Artykuły

Krawiec jest nagi

"Krawiec" w reż. Włodzimierza Pawlaka w Teatrze Nowym w Zabrzu. Pisze Aleksandra Czapla-Oslislo w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Co i dlaczego cenne jest w Mrożku, a czego zabrakło w inscenizacji Włodzimierza Pawlaka.

Dawno nie oglądałam Mrożka na scenie. Jednak po premierze w Teatrze Nowym bez trudu przypomniałam sobie, co i dlaczego w jego dramaturgii cenię najbardziej. Po pierwsze, wiem, że ilekroć sięgnę po którykolwiek z sześciu tomów "Teatru" wydawnictwa Noir sur Blanc, nie znajdę tam taniej dosłowności, banalnej metafory i tekstu, który byłby w jakikolwiek sposób przeterminowany czy nieprzystający do polskiej, wciąż zmiennej rzeczywistości. Nie bez przyczyny Mrożka stawiano w rzędzie z wizjonerem Wyspiańskim, Witkacym czy Gombrowiczem. Jego absurdalne sztuki są otwartymi partyturami, gdzie pozornie bezsensowne wynaturzenia codzienności są obszarem do rozważań politycznych, etycznych i moralnych. Pamiętam, że za to cenię Mrożka najbardziej, bo tego zabrakło w zabrzańskiej inscenizacji "Krawca".

Mrożek nie pisze tu i teraz, co nieraz szczęśliwie ratowało jego teksty przed cenzurą. To "gdzie i kiedy" zostawia dla reżysera, który tak naprawdę z jego niedopowiedzeń tworzy konkretną rzeczywistość sceniczną. Kilka miesięcy temu Artur Tyszkiewicz realizował "Krawca" w Poznaniu, w którym przewodnikiem po współczesności uczynił kreatora mody Karla Lagerfelda, zarządzającego światem zza krwistego wachlarza. W jakie szaty ubrał tymczasem "Krawca" Włodzimierz Pawlak w Teatrze Nowym? Szczerze mówiąc, nie wiem, co było myślą przewodnią inscenizacji. Nie znalazłam nic ponad spektakl, który tonie w dosłowności. Tak na przykład - Barbarzyńcy odziani są w trampki, hełmy i futerkowe skóry. Czy Mrożek, pisząc o tych, którzy zagrażają "odzianej" cywilizacji, miał na myśli ludzi podobnych do jaskiniowców, z podoklejanymi sztucznymi brodami? Jeśli już Pawlak chciał uderzyć w komiczne tony, to zabrakło mu konsekwencji, bo raz po raz próbuje - mimo wszystko - mówić o rzeczach najważniejszych i z powagą. Nie byłam pewna: śmiać się czy raczej bać?

Sceniczną przestrzeń autorstwa Anny Sekuły w finale niespodziewanie okrasza się tańcem w rytm "Ody do radości", by przypadkiem nie było wątpliwości, że to aluzja do naszej europeizacji.

Mrożek tworzy partyturę przede wszystkim dla reżysera, ale i dla aktora. W przypadku "Krawca" wystarczy wspomnieć kreację Andrzeja Seweryna. W Zabrzu Krawca gra Jarosław Karpuk, którego jeszcze niedawno można było oglądać na bielskiej scenie Teatru Polskiego. Karpukowi zabrakło zdecydowanie cech demiurga, bo tak jak w "Tangu" nieprzerwanie rządzi Edek, tak w przypadku tej sztuki - Krawiec od pierwszych minut ma boskie atrybuty stwarzania, jest bezczelny, inteligentny, arogancki i niezaspokojony twórczo. To przed nim nago staje Ekscelencja, czy po politycznym przewrocie o jego względy zabiega Barbarzyńca Onucy. Krawiec Karpuka w szarym garniturze ustępuje scenicznej aktorskiej dominacji zarówno Ekscelencji (ratująca spektakl rola Bernarda Krawczyka), jak i Onucemu - w tej roli komiczno-tragiczny Zbigniew Stryj.

W zabrzańskim spektaklu zabrakło pomysłu na Krawca i jego świat. To tak, jakby chcieć "Tango" zagrać bez Edka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji