Artykuły

Zielona Góra. Biskup Dyczkowski krytykuje "Pokropka"

- Autorowi chyba zależało na szkalowaniu Kościoła - tak o premierowym "Pokropku" [na zdjęciu] w Teatrze Lubuskim w Zielonej Górze mówi biskup Adam Dyczkowski.

- Taka krytyka to kretyńskie nadużycie - odpowiada Ireneusz Kozioł, autor dramatu

Biskup ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej skrytykował najnowszą premierę zielonogórskiej sceny na promocji książki "Konflikt o Dom Katolicki w Zielonej Górze w dniu 30 maja 1960 roku w świetle dokumentów" w Bibliotece im. C.K. Norwida.

Książka zielonogórskich naukowców i historyków z IPN jest wydarzeniem wydawniczym roku. Po raz pierwszy opublikowano kilkaset dokumentów o zamieszkach w 30 maja 1960 r., kiedy kilka tysięcy mieszkańców Zielonej Góry stanęło w obronie odbieranego parafii przez władze Domu Katolickiego (dziś budynek filharmonii). Demonstracje brutalnie stłumiło ZOMO. Kilkuset mieszkańców trafiło pod sąd. Zapadały wyroki od kilku miesięcy do czterech lat. Podczas spotkania pokazywano fragmenty etiud filmowych, które są częścią "Pokropka" Ireneusza Kozioła, poświęconego wydarzeniom zielonogórskim.

Bp Adam Dyczkowski zaatakował przesłanie spektaklu. - Myślałem, że "Pokropek" też ukaże bohaterskie czyny ludzi, ale autorowi bardziej chyba zależy na szkalowaniu Kościoła, a nie na upamiętnieniu bohaterów - komentował.

Oficjalna premiera "Pokropka" odbędzie się dziś. Wcześniej, w lutym, widzowie obejrzeli pokazy przedpremierowe. Wówczas nie wywołały większych emocji.

Co mogło oburzyć ks. bpa Dyczkowskiego? Mąż bohaterki spektaklu, nauczycielki Marii Brożek, za udział w proteście trafia na wiele lat do więzienia. Żona, by do niego dotrzeć, idzie na współpracę z SB. Daje się też wykorzystać seksualnie esbekowi. Po latach, kiedy umiera, ksiądz odmawia jej córce katolickiego pochówku. Bo dała się złamać, nieważne, że szantażem. W spektaklu wrogiem komunistów jest ks. Michalski. Partyjni notable z miejscowym hierarchą obmyślają plan, jak usunąć krnąbrnego księdza z miasta ("Chyba że... proboszcz popełnił przestępstwo pospolite"). Razem zastanawiają się, jak przywrócić spokój, by "słowo partia" przechodziło ludziom przez gardło. Kiedy akcja przenosi się do czasów współczesnych, sekretarza PZPR zastępuje prezydent, przewodniczący rady. Z miejscowym księdzem omawiają problemy z młodzieżą. Jak tu zrobić, by młodym przez gardło przechodziły słowa "kościół", "Bóg".

Reakcja bpa Dyczkowskiego zirytowała autora dramatu. - Wku...em się po prostu, sorry, ale jest to kolejne kretyńskie nadużycie. Nie obchodzi mnie, czy to biskup, czy nie biskup. To jest sprowadzanie dyskusji do żenującego poziomu. Krytyka biskupa wypływa z linii ideologicznej. Jakim prawem domaga się mitologizacji tych wydarzeń? Żadnego szkalowania Kościoła i hierarchii tam nie ma. To jest o uczuciach ludzi, a Kościół jest składową społeczeństwa. W tej historii wszyscy są umoczeni, bo brali udział w tych wydarzeniach. Skrzywdzono prostych ludzi, którzy stali po obu stronach tego konfliktu. Jedni nie powinni rzucać kamieniami, drudzy nie powinni ich pałować. Krzywdziła władza i ks. Michalski, który już od grudnia 1959 r. wiedział, że czeka go eksmisja. W kwietniu zaczął się wycofywać, i dopiero podczas zamieszek nawoływał, żeby ludzie się rozeszli - komentuje Kozioł.

Kozioł zaręcza, że przebrnął przez publikacje o 1960 r. Tyle że, jak mówi, nie pisał sztuki historycznej. - Byłaby w tej wersji smutnym elaboratem, a "Pokropek" to próba podsumowania uczuć. Podczas spowiedzi jedni mówią, że uciekli, drudzy, że rzucili kamieniem w milicjanta. Dlatego zadaję na koniec pytania: Jak się czujesz? To pytanie o to, czy coś podobnego mogłoby się wydarzyć jeszcze raz.

Ks. Andrzej Draguła widział "Pokropka". Przygotowuje recenzję do "Tygodnika Powszechnego". - To sztuka fałszywa, oparta na fałszywych analogiach. Mamy do czynienia z negatywem historii. Oto tamta władza absolutna zmieniła się dziś we władzę absolutną w wydaniu Kościoła - mówi ks. Draguła. - Sztuka jest hochsztaplerska, pełna skrótów intelektualnych, gra na emocjach. Autor przenosi na Kościół mechanizm lustracyjny, co jest absurdalne. Moim zdaniem temat został zmarnowany.

Na analogię między komunistyczną władzą a Kościołem w "Pokropku" zwraca uwagę Paweł Lisicki w "Dialogu" z września 2006 r., w którym opublikowano dramat. Jego zdaniem, teza Kozioła o tym podobieństwie jest "dziwaczna". - We współczesnej Polsce, sugeruje Kozioł, Kościół pełni rolę partii, ideologicznej maczugi do walki z inaczej myślącymi, z młodymi ludźmi, z teatrem, ze sztuką. Zebranie u młodego księdza staje się odpowiednikiem zebrań towarzyszy partyjnych - pisze Lisicki i dodaje. - Czy tak radykalny antyklerykalizm nie prowadzi przypadkiem do śmieszności?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji