Różne oblicza Marty Masłowskiej
- Jeżeli się gra, to w każdym teatrze jest dobrze, a tutaj jest możliwość grania różnych rzeczy, sprawdzania się w różnorodnym repertuarze. To też stanowi duże wyzwanie - mówi MARTA MASŁOWSKA, aktorka Teatru Dramatycznego w Elblągu, laureatka nagrody Aleksandra.
Już w dzieciństwie, dzięki swojemu dziadkowi, który był aktorem w Zespole Teatrów Dramatycznych w Szczecinie, Marta Masłowska mnóstwo czasu spędzała w teatrze. To wtedy połknęła teatralnego bakcyla i wiedziała już, że zostanie aktorką.
Po ukończeniu liceum w Szczecinie wyjechała do Olsztyna, gdzie ukończyła Policealne Studium Aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza. Od pięciu lat mieszka w Elblągu. Jest aktorką elbląskiego Teatru Dramatycznego. Podczas sobotniej uroczystości z okazji Międzynarodowego Dnia Teatru otrzymała dwa Aleksandry. Dzisiaj na pytanie - Czym jest dla niej teatr? - odpowiada: "Możliwością przyjrzenia się człowiekowi i samej sobie. Poznawaniem swoich możliwości, ciągłym poszukiwaniem i próbą dialogu".
Zafascynowana dwoistością teatru
- Z racji tego, że dziadek był aktorem, wiele czasu spędzałam w teatrze, obserwując nie tylko grę aktorów, ale także wszystko to, co dzieje się za kulisami - wyznaje Marta. - Przede wszystkim fascynowała mnie owa dwoistość teatru, swego rodzaju oszustwo. Z jednej strony było bowiem to, co widzieli widzowie, z drugiej zaś to, co działo się za kulisami. I tak np. piękny księżyc, który wschodził i świecił w spektaklu, tak naprawdę był tylko jednym z wielu elementów dekoracji, podnoszonym na grubych linach. To wszystko miało też w sobie coś z magii.
Również i w domu Marty wiele mówiło się o teatrze, tak więc aktorstwo nie było dla niej żadną tajemnicą. Od dzieciństwa traktowała je po prostu jako rzemiosło, ale rzemiosło, które chciała uprawiać.
Scena mrożąca krew w żyłach
Pięć lat temu Marta Masłowska ukończyła Studium Aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Jak sama wyznaje, jednym z większych plusów nauki w tej szkole jest to, że słuchacze od samego początku mają również kontakt ze sceną, z żywym aktorstwem. Do dzisiaj pamięta swój debiut, kiedy to jako młoda adeptka sztuki teatralnej zagrała "Haneczkę" w "Weselu" w reżyserii Adama Hanuszkiewicza.
Z kolei z dyplomowym spektaklem "Zbrodnie serca" Beth Henley w reż. Józefa Skwarka, gdzie zagrała Babę Bortelle, związane jest jedno z najbardziej mrożących krew w żyłach wydarzeń, jakie miało miejsce w dotychczasowej karierze scenicznej aktorki.
- W jednym z kolejnych przedstawień, w czasie monologu, kroiłam na scenie cytrynę - wspomina. - W pewnym momencie ucięłam sobie kawałek palca. Wystraszona, choć publiczność była chyba bardziej przerażona ode mnie, złapałam kawał jakiejś gazy czy ligniny, owinęłam sobie ten palec i grałam tak do końca spektaklu. A cały ten "opatrunek" odwinęłam dopiero na drugi dzień.
Jeśli się gra, to wszędzie jest dobrze
Od pięciu lat Marta Masłowska mieszka i pracuje w Elblągu.
- Jeżeli się gra, to w każdym teatrze jest dobrze, a tutaj jest możliwość grania różnych rzeczy, sprawdzania się w różnorodnym repertuarze - wyznaje aktorka. - To też stanowi duże wyzwanie.
Już na elbląskiej scenie zagrała m.in. Jane Worthington w "Oknie na parlament", Pie w "Scenariuszu dla trzech aktorek", Anielę w "Ślubach panieńskich", Konopielkę w "Konopielce - bis", Mary Lennox w "Tajemniczym ogrodzie", Dziewczynę w "Gdzie ten skarb?" Girleen Kelleher w "Samotnym Zachodzie". W ubiegłym sezonie oglądaliśmy ją m.in. jako Hermie w "Śnie nocy letniej".
Wcieliła się także w role Natalii Stiepanownej w "Oświadczynach" oraz Optymizmu w "Pod niebem Paryża w Cafe Sax". W tym sezonie zagrała Sandrę w "Locie nad kukułczym gniazdem", Aktorkę w "Każdemu wolno kochać", Dziewczynę w "Celebracjach" oraz Małgorzatę w "Aktorze".
Najbardziej ceni rolę Dziewczyny
Do każdej roli przygotowuje się inaczej. Jak sama wyznaje, wszystko zależy od tego, kogo ma grać, w jakim spektaklu, kto reżyseruje dane przedstawienie itd.
- Czasami, tak jak w "Celebracjach", jako aktorzy nie tylko gramy, ale mamy też wpływ na to, jak będzie wyglądał dany spektakl, od samego początku współtworzymy dane przedstawienie - mówi aktorka.
I właśnie rolę Dziewczyny w "Celebracjach" Marta najbardziej ceni sobie spośród swoich dotychczasowych wcieleń teatralnych. Doceniła ją również kapituła, która w tym roku, za tę właśnie rolę, przyznała Marcie Masłowskiej Aleksandra. Swoją statuetkę przyznała też aktorce elbląska publiczność, oddając na nią najwięcej głosów w plebiscycie na najpopularniejszego aktora elbląskiego teatru.
Wcześniej, za role Hermii oraz Girleen, Marta otrzymała indywidualne nagrody aktorskie podczas Narodowego Festiwalu "Tarnopolskie Wieczory Teatralne" w Tarnopolu.
Nurkuje i jeździ skuterem
Po pracy w teatrze Marta Masłowska rozczytuje się we współczesnej polskiej dramaturgii. Bardzo lubi teatr, w którym najważniejszą postacią jest aktor. Interesuje ją teatr, który zaczyna pełnić rolę socjologiczną, staje w obronie człowieka.
Inne pasje elbląskiej aktorki to między innymi nurkowanie oraz przejażdżki skuterem. - Tutaj są jedne z piękniejszych okolic w Polsce - wyznaje. - Takie miejsca jak Bażantarnia, Wysoczyzną Elbląska czy Mierzeja Wiślana to prawdziwe krajobrazowe perły.
Na zdjęciu: Marta Masłowska jako Dziewczyna w "Celebracjach", Teatr Dramatyczny, Elbląg.