Artykuły

Andrzej Poniedzielski dzieli świat

Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski stworzyli świat równoległy, który umożliwia niezwariowanie od nadmiaru rzeczywistości, nieunurzanie się w niej, nieutytłanie - mówi Andrzej Poniedzielski, który z Adamem Opatowiczem przygotował w Teatrze Polskim spektakl "Stacyjka Zdrój" z piosenkami z Kabaretu Starszych Panów.

Rozmowa z Adamem Opatowiczem i Andrzejem Poniedzielskim [na zdjęciu]

Ewa Podgajna: Na czym polegał fenomen Kabaretu Starszych Panów? Dlaczego dziś się wraca do piosenek Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego?

Adam Opatowicz: - Poezja najwyższych lotów. Piękna muzyka. Niedościgniony wzór pisania piosenek. Wspaniali wykonawcy. I moment, w którym to wszystko się zdarzyło, kontekst bardzo szarego, ponurego świata PRL-u w zderzeniu z wytwornością, elegancją, kulturą Starszych Panów. Zetknięcie się tego wszystkiego sprawiło, że stworzyła się rzecz niezwykle genialna. Kabaret, który przenosił wszystkich słuchaczy w inną rzeczywistość. Przyszło mi na myśl hasło "poetyckiej emigracji wewnętrznej", do której oni zapraszali swoimi wieczorami, dyskretnie emanując pewnym sposobem myślenia w jakoś wtedy określonym świecie. Wszystko w dzisiejszej rzeczywistości jest trzy razy szybsze i więcej megabajtowe, ale natura ludzka się nie zmienia. I można, a nawet trzeba używać tych piosenek.

Andrzej Poniedzielski: - Zastanawiałem się, jak jednym hasłem nazwać obszar, w jakim działali. Wyszło mi, że trzeba by było zapożyczyć się nazewniczo w sąsiadującym obszarze: Wiara, Nadzieja i Miło. Wiarę dawali chwilową, ale jednak dużą, że świat nie kończy się na codzienności w pejzażu "wielkich przemian". Wiara plus poczucie humoru to jest nic innego jak Nadzieja. No i żeby Miło. Właśnie, żeby miło było.

Te piosenki powstawały w epoce tzw. żelaznych argumentów. Bardzo podobnej do dzisiejszej. I tym żelaznym argumentom Starsi Panowie przeciwstawiali kompletny brak jakichkolwiek argumentów. Zabierali rzeczywistości jej najpotężniejszy oręż, czyli możliwość dyskutowania.

A.O.: - Byłem chłopczykiem, ale pamiętam te wieczory, kiedy całe rodziny, sąsiedzi, znajomi spotykali się przy telewizorach, kiedy nadawano kolejny wieczór Kabaretu Starszych Panów. Telewizorów było wtedy mało i wszyscy ciągnęli do nich jak do przydrożnych kapliczek. Uświadomiłem sobie, jaka w tym była siła.

Czy Kabaret Starszych Panów nie jest jednak elitarny, dla inteligencji?

A.P.: - Spotykałem się z tymi piosenkami w różnych miejscach, których można by o to nie podejrzewać. Myślę, że podział świata nie będzie na inteligentnych i nieinteligentnych, bogatych i biednych, tylko na wrażliwych i niewrażliwych.

A jednak takich piosenek nie piszą dzisiejsi piękni dwudziestoletni.

A.P.: - To wymaga wstępnego przygotowania. Nie wystarczy tylko umieć czytać i pisać. Trzeba w tym posiadać pewną biegłość, trzeba być okrzepłym. A dzisiejsza młodzież żyje w innym świecie, w którym język nie jest wartością. Język to dla nich komunikat, krótki, jasny. Nie mają powodu sięgać po język kwiecisty, refleksyjny. Chociaż w Teatrze Polskim pojawia się też taka młodzież, czasem. Dlatego nie mówimy, że młodzieży na nasz spektakl nie zapraszamy.

A czego Panów nauczył Kabaret Starszych Panów?

A.P.: - Na tak wyrażone pytanie odpowiem, że mnie Kabaret Starszych Panów niczego nie nauczył. Oglądając, słuchając Kabaretu, czułem sumą wszystkich zmysłów, że to jest jakoś moje, że oto się wydobywa ze mnie to, co we mnie było. Coś, co nie jest rzeczywistością, co ma z rzeczywistością minimalne połączenie, jest nie aż niebem i nie aż rajem, a czymś pośrednim. Stanowi świat równoległy, nie zastępczy, a równoległy właśnie. Świat, który umożliwia niezwariowanie od nadmiaru rzeczywistości, nieunurzanie się w niej, nieutytłanie. Coś, co właściwie jest drogą do szczęścia. Na tej ziemi.

A.O.: - Na tak wyrażone pytanie odpowiem odwrotnie do Andrzeja. Mnie Starsi Panowie nauczyli właściwie wszystkiego, co można by określić odkrywaniem świata, w taki bardzo osobliwy sposób.

Ale szybko też dodam to, co powiedział Andrzej. Rozglądając się, co dzieje się dookoła, myślę sobie czasami, że przyjemnie byłoby pożyć sobie w takiej rzeczywistości wymyślonej przez Kabaret Starszych Panów, gdzie wszelkiego rodzaju problemy, uczucia, namiętności otulone są przyjazną człowiekowi aurą.

Przygotowana przez Panów "Stacyjka Zdrój" w Teatrze Polskim to post scriptum Kabaretu Starszych Panów.

A.O.: - Właściwie piosenkami z Kabaretu Starszych Panów można by opowiedzieć wszystko. Oni dotknęli w nich pełni człowieczego jestestwa. Nawet się śmialiśmy, że gdyby trzeba było zrobić spektakl o wyprawie na Księżyc, też by się dało. My jednak zapraszamy na wieczór, jakiego Starsi Panowie nie zrobili. Dokonaliśmy odpowiedniego wyboru ich piosenek, by skonstruować spektakl, który opowiada, co się dzieje z bohaterami Kabaretu Starszych Panów, kiedy kończy się ich ziemskie bytowanie, tam po drugiej stronie lustra.

"Stacyjkę Zdrój" w Teatrze Polskim zobaczyć można od 25 do 29 kwietnia.

***

Mówią aktorzy:

Wiesław Łągiewka

Mam takie zdjęcie, bodajże z 1965 r., na którym z kolegą w cylindrach, szaliczkach, z laseczkami, kwiatami w butonierce, śpiewamy "Piosenka jest dobra na wszystko". To było w liceum pedagogicznym w Brzegu, gdzie uczył mnie mój ukochany profesor Zbigniew Letza, który był zafascynowany piosenkami Kabaretu Starszych Panów. Owszem, to były inne czasy, była wielka chęć i ochota śpiewania tych piosenek, które tak odbiegały od obowiązującego wówczas nurtu oficjalnego. Ale dzisiaj, wobec tak powszechnie występującej muzyki rozrywkowej, czy nie jest tak samo? Ja w każdym razie do nich powracam z wielką przyjemnością i nostalgią.

Katarzyna Sadowska

Bardzo młodzi ludzie chyba już nie za bardzo wiedzą, czym był Kabaret Starszych Panów. Niedługo będzie to tylko historia. Na pewno warto go ocalać. Tylko martwię się, czy trafimy do szerszej widowni, czy do ludzi, którzy pamiętają i którzy pragną wrócić wspomnieniami do tamtych lat. Bardzo lubię ten kabaret. Dostałam do śpiewania tylko jedną piosenkę "Uwielbiam drakę". Bardzo bałam się porównywania z Igą Cembrzyńską, bo czytałam, że po jej śpiewaniu nie można było zapomnieć tej interpretacji. Dlatego postanowiłam zinterpretować ją zupełnie inaczej.

Olga Adamska

Kabaret Starszych Panów to dla mnie przede wszystkim ludzie, którzy go tworzyli, czyli przede wszystkim wspaniali Przybora i Wasowski. W naszym przedstawieniu osobą, która łączy się z nimi wrażliwością, takim metaforycznym podejściem do rzeczywistości, do życia, do współczesności, staroświeckością, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, subtelnym współczesnym arystokratą, jest Andrzej Poniedzielski, jednoosobowy starszy pan w "Stacyjce Zdrój".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji