Artykuły

Polityczne okno

"Okno na parlament" w reż. Pawła Pitery w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Głosie Wielkopolskim.

Trudno w to uwierzyć, że Jarosław Patycki - klasyczny amant operetkowy - w farsie "Okno na parlament" stworzył kreację na miarę pantomimy Henryka Tomaszewskiego. A jednak. Fenomenalnie zagrał na scenie Ciało (niby zmarłego detektywa).

W farsie najważniejsze są drzwi, a aktorzy nie mogą się pomylić, bo złe wejście może spowodować lawinę następnych pomyłek. W tej sztuce dodatkowy kłopot aktorom i technice nastręcza tytułowe okno. Podczas premiery wszystko zagrało idealnie: aktorzy wchodzili w te drzwi, w które mieli wejść, okno spadało wtedy, kiedy miało spaść... A publiczność śmiała się do rozpuku.

Ray Cooney tym razem zajął się politykami. Wpisał się poniekąd w to, co się dzieje na polskiej scenie politycznej, zdominowanej przez seksafery, rozmowy rejestrowane ukrytą kamerą, polityczne targi między rządzącymi a opozycją. W sztuce "Oko na parlament" mamy pokazany kliniczny przypadek: kiedy polityk ma kłopoty, nie wzywa policji, lekarza, obsługi hotelowej tylko... partyjnego kolegę. Na solidarność partyjną zawsze warto i można liczyć. Zaufany sekretarz zrobi wszystko, aby pomóc swojemu przełożonemu. Co tam zasady moralne, przekonania polityczne: najważniejszy jest interes partii i kariera.

W farsie świat mężczyzn zwykle równoważy świat kobiet. W Teatrze Muzycznym mężczyźni są górą: Jarosław Patycki stworzył kreację. Andrzej Szczytko jako Richard Willey idealnie, wpisał się w konwencje partyjnego bulteriera, który dla kariery i premiera zrobi wszystko, o co ten go poprosi, podobnie jak Arnold Pujsza - oddany mu sekretarz; oryginalne typy farsowe stworzyli Dariusz Taraszkiewicz (jako kelner) i Wiesław Paprzycki (jako kierownik hotelu). Jedynie Seweryn Wieczorek (jako zazdrosny mąż) odstaje od tej męskiej galerii, a to dlatego, że jest za mało wyrazisty.

Gorzej w tym przedstawieniu wypadły panie, grając pewne stereotypy: kochanki -sekretarki, zdradzonej żony, pielęgniarki czy pokojówki. Grane przez siebie postaci naszkicowały bardzo grubymi kreskami, bez polotu, wdzięku i choćby drobnego pomysłu własnego.

"Okno na parlament" od kwietnia będzie grane w Scenie Rozmaitości. I chyba słusznie, bo widownia większa, a wróżę tej farsie wielkie powodzenie. Jest śmieszna i niegłupia, co się rzadko zdarza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji