Artykuły

Traper w krakowskiej operze

Nowy gmach opery przy ul. Lubicz ma być gotowy w 2008 r. Dyrektor placówki już teraz przewiduje jednak problemy. Obawia się, że będzie miał kłopot z utrzymaniem nowego budynku - pisze Anna Gancarczyk w Gazecie Krakowskiej.

Budowa nowego gmachu opery przy ul. Lubicz może rozwiązać liczne problemy lokalowe tej placówki. Obecnie opera wynajmuje pomieszczenia na magazyny, pracownie i archiwa. Do roku 2006 instytucja ta nie była właścicielem budynków, w których odbywały się przedstawienia i próby. Miała z tego względu problemy z liczbą przedstawień i warunkami technicznymi.

Plan do poprawki?

Pierwszy etap robót budowlanych mamy już za sobą. W listopadzie zakończą się prace związane z technologią sceny i być może uda się zorganizować zapowiadany bal sylwestrowy. Pierwsze przedstawienie będziemy mogli zobaczyć w drugim kwartale 2008 roku. Istnieje jednak ryzyko opóźnienia robót. Piotr Rozkrut, dyrektor opery, sygnalizuje pewne zastrzeżenia do projektu. Ma jednak związane ręce: - Jeśli wystąpimy na drogę sądową i okaże się, że projekt został źle opracowany, to wstrzymają nam dofinansowanie unijne.

Radni wojewódzcy obawiają się, by pieniądze nie zostały źle wydane na inwestycję, której budowa trwa latami, a pewne uchybienia w planowaniu nie są poprawiane. - Generalnie nie ma takich uchybień, które by dyskwalifikowały ten plan - uspokaja Rozkrut. - Błędy są poprawiane. Jest to jednak problem, bo wykonawca mówi, że to kosztuje, a ja nie mogę wydawać publicznych pieniędzy na błędy w planowaniu.

Koszty rosną

Według inwestora, kosztorys już na samym początku był niedoszacowany. Pierwotnie liczono się z kwotą ok. 54 mln zł netto. Koszty obejmowały prace budowlane, technologię sceny i wyposażenie obiektu. Teraz okazuje się, że to suma ok. 63 min zł netto na roboty budowlane. Dodatkowe 33,5 mln zł netto wyniesie wyposażenie obiektu w zakresie technologii.

Inżynier pociąga za sznurki

Dyrektor obawia się także, że opery nie będzie stać na utrzymanie nowego gmachu, czyli remonty, konserwację i klimatyzację. - Wcześniej utrzymanie budynku przy ul. Lubicz kosztowało nas ok. 50 tys. zł rocznie. W nowym gmachu koszty urosną do ok. 2 mln zł - przestrzega. - Taki krok wymaga też nowoczesnych, wykształconych pracowników. Człowiek, który teraz wyciąga element dekoracji na linie, zarabia 1200 zł. W nowym gmachu będzie musiał siąść przed komputerem i obliczyć, w jakim tempie element dekoracji będzie opuszczany. To znaczy, że mój sznurowy będzie musiał zarabiać jak inżynier i będzie musiał być inżynierem.

Marszałek uspokaja

- Jeśli chodzi o pieniądze z województwa, to od czterech lat obserwuję progres, ale i tak jesteśmy najgorzej dofinansowywaną operą w Polsce. To nie jest stan wymarzony, bo wszędzie występujemy jako goście -tłumaczy dyrektor Rozkrut. -Rocznie mamy tylko 100-120 przedstawień. Nie możemy grać więcej, bo nie mamy gdzie. Pojawiają się zarzuty, że Opera Krakowska występuje na małych scenach. Jeśli w Krakowie są jakieś większe sceny, to ja chętnie wystawię na nich przedstawienie.

- Na pierwszym miejscu jest opera. Nie twierdzę, że inne instytucje kulturalne w Krakowie nas nie interesują. Chodzi mi o skok finansowy, który jest nieunikniony dla tej inwestycji - uspokaja wicemarszałek województwa, Leszek Zegzda. - Dyrektor jest traperem, który idzie sam, po nieznanym sobie terenie. A traperów poznaje się po dziurach od strzałów w plecach - dodaje żartobliwie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji