Artykuły

Film jak labirynt

- Jest to postać specjalnie dopisana dla naszego spektaklu ["Stara kobieta wysiaduje" w Teatrze Małym], ale moja bohaterka mówi tekstem wyjętym z poematu "Trelemorele" Różewicza. Piękna Dziewczyna jest aktorką i marzy o olśniewającej karierze - mówi BOŻENA STACHURA, aktorka Teatru Narodowego w Warszawie.

Na ekrany kin wchodzi "Bezmiar sprawiedliwości" Wiesława Saniewskiego. Obok Jana Frycza, Jana Englerta i Artura Żmijewskiego jedną z głównych ról w filmie gra Bożena Stachura, aktorka Teatru Narodowego.

Dorota Wyżyńska: Rolę w "Bezmiarze sprawiedliwości" dostałaś bez castingu, niemalże podczas spektaklu "Wesele" w Teatrze Narodowym.

Bożena Stachura: Reżyser Wiesław Saniewski, kompletując obsadę, przyszedł na spotkanie z moim kolegą z teatru Arturem Żmijewskim. Graliśmy "Wesele"Wyspiańskiego. W stroju druhny Kasi przebiegłam przez korytarz i podobno właśnie wtedy Wiesław wpadł na pomysł, że sędzia Bożena to ja. Na drugi dzień zaprosił mnie na rozmowę i dostałam tę rolę. Śmieję się, że "Wesele" w reżyserii Jerzego Grzegorzewskiego, moje ukochane przedstawienie, bo pierwsze w tym teatrze, przynosi mi szczęście. Kilka lat wcześniej właśnie na "Wesele" przyszli państwo Antczakowie i powierzyli mi rolę Solange w filmie "Chopin. Pragnienie miłości"

Ostatnio znowu graliście "Wesele"...

- ...tak i czekam na nowe propozycje filmowe (śmiech).

Jakie były pierwsze wrażenia po przeczytaniu scenariusza?

- Ten scenariusz to precyzyjna łamigłówka. Labirynt. Wszystko dzieje się w głowie głównego bohatera, który relacjonuje proces sądowy, wcielając się jednocześnie w rolę adwokata, prokuratora i sędziego. Już wydaje się, że coś wiadomo, a tu nagły zwrot akcji i wszystko trzeba budować od początku.

Wiesław Saniewski na konferencji prasowej mówił, że bardziej niż sam dramat sądowy interesował go tu stan ducha ludzi, którzy oceniają, ferują wyroki. A jaki jest stan ducha twojej bohaterki Bożeny? To ambitna pani sędzia, która ma niemały wpływ na wyrok.

- Początkowo myślałam o tej postaci jak najgorzej: chorobliwie ambitna, bezwzględna, gotowa poświęcić wszystko i wszystkich, żeby osiągnąć cel. Potem zobaczyłam w niej potworny lęk i niepewność. Ale w gruncie rzeczy niewiele o niej wiemy...

Patrzymy na nią oczami głównego bohatera...

- To postać przywołana z jego pamięci tylko na chwilę, tę decydującą chwilę. Ma zapaść wyrok. To ona steruje jego decyzjami, nie pozwala mu się wahać, wątpić. Jest jakby wyrzutem sumienia głównego bohatera.

Na festiwalu w Gdyni usłyszałam od kogoś: "Nie chciałbym spotkać takiej kobiety na swojej drodze".

W serialu "M jak miłość" też grasz postać, którą nie każdy miałby ochotę spotkać na swojej drodze. Zdarza się, że telewidzowie atakują twoją Grażynę?

- Czarne charaktery zawsze budzą skrajne emocje. I dobrze. Na razie czuję ogromną sympatię widzów. Zwłaszcza kobiet, które często mi mówią, że lubią jej zdecydowanie, pewność siebie, niezależność.

Na szczęście grasz też Wróżkę w spektaklu dla dzieci w Teatrze Narodowym. Dzieci cię uwielbiają, przychodzą po autografy.

- A potem pędzą z podpisanym zdjęciem Wróżki do rodziców i krzyczą z wypiekami: Mamo! tato !Wróżka to Grażyna z "M jak miłość"!

W tym miesiącu czeka cię jeszcze premiera spektaklu "Stara kobieta wysiaduje" Tadeusza Różewicza w reżyserii Stanisława Różewicza w Teatrze Narodowym. Zagrasz Piękną Dziewczyną - postać, którą autor włączył do tego spektaklu specjalnie dla Ciebie.

- Rzeczywiście jest to postać specjalnie dopisana dla naszego spektaklu, ale moja bohaterka mówi tekstem wyjętym z poematu "Trelemorele" Różewicza. Piękna Dziewczyna jest aktorką i marzy o olśniewającej karierze. Czeka na ten jedyny telefon, rolę, a potem już tylko na Oscara! Przygotowuje nawet swoją oscarową mowę. To mały epizod, ale jak to u Różewicza barwny i charakterystyczny.

Do Różewicza masz szczególny sentyment od czasów, kiedy grałaś Dziewczynę w "Na czworakach" w reżyserii Kazimierza Kutza w Teatrze Narodowym.

- Tak, wtedy poznałam Tadeusza Różewicza. Przebywał wówczas w Konstancinie i często odwiedzał nas na próbach.To były zabawne spotkania, bo pan Tadeusz ma niezwykłe poczucie humoru. Potem brałam udział w wieczorze z okazji 80. urodzin poety w Teatrze Polskim we Wrocławiu, a w ubiegłym roku w 85. urodziny miałam zaszczyt czytać poezję Tadeusza Różewicza w Krakowskim Salonie Poezji Anny Dymnej wraz z Jerzym Trelą. Dziś próbuję tekst Różewiczowski z panem Stanisławem Różewiczem. Kolejne niezapomniane spotkanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji