Artykuły

Pod lupą Becketta

Trwają próby "Końcówki" Sa­muela {#au#247}Becketta{/#} przygotowywa­nej przez Jacka Orłowskiego w Ośrodku Badań Twórczości Je­rzego Grotowskiego. Premiera sztuki, w której wystąpią aktorzy Teatru Polskiego, zapowiedziana jest na 15 stycznia

Młody reżyser otrzymał w ubiegłym roku dwukrotnie Grand Prix - na Festiwalu Małych Form w Szczecinie i na Festiwalu Sztuki Aktorskiej w Kaliszu. Obie nagrody przyzna­no Orłowskiemu za inscenizację sztuki Petera {#au#599}Schaeffera{/#} "Tu­tam". Był to jego debiut.

"Końcówka" Samuela Becket­ta to sztuka trudna do insceniza­cji, statyczna, a równocześnie jej dialog nie podlega regułom logi­ki.

- Jeśli reżyser zgodzi się na taką rzeczywistość sceniczną, jaką proponuje Beckett, a jest ona dokładnie opisana, to jego głównym zadaniem jest urucho­mienie aktora. Trzeba dotrzeć do warstwy emocji i psychologii sztuki i odnaleźć w niej coś bli­skiego i ważnego dla każdego aktora. Wówczas prawda zawar­ta w tekście będzie rzeczywiście wypływała z przekonań twórców przedstawienia.

- Dlaczego właśnie teraz zdecy­dował się Pan na wystawienie "Końcówki"?

- W twórczości Becketta pod skorupą absurdalności kryją się sytuacje ludzkie, bardzo chara­kterystyczne dla naszego świata, który się właśnie rozpada. Współczesny Europejczyk staje wobec sytuacji ostatecznych. Beckett stawia te ostateczne pytania. Myślę, że warto je dziś zadać wrażliwej publiczności.

Czy Pana zdaniem "Końców­ka" jest sztuką pesymistyczną?

- Beckett pokazuje sytuację człowieka skazanego na zmaga­nie się z tajemnicą, która okry­wa prawdy ostateczne. Ujawnia przy tym tkwiącą w ludziach potrzebę odkrywania tej tajemni­cy.

Sztuka pokazuje, jak głęboko osadzona jest w człowieku na­dzieja. Nawet w sytuacjach osta­tecznych walczy on o życie. Przy czym nadzieją dla człowieka - zdaniem Becketta - nie jest Bóg, lecz drugi człowiek, jego indywi­dualizm, osobowość.

Zdecydował się Pan wystawić "Końcówkę" w malej sali Ośrodka Badań Twórczości Jerzego Grotowskiego.

- Zależało mi na scenie otwar­tej, umożliwiającej bliski kon­takt aktorów z publicznością, i jednocześnie kameralnej, bo jest to tzw. sztuka minimalna. Ekspresja aktorów jest bardzo wyciszona, ważny jest każdy gest, nawet ruch palca. Beckett posługuje się techniką zbliżenia filmowego. Bierze pod lupę jedną sytuację ludzką i obser­wuje ją. Dlatego scena jest większa od widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji