Tajemnica Pinokia
- Trzeba być ślepym, żeby nie dostrzec, że plakaty i cała oprawa plastyczna wyszły spod jego ręki. Spektakl nie jest typowym teatrem lalek, to estetyka Stasysa Eidrigeviciusa - mówi debiutujący reżyser ROBERT JAROSZ przed premierą "Pinokia" w Tearze im. Andersena w Lublinie.
Przedstawienie "Pinokio" Carlo Collodiego, którego premiera odbędzie się w Teatrze im. H.Ch. Andersena w niedzielę [18 marca], jest pracą dyplomową Roberta Jarosza, absolwenta reżyserii białostockiego Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Warszawie.
Andrzej Molik: Młody debiutant otrzymał wsparcie, światowej sławy plastyka Stasysa Eidrigeviciusa, który stworzył lalki i scenografię spektaklu. Jak do tego doszło?
Robert Jarosz: Współpracę ze Stasysem zasugerował dyrektor Teatru Andersena Włodzimierz Fełenczak. Nie za bardzo wierzyłem, że zgodzi się na wspólną pracę przy dyplomie studenta, ale okazało się, że tak.
I zaiskrzyło między wami?
- Znaleźliśmy szybko wspólny język, powiedzieliśmy czego nie lubimy, a nie lubimy tego samego.
Sztuka Stasysa odcisnęła piętno na spektaklu?
- Trzeba być ślepym, żeby nie dostrzec, że plakaty i cała oprawa plastyczna wyszły spod jego ręki. Spektakl nie jest typowym teatrem lalek, to estetyka Stasysa. Przenikają się materie, papier, drewno, z ciałem ludzkim.
Wspiera Pana także inny uznany artysta, twórca muzyki Krzysztof Knittel...
- Współpracę z nim zaproponował Stasys. Pracując z takimi osobowościami jak Stasys i Knittel, moim zadaniem jest dawanie tematów, wokół których oni tworzą. To musi być ich twórczość, żeby każdy uważał, że ten Pinokio jest jego.
A jaki był Pana pomysł na Pinokia?
- Zafascynowała mnie wielka tajemnica, objawiająca się wtedy, kiedy odedrze się tę historię z baśniowości - kiedy stary mężczyzna Dżepetto staje się ojcem. I nie do końca sobie z tym radzi. Finałem jest powstanie rodziny, gdzie Pinokio przestaje być pajacem, Dżepetto stolarzem, a staje się ojcem, a wróżka - matką. Tak czytam "Pinokia". To nie mój pomysł, to chciał powiedzieć Carlo Collodi.
Na zdjęciu: plakat Stasysa Eidrigeviciusa do "Pinokia".