Artykuły

Firma Dulscy

Zapolska po okresie niełaski wraca na polskie sceny - czasem w formie pastiszu (sztuka Grońskiego "Won!" w warszawskiej Syrenie), częściej w nieco zmodyfikowanym oryginale. Najnowszy tego dowód to premiera "Dulscy z o.o.", oczywiście wedle "Moralności pani Dulskiej", w adaptacji i reżyserii Marty Ogrodzińskiej. Młoda artystka z wyczuciem przełożyła tekst Zapolskiej na współczesne realia, z lekka tylko zmieniając niektóre detale. Dzisiejsza Dulska (kreacja Grażyny Barszczewskiej) jest bizneswoman, na której barkach spoczywa nie tylko dom, ale kierowanie firmą, nic dziwnego, że na uczucia i porozumienie w rodzinie czasu (ani ochoty) nie staje. Ogrodzińska portretuje współczesne kołtuństwo bez środków uśmierzających: polska rodzina w czasie pogoni za pieniądzem budzi odrazę nie tylko w Zbyszku, który deklaruje swój protest, ale doskonale potem wpisuje się w zasadę "prania brudów we własnym domu". Sugestywność wymowy tego spektaklu wspiera przestrzeń sceniczna - w pierwszym akcie zabudowana w odcieniach szarości (pokrycia mebli), w części drugiej sterylna, przezroczysta i biała. Oto kołtun dojrzał, jest tak zakłamany, że obnosi się ze swoim kołtuństwem przy otwartej kurtynie. Bolesna diagnoza. Odziani na biało Dulscy zasiadają zgodnie do posiłku, kiedy już przyczyna ich niepokoju, ubrana na czarno (ta zła) Hanka opuszcza ich rodzinne gniazdo. Ogrodzińska potrafi budować nastroje i zrytmizowane sceny zbiorowe. Pierwszą część zamyka mocną kodą, kiedy Zbyszko intronizuje "drugą panią Dulską", czyli Hankę. Część druga toczy się w nieco somnambulicznym rytmie, niczym w "Naszym mieście" Wildera. Aktorzy niebiorący udziału w akcji krążą poza przestrzenią gry, ograniczoną podwieszonymi drzwiami (ściany mieszkania znikły w przerwie). Ta odmiana pokazuje wyobcowanie i pozór otwartości. Firma Dulscy, którą wystawiła nam przed oczami Zapolska przed stu laty, nie tylko przetrwała, ale triumfuje. Szkoda, że reżyserka nie w pełni opanowała aktorów, skłonnych w tym spektaklu do szarży (dotyczy to zwłaszcza Katarzyny Glinki w roli Hesi). Te niedostatki rekompensuje kunszt Grażyny Barszczewskiej - kiedy pojawia się na scenie w drugiej części, widać, jak Dulska postarzała się o 20 lat, jej ociężałe ruchy, stężenie, wewnętrzny paraliż robią doprawdy wrażenie. Warto też zauważyć, że świetnie trzyma swoją rolę Anna Grycewicz (Hanka), najwyraźniej ukraińska pomoc domowa, która wybija się na niezależność. Dobrze, że w Teatrze Polskim przypomniano tę nieśmieszną komedię, która nie utraciła nic ze swej przenikliwie przykrej diagnozy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji