielami. Niektórych z nich nie trzeba było nawet specjalnie namawiać do kontaktów z komunistyczną bezpieką.

Kwestie te były poruszane podczas zakończonej wczoraj [20 kwietnia] we Wrocławiu sesji naukowej pt. "Artyści i SB - aparat bezpieczeństwa wobec środowisk twórczych" zorganizowanej przez Oddział Wrocławski Instytutu Pamięci Narodowej, dyrekcję Teatru Polskiego oraz Urząd Miejski. Mówiąc o umocowaniach twórcy w systemie komunistycznym, prof. Jacek Łukasiewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego podkreślił, że pisarze i aktorzy podlegali wtedy trzem współzależnym, ale różnym, rozmaicie kształtującym się porządkom. Pierwszy z nich - totalistyczny, obejmował wszystkie sfery życia i wymagał wiary pojmowanej jako "akt angażujący całość osobowości". Drugi dotyczył instytucji zarządzających twórczością, do których należały placówki będące jednocześnie pracodawcami artystów (teatry, filharmonie, szkoły muzyczne, cyrki itp.) oraz związki twórcze. Trzeci natomiast to system instytucji kontroli, z których najważniejszy był Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk. System ten funkcjonował do roku 1990.

Zdaniem Krzysztofa Rokickiego (IPN Warszawa), schyłek lat pięćdziesiątych i pierwsza połowa lat sześćdziesiątych charakteryzowały się powolnym wycofywaniem się Władysława Gomułki z ustępstw, jakie musiał poczynić w październiku 1956 r. w sferze wolności twórczych. Symbolem otwartego buntu inteligencji wobec takiej polityki pozostanie słynny "List 34" z 1964 r. z żądaniem zmiany polskiej polityki kulturalnej w duchu praw zagwarantowanych przez Konstytucję. Nagłośnienie tej petycji przez Radio Wolna Europa wywołało wściekłość Gomułki - mówił w swoim wystąpieniu Krzysztof Rokicki. Nieliczna grupa pisarzy niezadowolonych z "polityki kulturalnej" partii cieszyła się dosyć dużym poparciem w środowisku literackim. Od tej pory ich liczba stale się powiększała: w roku 1966 po złożeniu legitymacji członkowskich PZPR przez literatów solidaryzujących się z prof. Leszkiem Kołakowskim, a w dwa lata później po tzw. wydarzeniach marcowych.

Doktor Ewa Matkowska z Instytutu Germanistyki Uniwersytetu Wrocławskiego, mówiąc o polskich pisarzach w aktach niemieckiej Stasi, podkreśliła m.in., że celem wschodnioniemieckich organów bezpieczeństwa było zapewnienie stabilności NRD po wydarzeniach sierpniowych w 1980 r. w Polsce. Wzmożono wtedy pozyskiwanie TW, którzy relacjonowali, jaka sytuacja panuje w polskich wydawnictwach, w Związku Literatów Polskich, na Międzynarodowych Targach Książki w Warszawie. Interesowano się wschodnioniemieckimi pisarzami mającymi kontakty z Polską oraz naszymi literatami utrzymującymi kontakty z NRD.

Doktor Robert Klimentowski z wrocławskiego IPN dowodził z kolei w swoim referacie, że tajnym współpracownikiem SB był w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia obecny prezes warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki Lech Isakiewicz. Działając pod kryptonimem "Kasander", miał pisać donosy na wrocławskich literatów. W archiwach IPN zachowało się ok. 100 jego raportów w tej sprawie. Przedstawiał w nich osoby ze środowiska literackiego, przekazywał informacje o ich życiu prywatnym, uczestniczył w działaniach operacyjnych SB dyskredytujących wrocławskich literatów. W kręgu jego zainteresowań byli twórcy związani z tzw. Grupą 66 i miesięcznikiem "Odra" m.in.: Urszula Kozioł, Zbigniew Kulikowski, Jacek Łukaszewicz, Marianna Bocian, Ewa Szumańska. W jednym z raportów TW "Kasander" pisał o nich: "To grupa wzajemnej adoracji. Nie są zbyt uzdolnieni" - akcentował dr Robert Klimentowski.

Spore zainteresowanie towarzyszyło zorganizowanej na zakończenie pierwszego dnia sesji dyskusji panelowej o inwigilacji artystów przez SB, gdzie głos zabrali literaci. Marek Nowakowski powiedział m.in., że w zasobach IPN znalazł 15 teczek na swój temat, a wśród tych, którzy na niego donosili, był np. jego szkolny kolega, partyjny literat Wacław Sadkowski, TW "Olcha". - Będąc prezesem "Czytelnika", zaproponował mi nawet wydanie... raportu o stanie wojennym! - mówił Nowakowski. Zdaniem innego uczestnika panelu Ryszarda Krynickiego, zbyt mało mówi się obecnie o sprawcach tych czynów. A przecież trzeba o tym pisać, nie można pomijać ich roli. Brakuje także książki, która by syntetycznie opisała mechanizm działania SB w stosunku do pisarzy i artystów.

Głos zabrała również Joanna Siedlecka, która uważa - na podstawie przejrzanych przez nią teczek innych pisarzy, m.in.: Wańkowicza, Brauna, Baka, Rzędzińskiego, Iredyńskiego, Tyrmanda, Grabskiego, Szczepańskiego - że dzisiaj mamy szczególne prawo znać nazwiska tych, których kariery odbywały się kosztem innych osób. Ci ludzie po prostu zdradzali swoich kolegów. Mamy prawo może nie potępiać, ale po prostu wiedzieć - podkreśliła Siedlecka.

W drugim dniu wrocławskiej sesji mówiono m.in. o rozpracowywaniu przez SB środowisk skupionych wokół miesięcznika "Odra" i czasopisma "Obecność", Kazimierzu Dejmku wspominanym w raportach SB oraz o kontroli operacyjnej organizowanych na Dolnym Śląsku festiwali teatralnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji