Artykuły

Da się wytrzymać

Nareszcie w Teatrze Ludowym powstał spektakl, na którym bez katorżniczego wysiłku da się wytrzymać - o spektaklu "Biedny Ja, Suka i jej Nowy Koleś" w reż. Piotra Jędrzejasa w koprodukcji Teatru Ludowego w Krakowie i Stowarzyszenia Teatralnego N50 w Zabrzu pisze Iga Dzieciuchowicz z Nowej Siły Krytycznej.

Nareszcie w Teatrze Ludowym powstał spektakl, na którym bez katorżniczego wysiłku da się wytrzymać. Publiczność bawi się dobrze, często się śmieje, a dwie i pół godziny nie ciągnie się jak "Moda na sukces", choć perypetie bohaterów jak z serialu (co widać już w tytule).

Biedny ja (Tadeusz Łomnicki) i Suka pragną odnaleźć historię, w której mogliby zamieszkać już na zawsze. Po pewnym czasie Biedny ja dochodzi do wniosku że związek z Suką nie jest tą prawdziwą historią i postanawia poszukać nowej, tej właściwej. W tym celu sprzedaje swą historię z Suką Jej nowemu kolesiowi (Błażej Wójcik) za dziesięć tysięcy. Suka i Jej nowy koleś zostają parą, wraca Biedny ja, gdyż nie udało mu się stworzyć nowej historii. Prosi więc Sukę o powrót, walczy, zapewnia o miłości, odprawia magiczne rytuały, chce zabić Jej nowego kolesia. Z kolei Suka uczy się dialektyki pomocy, dialektyki miłości, dialektyki rozstania - jest kobietą, a raczej stereotypem kobiety: histeryzuje, płacze, nigdy nie może się zdecydować, długo śpi, nieustannie wkłada i zdejmuje buty (co jednak należałoby zredukować do minimum). Tak to się wszystko kręci i układa w rozmaitych konfiguracjach, a Komentator patrzy i uśmiecha się pobłażliwie. Wszystkie działania bohaterów są przecież zapisane w scenariuszu, każde zdanie, każdy gest jest już zaplanowany. Ktoś tym kieruje, ktoś czuwa. Świat to scena, ludzie to aktorzy, a Bóg jest reżyserem - taką odkrywczą metaforę życia zaserwowano widzom.

Autor scenografii Marcin Chlanda umieścił na środku maleńkiej sceny obrotówkę. Po jednej stronie na granatowym tle udrapowano srebrne kwiaty, postawiono dwie pufy i stolik - nowoczesne wnętrze pubu, po drugiej widać mobilny tapczan z szufladami po bokach, który jest niezbyt przytulnym fragmentem mieszkania Suki. Scena obrotowa to dobry pomysł, szkoda tylko, że aktorzy kręcą nią jak podwórkową karuzelą średnio co chwilę. Po lewej stronie, na podświetlanej podłodze stoi krzesło, na którym siedzi Komentator, ubrany w biały, połyskujący surdut. Przed nim mała lodówka, z której co jakiś czas wyjmuje rekwizyty, w większości butelki piwa i wino.

Właściwie spektakl Piotra Jędrzejasa to dosyć tajemnicza sprawa - w przedstawieniu nie brakuje rozwlekłych scen, aktorska siła rażenia przypomina sinusoidę, a mimo to historia intryguje. Wśród aktorów najlepiej wypada Tadeusz Łomnicki w roli Biednego ja - nie przeżywa na siłę, jest i bardzo naturalny i przerysowany, wydaje się, że niewiele spraw traktuje poważnie. Aneta Słowińska i Błażej Wójcik momentami wypadają z gry, jakby wyparowała z nich aktorska energia.

Ale Michał Walczak wiedział co robi - napisał dramat będący współczesną wersją sztuki dobrze zrobionej, dodał trochę metafizyki, a wszystko to sprawia, że widz nie dostrzega dłużyzn. Daje się za to porwać historii miłosnej w kształcie trójkąta i zastanawia się, co też on jej powie i czy tamten nie dowie się, że oni się spotkali, no i najważniejsze: którego ona w końcu wybierze?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji