Artykuły

Klasyka polska. Dzień drugi

Śmiejmy się! Przecież to nasz Fredro - o drugim dniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych "Klasyka Polska" pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.

Dzięki komedii Fredry miało być bardzo wesoło, ale raczej nie było. Przynajmniej nie tak, jak tego oczekiwano. Bo czy zabawne jest oglądanie na festiwalu zaledwie poprawnego przedstawienia? Poprawnie to dzisiaj w teatrze zdecydowanie za mało, bo i jakoś nużąco i nie wiadomo właściwie, po co? Trudno uchwycić zamysł i cel. Zamysł w tym przypadku, poza samą chęcią wystawienia "wielkiej polskiej komedii", wydaje się być mało czytelny, a stawiając pytanie o cel możemy przypuszczać, że miało być nim tylko rozbawienie publiczności. Ta festiwalowa zdawała się na początku nawet tego nie odbierać, jak gdyby oczekiwała czegoś więcej. Po chwili jednak, skoro tego nie dostała, zaczął rozbrzmiewać coraz częstszy śmiech i można było odnieść wrażenie, że zdecydowana większość całkiem nieźle się bawi. Ostatecznie widzowie przyszli na sztukę Aleksandra Fredry, więc czy wypadało się nie śmiać?

Po Fredrę wciąż się od czasu do czasu sięga, nadal wystawia na polskich scenach, bo powszechnie uznano, że wielki to polski komediopisarz i wielkie jest jego dzieło. Ale czy współcześnie naprawdę (poza sprawnym operowaniem językiem) cokolwiek jeszcze może nas w nim zachwycić? Czy jeszcze dzisiaj szczerze nas bawi? Można raczej mieć wrażenie, że Fredro pozostaje "wiecznie żywy" przede wszystkim, dlatego że w polskiej komedii wybór właściwie żaden, a o istnieniu rodzimej współczesnej raczej w ogóle mówić nie można. Być może właśnie dlatego reżyser Gabriel Gietzky, zakładając, że teatr powinien być lekką i łatwą rozrywką, zdecydował się wystawić "Gwałtu, co się dzieje!". W efekcie oglądamy przedstawienie, w którym z punktu widzenia tego, co nazywamy teatrem artystycznym, nic się nie dzieje. Przyznać trzeba natomiast, że nieźle prezentuje się subtelnie sugerująca odniesienia do XIX wieku scenografia Diany Marszałek skontrastowana ze współczesnymi kostiumami (Dominika Skaza). Można też wyróżnić ciekawe nowoczesne brzmienie muzyki autorstwa Aleksandry Gryki. To chyba w tym spektaklu jedyne przejawy myślenia o teatrze w sposób kreatywny i próba zmierzenia się z ciekawszymi środkami scenicznymi.

Dostajemy jednak przede wszystkim "teatrzyk" z dawką relaksującej (ponoć), mieszczańskiej rozrywki. Wszak gusta i potrzeby są różne, ale mnie taki teatr zamiast bawić i rozluźniać, porządnie męczy i nudzi. Lekka i przyjemna rozrywka to przewodnie hasło masowej kultury otaczającej nas ze wszystkich stron. Dobrze jest, kiedy ci, którzy dzisiaj tworzą teatr widzą dla niego ambitniejsze zadania.

Można oczywiście bez wątpienia odnaleźć w warszawskim przedstawieniu idealnie przyłożoną do tradycyjnego schematu farsę, czy też prawidłowo poprowadzoną satyrę. I mimo, że łatwe do wyodrębnienia chwytliwe tematy pojawiające się w przedstawieniu, jak walka kobiet o silniejszą pozycję w społeczeństwie, czy w ogóle żądza władzy oraz skutki jej niekompetentnego sprawowania, są jak najbardziej uniwersalne, to wciąż zbyt mało, żeby naprawdę zainteresować widza. Aktualność Fredry jawi się tu nieco sztucznie, jakby na siłę i za bardzo groteskowo. Tak samo jak zbyt groteskowa i przerysowana jest gra gwiazdorskiej obsady (może poza dość wyważoną na tle innych kreacją Franciszka Pieczki). Opolska publiczność nagrodziła jednak dużymi brawami grę znanych (w dużej mierze z telewizyjnych seriali) i lubianych aktorów. Niełatwo było jednak pozbyć się wrażenia, że tak duże brawa otrzymali niekoniecznie za właśnie przed chwilą zagrane role.

Po drugim dniu Opolskich Konfrontacji Teatralnych aktualne pozostało pytanie: Czy warto w ogóle nadal sięgać po Fredrę? Czy jest on dla nas jeszcze dziś interesujący i ważny? Po wczorajszym przedstawieniu trudno przyznać, że tak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji