Na marzenia nigdy nie jest za późno
- Cały czas podróżujemy z tą sztuką: pół świata objechałyśmy, byłyśmy nawet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Teraz wybieramy się do Nowego Jorku - mówią ANNA SENIUK i ZOFIA SARETOK, odtwórczyniami głównych ról w sztuce "Pierwsza młodość" zrealizowanej w Teatrze Na Woli w Warszawie.
DZIENNIK ZACHODNI: "Pierwsza młodość" to sztuka o marzeniach i próbie ich spełnienia - to ważny temat?
ZOFIA SARETOK: Nie można żyć bez marzeń, tak jak nie można żyć bez miłości - zawsze trzeba kogoś kochać, przyjmować i dawać miłość. Ludzie powinni mieć marzenia. Cały czas, bez przerwy. W tym przypadku są to zaś takie "późne" marzenia, że jeszcze coś można zmienić w życiu, że może jeszcze coś na człowieka czeka.
ANNA SENIUK: Przesłanie tej sztuki jest takie, iż nigdy nie jest za późno na marzenia. I nie chodzi nawet o to, by je realizować, bo co wtedy? Chodzi o to, by do czegoś dążyć, by mieć swój cel.
DZ: A o czym panie marzą?
ZS: By moim bliskim było jak najlepiej, żeby im się spełniały ich marzenia - to jest moja radość. O sobie człowiek mniej już myśli. Trzeba po prostu czynić dobro i być otwartym na ludzi.
AS: Marzymy, aby mieć czas, zdrowie i pieniądze na dalsze podróżowanie. W życiu jesteśmy bowiem troszkę przedłużeniem granych przez nas postaci: obie marzymy i obie podróżujemy. Po premierze postanowiłyśmy kontynuować losy bohaterek. Zainspirowała nas ta sztuka w kierunku turystyki i dzięki niej zaczęłyśmy podróżować, ale nie z biurami podróży czy agencjami, lecz w dwójkę, tak jak nasze bohaterki. Same jesteśmy sterem, żeglarzem, okrętem i morzem. Lecimy tanimi liniami lotniczymi i wynajmujemy samochód na miejscu, by nie tracić czasu. Jemy, co chcemy, a jak nam się podoba, to zostajemy dłużej w danym miejscu. Dotarłyśmy do Portugalii, Toskanii, a nawet Chin. Wiele się podczas tych podróży wydarzyło. Pewnego razu zgubiłyśmy się sto kilometrów od Szanghaju i nie byłyśmy w stanie wrócić, bo z nikim nie można się było dogadać. Wiele godzin czekaliśmy na dworcu kolejowym myśląc, że już nikt nigdy nas nie odnajdzie i nagle zauważyłyśmy Chińczyka, który biegł do pociągu z walizką na kółkach. Pomyślałyśmy, że wśród tych szarych ludzi jest to jakiś światowy człowiek. Rzeczywiście, znał parę słów po angielsku, pomógł nam wsiąść do pociągu, a gdy dowiedział się skąd jesteśmy i jak podróżujemy, to powiedział: "Panie są bardzo odważne kobiety i musiałyście być kiedyś bardzo piękne". Warto było pojechać aż do Chin, by coś takiego usłyszeć!
DZ: Jak reagują rodziny na tak egzotyczne podróże?
ZS: Nasze rodziny są tolerancyjne.
AS: A podróże nie zajmują nam całych wakacji - możemy podzielić urlop między rodzinę i siebie.
DZ: Dokąd się panie wybiorą w najbliższym czasie?
ZS: Ja proponuje Argentynę. Zobaczyłam, jak tańczy się argentyńskie tango i chcę pojechać, by zobaczyć, jak oni je tańczą na ulicy. Cały czas podróżujemy też z tą sztuką: pół świata objechałyśmy, byłyśmy nawet w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Teraz wybieramy się do Nowego Jorku.
DZ: Jak publiczność postrzega panie: przez pryzmat tego, co panie teraz robią, czy przez pryzmat dobrze zapamiętanych ról sprzed lat?
AS: Niektórzy przychodzą, bo skądś nas kojarzą i chcą zobaczyć w nowej roli. Inni zapominają o tym, co było i wtapiają się w nurt sztuki. To kwestia indywidualna.
DZ: Czy ludzie nadal kojarzą Annę Seniuk z "Czterdziestolatkiem"?
AS: Naturalnie. Często mówią do mnie pani Madzia Seniuk...
ZS: Jej to nie drażni, ale mnie wścieka. Ja jestem bardzo żywiołowa i nie znoszę, jak się ją krzywdzi. A wydaje mi się, że w ten sposób ją krzywdzą. Choć z drugiej strony to trzeba być indywidualnością, trzeba mieć osobowość, by tak zaistnieć w mózgach ludzi. Ile jest takich aktorów, których role przechodzą bez echa. A ją się pamięta!
AS: To jest zjawisko socjologiczne. Widzowie, zwłaszcza telewizyjni wtapiają się w fabułę i często nie mogą wyjść z tego świata fikcji, oddzielić jej od rzeczywistości. To zadziwiające, że normalni ludzie, którzy chodzą do pracy, egzystują, nie są szaleńcami, w tym przypadku zachowują się jak małe dzieci nie rozróżniając fikcji od rzeczywistości.
DZ: Siła ekranu?
AS: Nie chcę nikogo obrażać, ale to jest jakaś dewiacja! Siła siłą: można się popłakać, wzruszyć, ale żeby nie wiedzieć, że to jest aktor, że to jest na niby?
DZ: Jakich jeszcze odkryć dokonałyście panie poza podróżami w nieznane?
AS: Niedawno "odkryłam" pierwszą wnuczkę - to jest dopiero odkrycie, niebywała rzecz! W każdym wieku coś się zatem zdarza: życie cały czas jest kolorowe i cały czas są zmartwienia. Ksiądz Twardowski powiedział kiedyś na ten temat piękne słowa: bo w życiu musi być dobrze i niedobrze, bo jak jest tylko dobrze, to jest niedobrze.
***
ZOFIA SARETOK
Urodziła się 28 marca 1938 r. w Łodzi, gdzie skończyła Filmówkę. Grała w Teatrze Współczesnym w Warszawie, w serialach "13 posterunek", "Na dobre i na złe", "Pensjonat pod Różą".
ANNA SENIUK
Urodziła się 17 listopada 1942 r. w Stanisławowie, dzieciństwo spędziła w Zatorze koło Oświęcimia. Skończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. W tym mieście zaczęła karierę teatralną, potem przeniosła się do Warszawy. Niezapomnianą rolę stworzyła w serialu "Czterdziestolatek" jako Madzia Karwowska. Obecnie można ją oglądać w serialu "Egzamin z życia" w TVP2.