Artykuły

Stare piosenki służą Muzie

Ten spektakl może uczynić cud - zapełnić na długo widownię Bałtyckiego Teatru Dramatycznego. Trudno sobie wyobrazić lepsze przedstawienie na początek urzędowania w zastępczej siedzibie - dawnym kinie Muza. Piosenki Agnieszki Osieckiej brzmią tak jakby były pisane specjalnie dla tego miejsca. Siedzący nad kawą i winem widzowie uśmiechają się szeroko, niektórzy bezgłośnie nucą swoje ukochane przeboje.

Na spektakl składają się najlepsze piosenki Osieckiej w muzycznej aranżacji Pawła Steczeka i reżyserii Cezarego Domagały. W kawiarni autorka i inni goście wyśpiewują różne ludzkie historie, które splatają się ze sobą w pewną całość.

Wielkim atutem tego przedstawienia jest scenografia Tatiany Kwiatkowskiej. Dzięki kilku prostym zabiegom wnętrze, które - jak przed spektaklem powiedział dyrektor Zdzisław Derebecki - jeszcze niedawno było seledynowym magazynem, zmieniło się w pełną ciepłego, lekko nostalgicznego klimatu kawiarnię na Saskiej Kępie. "Cafe Sax" to miejsce, które szczególnie ukochała sobie Agnieszka Osiecka. To tam, przy jednym ze stolików, powstały podobno najsłynniejsze jej piosenki.

Przy tej okazji warto się zastanowić dlaczego tak długo budynek dawnego kina Muza stał pusty i co stanie się z nim, gdy już teatr wróci do swojej odremontowanej siedziby przy ul. Modrzejewskiej. Muza to -jak pokazuje pierwsze przedstawienie - idealne tło nie tylko dla piosenek Osieckiej.

Dla mnie absolutnym przebojem tego przedstawiania jest najsłynniejsza chyba piosenka Maryli Rodowicz "Małgośka" - tu w znakomitej, komediowej aranżacji. Nie tylko ja byłam zachwycona. Publiczność klaskała ile sił w dłoniach.

Świetny był też Wojciech Rogowski w roli sfrustrowanego smutnego czterdziestoletniego. To mój ulubiony aktor koszalińskiego teatru, w każdej swojej roli pokazuje wielką klasę - tu komediową. To, że najbardziej lubię Wojciecha Rogowskiego nie znaczy, że docenić nie mogę Artura Czerwińskiego, barmana z "Cafe Sax". Nie ma silnego estradowego głosu, ale to w niczym nie przeszkadza, w końcu jest podśpiewującym barmanem. Zresztą po co komu sceniczny głos, gdy się ma taką charyzmę.

Parę dobrych słów powiedzieć muszę o paniach. Katarzyna Ulicka-Pyda podbiła mnie jako niedoszła panna młoda z "Małgośki". Żanetta Gruszczyńska-Ogonowska jak zwykle czarowała głosem, a Małgorzata Wiercioch w tych smutniejszych piosenkach Osieckiej była naprawdę znakomita.

"Cafe Sax" to spektakl, na który nie raz się jeszcze wybiorę. Świetna muzyka, w ciekawej aranżacji, cudowne wnętrze, kawa, kieliszek czerwonego wina... idealna recepta na wieczór: I to nie jeden.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji