Artykuły

Nie czekam na Godota

- Jestem dyrektorem artystycznym i czuję, że jestem na swoim miejscu, do którego dojrzałem przez wieloletnie doświadczenia w teatrze - mówi JERZY ZELNIK, aktor i dyrektor Teatru Nowego w Łodzi.

Krzysztof Lubczyński: Nietrudno dostrzec, że należy Pan do tych przedstawicieli swojego zawodu, którzy nie traktują go jako czystego rzemiosła, lecz widzą w nim jednak pewne posłannictwo inteligenckie. To niemodne dziś widzenie roli aktora i reżysera.

- Tak, ale ten zawód bardzo szybko by mnie znudził, gdyby był tylko rodzajem rzemieślniczej zręczności Poprzez postacie, które gram, poprzez literaturę, którą wystawiam, poprzez kontakty z innymi artystami mam nadzieję wzbogacać się jako człowiek, także intelektualnie. Aktorstwo to kontakt z drugim żywym człowiekiem. To niewytłumaczalne do końca, tajemnicze porozumienie, jakie powstaje między aktorem a widzem zanurzonym w mroku widowni To spotkanie w teatrze budzi twórczą ciekawość - co wieczór. Sukces zależy od jakiejś niezbadanej do końca cechy aktora, która sprawia, że jest on w stanie oddziaływać na widza Moim drogowskazem jest Norwidowa formuła o prawdzie i pięknie.

Czy fakt, że lubi Pan formy monodramatyczne aktorstwa, indywidualne występy, oznacza, że woli Pan pracować sam niż w zespole?

- Tak bywa, ale to nie wynika z jakiejś mizantropii tylko z chęci posiadania własnego, odrębnego świata, nie do końca dostępnego innym, świata w dużej mierze wykreowanego przez samego siebie. Stąd mój pomysł na pracę w małych formach teatralnych, w których sam piszę scenariusz, reżyseruję, wymyślam kostiumy, projektuję światło, dobieram muzykę i gram. Ta forma najlepiej broni się przed kompromisem.

Charakter Pana aktorskiego emploi był od początku poważny, serio, ale w ostatnich latach tej ironii czy autoironii jest u Pana jakby więcej.

- Od dłuższego już czasu nie podchodzę z pietyzmem do własnej osoby. Cóż, jestem tylko jeszcze jednym polem bożych doświadczeń.

Tak Pan to ujmuje?

- Wie pan, zdaję sobie sprawę z nieuchronności śmierci cielesnej, tylko nie wiem, kiedy to nastąpi. Każdy dzień planuję tak, aby się go nie wstydzić wieczorem. Tak, by każdy dzień był jakby całym życiem, z którego trzeba się rozliczyć. Wtedy jest ono długie i pełne. W przeciwnym razie jest to czekanie na jakiegoś Godota, a życie mija. W każdym razie na mnie ta świadomość, że muszę mieć stale oliwę w lampie, działa pozytywnie i mobilizująco. Życie jest tak dynamiczne i zaskakujące, że człowiek w każdej minucie i godzinie jest narażony na zaskakujące zdarzenia i musi na nie nieustannie reagować. Polega to na umiejętności nieustającej improwizacji i nieustannego odnawiania się cieleśnie i duchowo, na nieustannym odkrywaniu siebie i zachwycaniu się światem. Jak mówi Gombrowicz, "naszym żywiołem jest wieczysta niedojrzałość". W zawodzie aktora jest to szczególnie wyraźne. Przekroczyłem sześćdziesiątkę, a moje napięcia i intensywność życia wzrosły, choć planowałem zupełnie inaczej - więcej spokoju, podróży i odcinania kuponów od 40-letniej pracy. Tymczasem nadal buduję, zamiast tylko konsumować.

Grał Pan wiele ról romantycznych, ma Pan romantyczne emploi aktorskie, a z drugiej strony deklaruje Pan poczucie ironii Która z tych dwóch postaw jest jednak Panu bliższa?

- Obie, bo ta druga wyrasta z goryczy doświadczeń i rozczarowań, a ta pierwsza jest potrzebą serca.

Czy Pana zjawiskowa, romantyczna uroda przeszkadzała Panu, czy była ograniczeniem?

- Uroda nie jest moją zasługą, a w zawodzie miałem skłonność raczej do metamorfozy, przemiany zewnętrznej i wewnętrznej niż do grania samego siebie.

Czasami odnosiłem wrażenie, że Pan degradował swoją urodę...

- Tak, bo lubiłem realizować się w różnych formach aktorstwa, różnych gatunkach, w których nie uroda była potrzebna, lecz promieniowanie wewnętrzne.

Jakie role były dla Pana największą przygodą artystyczną i egzystencjalną?

- Na pewno w filmie tytułowy faraon, bo była pierwsza, a poza tym przedsięwzięcie artystyczne było wysokiej rangi z uwagi na reżysera Jerzego Kawalerowicza, i z uwagi na tworzywo literackie. Poza tym Ramzes jest postacią skomplikowaną, niejednoznaczną, a takie lubię grać. Bardzo też jestem związany z rolą króla Zygmunta Augusta w filmie Janusza Majewskiego "Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny", bo bardzo odpowiadała mojemu nastawieniu do przemijania życia i wyczuciu spraw eschatologicznych. Ta rola bardzo na mnie wpłynęła. Poza tym hrabia Henryk w "Nieboskiej komedii" Krasińskiego w reż. Zygmunta Huebnera w Teatrze Telewizji, czy Razumow w "W oczach Zachodu", także w realizacji Huebnera. Na pewno tytułowy Iwanow w dramacie Czechowa. Lubię też jedną z ostatnich moich ról, Davida Mossa w "Glengary Glenn Ross". Dobrze wspominam filmową rolę Edwarda w "Jej powrocie" Witolda Orzechowskiego, czy rolę w filmie Janusza Kondratiuka w "Skorpionie, Pannie i Łuczniku". Wymieniłbym też tytułową rolę doktora Murka w serialu telewizyjnym.

A duża rola Łukasza Niepołomskiego w "Dziejach grzechu" Waleriana Borowczyka?

- Wspominam ją o tyle mniej mile, że reżyser Borowczyk często używał nas, aktorów, jako elementu scenografii, a nie jak żywe, skomplikowane istoty, więc swobody twórczej za dużo nie było.

Blisko rok temu objął Pan, po raz pierwszy w życiu, rolę dyrektora Teatru Nowego w Łodzi. Jak Pan się w niej czuje i jaki teatr chce Pan tworzyć?

- Jestem dyrektorem artystycznym i czuję, że jestem na swoim miejscu, do którego dojrzałem przez wieloletnie doświadczenia w teatrze. Chcę wystawiać dobrą literaturę, łączącą ciekawą treść z interesującą formą. Chcę odzyskać łódzką publiczność, tworząc teatr, który - jak mawiał Zygmunt Huebner - wtrąca się, dotyka

A co jest tym tematem, który dotyka?

- Chyba to, że ludzie współcześni, zwłaszcza mężczyźni, mają ogromne trudności z połączeniem życia zawodowego z prywatnym. To rodzi różnorakie konsekwencje i jest bardzo poważnym, uniwersalnym bólem współczesności

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji