Artykuły

Męskie wyznania taneczne

W Klubie Żak w Gdańsku popełniono trzy męskie taneczne wyznania. A tylko jedno męskie i od stóp do głów bardzo erotyczne. "Trzy męskie wyznania" wg konceptu Katarzyny Julii Pastuszak stanowić miały odważny, mocny, nietuzinkowy wstęp do żakowskich walentynek. Poproszeni o solowe spowiedzi trzej gdańscy tancerze tylko po części spełnili prośbę konceptualistki - pisze Tadeusz Skutnik w Dzienniku Bałtyckim.

Radek Hewelt (obecnie Wiedeń) w jakimś stopniu autobiograficzny spektakl " About a boy" przekształcił w opowieść o jakimś "Józusiu", urodzonym w czasie psiejącego komunizmu, kiedy sklepy mięsne nazywały się z japońska "nagiehaki". Kabaretowe, momentami szydercze badanie "misji Józusia" od landryny w gardle, którą omal się nie udławił, do czasu półek uginających się od puszek coca-coli, stanowiło nić fabularną przedstawienia. Skontrastowana ona była ze ścieżką muzyczną i niemal całkowitą nieobecnością "ścieżki tanecznej": tych paru ćwiczeń jak z warsztatu dla początkujących trudno uznać za taniec. Tak więc Hewelt raczej wykpił się "Józusiem" od poważnego, wyznaniowego oczekiwania. Kobiet, mężczyzn i transseksualistów.

Podobnie, acz bardziej bulwersująco, Jacek Krawczyk z Teatru Okazjonalnego. Proponując taneczną wersję "Helikopter Streichquartett" [na zdjęciu] Karlheinza Stockhausena zbulwersował nie tyle miłością do ekscentrycznego muzyka (bo większą darzy np. Joannę Czajkowską), co nieliczeniem się z jego trudno wybaczalną głupotą. Stockhausen bowiem atak 11 września 2001 r. na WTC w Nowym Jorku nazwał "największym dziełem sztuki wszech czasów". Wprawdzie jego "Helikopter Tanz Streichąuartett" jest użyciowieniem i uczłowieczeniem mechaniczności muzyki Stockhausena, niemniej jednak mógł sobie to porywanie się na niemożliwe podarować.

Wreszcie Krzysztof Leon Dziemaszkiewicz spektaklem "Dzisiaj są moje urodziny", cielesnym, nagim, nawet ekshibicjonistycznym (co u niego nie takie znów rzadkie), ale nadspodziewanie poważnym, idealnie trafił w ramy tanecznych wyznań miłosnych. Spektakl zaczyna się od filmu wideo, w którym Dziemaszkiewicz pojawia się jako wampir w zdegradowanej przestrzeni, i przechodzi w nagi taniec w kole wysypanym torfem. Umazany miodem, wytarzany w ziemi, tancerz owija się przezroczystą folią, od stóp do głów, czyli jakby powracał do stanu prenatalnego, embrionalnego, i w zapadłych ciemnościach znika niczym świetlik. I nie pojawia się na bisy, czym wywołuj e pewien niedosyt. U kobiet, mężczyzn i transseksualistów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji