Misterium Narodzenia
W naszym rzekomo współczesnym, a w rzeczywistości postoświeceniowym oddaleniu od istoty rzeczy, skłonni jesteśmy zjawiska złożone, zwłaszcza transcendentalne, postrzegać jednowymiarowo, więc spłycająco. Dotyczy to i wydarzeń, zapoczątkowujących nową erę dziejów ludzkości: Bożego Narodzenia oraz Męki i Zmartwychwstania. Narodziny w Betlejem, widziane przez pryzmat późnych kolęd, pastorałek i sielankowego obrazu stajenki, chętnie odbieramy jako bezrefleksyjnie radosne, a zdarzenia Wielkiej Nocy jako bezwzględnie tragiczne - patrząc na Mękę Pańską raczej z perspektywy horroru niż Ewangelii. W potocznym kulturowym obiegu osobno celebrowanych świąt zatarciu i rozerwaniu ulega związek, decydujący o sensie Wcielenia: narodziny dla zbawczej śmierci - śmierć dla odkupionego życia. Spłycająca tendencja dominuje też w licznych w okresie Bożego Narodzenia okolicznościowych przedstawieniach. Dopiero sięgnięcie do dawnych, autentycznych misteriów stwarza szansę przywrócenia prawdziwych znaczeń i relacji; niestety zdarza się to bardzo rzadko. W 1982 r. Kazimierz Dejmek w spektaklu "Gra o Narodzeniu i Męce" ukazał pełny wymiar dzieła Zbawienia, łącząc dwa cykle misteryjne: bożonarodzeniowy i pasyjny. Wykorzystał wówczas między innymi fragmenty "Dialogu na święto Narodzenia Chrystusa Pana". Dziś ów krakowski dialog z połowy XVII wieku posłużył Wojciechowi Kobrzyńskiemu jako materiał do przedstawienia pod tytułem "Boże Narodzenie" w warszawskim Teatrze Lalka. Przedstawienia, powiedzmy to od razu, szczęśliwie odległego od popularnych tendencji.
Osiem osób w zakonnych habitach zjawia się na scenie, by pokazać nam grę o Narodzeniu - mamy więc teatr w teatrze. Centrum akcji stanowi prostopadłościenna konstrukcja z szarych desek, prosta szopa, a zarazem średniowieczny mansjon, bardzo funkcjonalny. Wrota z jednej, opuszczana pochylnia z drugiej strony i otwarte boki umożliwiają komunikację we wszystkich kierunkach. Mozolne obracanie mansjonu przez zakonników symbolizuje przy tym kierat ludzkiego żywota, skażonego grzechem pierworodnym. Od upadku Adama i Ewy rzecz się bowiem zaczyna, by po ucieczce do Egiptu ogłosić w epilogu Odkupienie. Sceny misteryjne rozgrywane są za pomocą hieratycznie animowanych drewnianych figur, zaprojektowanych, jak i cała scenografia, przez Rajmunda Strzeleckiego. Figury są surowe, masywne, oszczędnie polichromowane. Znacząco odróżnia się Herod, skurczony w bezsilnej złości. Z tonacją wiodącą, bliską wręcz klasycznej tragedii (figury, przesłaniając twarze aktorów, chwilami upodobniają się do masek) silnie kontrastują intermedia, grane przez karykaturalne, szmaciane kukiełki. Te pozornie komiczne scenki ukazują jednak ludzi pogrążonych w grzechu. Dla takich to grzeszników rodzi się Dzieciątko, jest więc i w ich szamotaninie zapowiedź przyszłej Męki.
Połączenie gry w żywym planie z dwoma rodzajami animacji, przy niezbędnej dla ogólnego tonu ścisłej dyscyplinie środków, postawiło przed aktorami nietypowe, złożone zadania. Do tego doszła konieczność opanowania trudnego, archaicznego języka - zasług pracującej nad słowem Krystyny Mazur nie sposób tu przecenić. Wszyscy wykonawcy dobrze się z owych zadań wywiązali, tworząc zajmującą, pełną szlachetnego skupienia zbiorową kreację. Szczególnie zaś przyciągają uwagę: Anna Porusiło jako wzruszająca Najświętsza Panna, pięknie przy tym śpiewająca, Aneta Pałęcka jako uduchowiony, ale i niecierpliwy Anioł Gabryjel oraz Grzegorz Feluś - natchniony Prorok, Józef oraz Prologus i Epilogus, czyli mądry komentator. Półmrok, szarość kotar i drewna, zgaszone barwy figur, litanijno-hymniczny śpiew, sakralna stylizacja muzyki, spowolnienie rytmów i cyzelowanie słowa decydują o sensie i nastroju przedstawienia. Nawet radosna kolęda przy żłóbku jedynie ten nastrój kontrapunktuje. Nie ma tu przytulnego ciepła i wesołej beztroski - jest zimno zrujnowanej szopy i świadomość losu Narodzonego. Już w ósmym wersie prologu słyszymy o "śmierci na krzyżu jak najokrutniejszej". Ale tenże prolog od razu ujawnia tajemnicę - czyli misterium właśnie - przywołanych na scenę wydarzeń: Nago leży na słomie położony w żłobie,
Płaszczyk nieśmiertelności aby zaś dał tobie.
Wszytko, cokolwiek czyni dla zbawienia twego,
Aby cię spółdziedziczył królestwa wiecznego.