Artykuły

Między współczesną wrażliwością a antyczną formą

"Persowie" w reż. Dymitra Gotscheffa w Deutsches Theater w Berlinie na Festiwalu re_wizje/antyk w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Czwórka aktorów, odkryta scena, żółta ściana - to wszystko, czego potrzebował Dimiter Gotscheff do pokazania tragedii Ajschylosa. To świetny spektakl, prosty i wyrafinowany jednocześnie.

Na odsłoniętej scenie stoi w głębi żółta ściana. Podjeżdża do przodu, obraca i ustawia prostopadle do widowni. Jest gruba i solidna, dzieli teraz scenę na połowy. Po jej obu stronach pojawia się dwóch przeciętnie wyglądających mężczyzn (Wolfram Koch i Samuel Finzi) - w ciemnych spodniach i koszulach z krawatami. Uprzejme uśmiechy karykaturalnieją, panowie wiodą, mamrocząc i gestykulując, jakiś spór - wyglądają trochę jak kłócące się dzieci, trochę jak postaci z kreskówki. Przepychają ścianę, każdy z nich chce mieć większy kawałek podłogi. W końcu popychana ściana zaczyna wirować, już nie wiadomo, czy to oni wprawiają ją w ruch, czy też ona ich zmusza do szalonego biegu. Ta sceniczna metafora wojny jest zaskakująca i trafna.

Ściana wraca na swoje miejsce. Teraz jesteśmy w pałacu w Suzie. Wszyscy mężczyźni poszli na wojnę, w Suzie zostały same kobiety. Oczekiwanie na wynik bitwy jest więc oczekiwaniem na wyrok. Klęska Persów będzie końcem ich świata. Na scenie są tylko dwie kobiety - Chór (Margit Bendokat), starsza kobieta w szarej sukience, i Atossa, matka Kserksesa (Almut Zilcher), elegancka dama w szpilkach i czerni. Stworzony słowami nastrój oczekiwania i złych przeczuć gęstnieje, staje się niemal nie do wytrzymania. Ściana znów się obraca, wbiega truchtem dwóch posłańców. To ci sami mężczyźni, którzy rozpoczęli wojnę. Wyglądają trochę niepoważnie, jak para błaznów w kolorowych podkoszulkach. Ale ich szczegółowa, dwugłosowa i beznamiętna relacja z przegranej bitwy ma niezwykłą siłę. Nie ma w tym patosu, ale poczucie nieuchronności. I absurdu wojny, która doprowadziła do zniszczenia świata. Jeszcze pojawi się duch Dariusza (Wolfram Koch), przypomnienie dawnej świetności Persji i daremna już przestroga przed pochopnymi decyzjami. Przejmujący finał należy do Kserksesa (Samuel Finzi). Jeszcze raz powrócimy do bitwy, usłyszymy imiona poległych pod Salaminą wodzów - to ostateczne pożegnanie, tren nad umarłym światem.

"Persów" napisał Ajschylos po bitwie pod Salaminą, w której Grecy pokonali wojska Kserksesa. Bitwa zakończyła wieloletnią perską ekspansję. Ajschylos brał udział w tej wojnie, a "Persowie" to jedna z nielicznych greckich tragedii o temacie współczesnym, a nie wziętym z mitologii. Ale jak pokazać współczesność sprzed dwóch i pół tysiąca lat? Jak się dobrać do tego, co żywe w tym tekście? Gotscheff nie dostosował tragedii Ajschylosa do współczesnych wyobrażeń o komunikatywności, nie uatrakcyjnił długich monologów inscenizacją, nie szukał też aktualnych odniesień. Wojna Greków z Persami pozostała wojną Greków z Persami, a nie którąś ze współczesnych wojen. Gotscheff i jego aktorzy zbudowali pomost między współczesną wrażliwością a antyczną formą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji