Artykuły

Złapali chwile

"Carpe diem" w choreogr. i reż. Ewy Wycichowskiej w Polskim Teatrze Tańca w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

Każdy po swojemu rozumie i traktuje horacjańską ideę "carpe diem". Jedni traktują ją jako filozofię życia, inni praktykę - odmianę hedonizmu, niczym nieskrępowanej wolności.

Ewa Wycichowska pozwoliła tę antyczną myśl pokazać każdemu realizatorowi i uczestnikowi przedstawienia po swojemu, rezerwując dla siebie rolę kogoś, kto próbuje scalić kawałki rozbitego lustra. Ale te kawałki ku jej zadowoleniu - jak sądzę - nie przystają do siebie, nie można z nich odtworzyć ani ludzkiej historii, ani nie można stworzyć obrazu rzeczywistości zapisującego stan na tę jedną tylko chwilę. Są w tym przedstawieniu momenty przejmujące - jak choćby chochole tańce kuliste pod koniec spektaklu i zupełnie banalne - sceny z paprotką czy fragment z sypiącym się konfetti. Jak się mają do siebie? Nijak moim zdaniem. Ale tak właśnie jest w życiu. Dla jednych najważniejszą chwilą jest zapach ziemi, kiedy sadzą paprotkę albo jakąkolwiek roślinę, a dla innych na przykład somnambuliczny taniec myśli.

Jest w tym przedstawieniu jedna postać (wciela się w nią Iwona Pasińska), która mnie intryguje: w pierwszej części nazwałbym ją Ewą, potem zjawia się niczym baśniowa wróżka, w finale zaś przypomina panią dyrektor od public relations lub marketingu. Każda z nich ma w sobie coś z kreatora. A może ma nam uświadomić, że wcale nie jesteśmy tacy wolni w używaniu chwili? A może nasze swobody podlegają pewnym ograniczeniom i wcale nie są bezkarne, nie zależą wyłącznie od nas? Wycichowska nie stawia kropki na końcu przedstawienia. Otwiera przed widzem interpretacyjną przestrzeń, stawia na wyobraźnię.

Moją wyobraźnię uruchomili raczej kompozytorzy: Zbigniew Górny i jego syn Marcin. Muzyka w tym przedstawieniu niczego nie ilustruje, nie podpowiada interpretacji, stanowi wartość samą w sobie integralnie związaną z ruchem. Najważniejszy w niej jest rozpoznawalny i charakterystyczny rytm, który zmienia się w zależności od chwili: raz jest postrzępiony, innym razem kulisty, czasami nieco rozmyty, ale zawsze precyzyjny. Muzyka panów Górnych kipi energią, tak jak energetyczne i emocjonalne bywają chwile.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji