Artykuły

Szczecin. Kontrapunkt Wojcieszka

"Chciałbym, żeby w Polsce było więcej kultury gejowskiej. Moi ulubieni wykonawcy muzyki popularnej, Morrissey czy Jimmi Somerville, to pedały, poza tym mnie samego znajomi uważają za kryptopedała, więc temat jest mi bliski... Naszemu społeczeństwu przydałyby się parady gejowskie w miejsce marszów Radia Maryja i w miejsce wiecznie wskrzeszanych iluzji dawnej potęgi, której wyrazem jest cały szereg nieszczęść wywołanych zresztą przez samych Polaków. Jeśli matka jednego z kandydatów do prezydentury w spocie reklamowym bez żenady chwaliła się, że wychowała syna jako potencjalnego ochotnika do oddania życia za ojczyznę, jak jego przodkowie w powstaniu warszawskim, to znaczy, że coś jest nie tak. Że wciąż pełno tu chorej kultury śmierci. To ja już wolę pedałów od powstańców!"

To cytat z jednego z wywiadów, którego udzielił Przemysław Wojcieszek dwa lata temu na tamach tygodnika "Przekrój". Jego wypowiedź była komentarzem do autorskiego spektaklu pt. "Cokolwiek się zdarzy, kocham cię", opowiadającego o miłości dwóch dziewczyn, które poznają się na tyłach smażalni kurczaków, a który zrealizował na deskach warszawskich Rozmaitości. Wojcieszek, uważany za jednego z guru współczesnego pokolenia trzydziestolatków, w celny, niepozbawiony socjologicznej analizy, sposób pokazuje w swoich dramatach scenicznych i scenariuszach filmowych problemy młodych ludzi żyjących w Polsce "tu i teraz".

Z blokowiska na salony

Pierwsze spotkanie Wojcieszka z teatrem miało miejsce w 2004 roku, gdy na jednym z legnickich osiedli wyreżyserował własną sztukę pt "Made in Poland". To historia Bogusia, chłopaka mieszkającego w polskim blokowisku. Boguś przeżywa pierwszy w swoim życiu bunt przeciwko światu, porzucając służbę ministranta. Z wytatuowanym na czole "fuck-off" szuka duchowego mistrza, bierze do ręki bejsbolowy kij i rozwala samochody. Jeden z nich należy do bardzo ważnej osoby... Spektakl został uznany za wydarzenie roku i otrzymał Laur Konrada, główną nagrodę na Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje. W 2005 roku artysta został uhonorowany Paszportem Polityki w kategorii "Film" "za oryginalne dzieła będące manifestem pokolenia trzydziestolatków szukających dla siebie miejsca w naszej rzeczywistości". Począwszy od wyreżyserowanego w 1999 roku offowego "Zabij ich wszystkich", przez wielokrotnie nagradzane "Głośniej od bomb" po "Doskonałe popołudnie", które w końcu trafi na ekrany kin, Wojcieszek tchnął nowe życie jego teatralne próby są bardziej udane.

I tak będziemy mieli okazję obejrzeć w Szczecinie dwa z jego scenicznych dzieł. Na rozpoczynającym się 17 kwietnia XLII Przeglądzie Teatrów Małych Form KONTRAPUNKT Wojcieszek w części konkursowej festiwalu pokaże "Osobistego Jezusa" [na zdjęciu] oraz "Darkroom".

Zrealizowany w Teatrze im. H. Modrzejewskiej w Legnicy "Osobisty Jezus" opowiada historię mężczyzny, który po opuszczeniu więzienia wraca do rodzinnego miasta. Tam okazuje się, że ojciec wykreślił go z testamentu, a była

dziewczyna wyszła za mąż za jego rodzonego brata. Główny bohater szuka swojego miejsca w nowej rzeczywistości, mając do wyboru ofertę łatwego zarobku z byłym kompanem albo rozpoczęcie nowego, innego życia, w czym wspiera go spotkany na wolności ksiądz. Entuzjastycznie przyjęta przez krytykę sztuka stawia pytania, m.in. o sytuację ludzi z prowincji dotkniętych bezrobociem, oraz o trud dochodzenia do wiary. "Osobisty Jezus" zostanie pokazany dwukrotnie na deskach Teatru Współczesnego.

Także dwa razy, ale na scenie Teatru Lalek "Pleciuga", będzie można obejrzeć drugą inscenizację Wojcieszka - "Darkroom".

Spektakl wyprodukowany dla warszawskiego Teatru Polonia został oparty na motywach powieści obyczajowej Rujany Jeger. Bohaterowie tej historii to małżeństwo 30-latków, które próbuje radzić sobie w trudnej rzeczywistości. Mieszkają w skromnej kawalerce, do której pewnego dnia wprowadza się ich przyjaciel Łukasz - gej. A potem dołącza dziadek Leny - Stanisław, członek Rodziny Radia Maryja. Między dziadkiem a Łukaszem zawiązuje się nić przyjaźni, która jednego i drugiego bohatera bardzo zmieni. "Niewiele mnie obchodzi, czy ojciec Rydzyk się napnie, czy w ogóle zauważy moje istnienie. A jeśli zauważy i na dodatek ktoś z jego kręgu przyjdzie do teatru, to może posłuży to oświeceniu naszego społeczeństwa" - tak mówił reżyser zaraz po premierze sztuki.

Grubasek na finał

Po serii przedstawień i spektakli, które pokazują mniej przyjemną stronę naszej rzeczywistości, Wojcieszek zadeklarował, że jego następne dzieło będzie o ton jaśniejsze od poprzednich. Tłumaczy to osiągniętą stabilizacją życiową. "To będzie sztuka o dwóch górnikach, którzy biorą odprawy z kopalni i jadą nad morze zakładać interes, ale po drodze, na wysokości Bydgoszczy, w przydrożnym motelu poznają kobiety swego życia. Będzie to miało najsympatyczniejszy tytuł, jaki do tej pory wymyśliłem: "Jesteś mój, grubasku!".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji