Artykuły

Żałośniak

Passent walczy o własną reputację, broni sensu swego życia. Wie sam najlepiej, ile koniunkturalnych i również obrzydliwych tekstów, napisał w przeszłości (choćby ten o Sewerynie Blumsztajnie z lat osiemdziesiątych), by teraz przejmować się dziennikarską i historyczną uczciwością - na felieton Daniela Passenta o Teatrze Powszechnym odpowiada Krzysztof Gottesman w Rzeczpospolitej.

Porównywanie dzisiejszych czasów do PRL i Jarosława Kaczyńskiego do Gomułki to jeden z ulubionych chwytów ludzi, którzy za wszelką cenę nie chcą dopuścić do poważnej rozmowy na temat naszej przeszłości. Dziś - wedle tej teorii - ludzi myślących inaczej niż władza niszczy się tak jak wówczas. Podobnie jak niszczy sią niezależną myśl, sztukę, nauką. Nie wiadomo, ile w tym głupoty, a ile strachu.

Daniel Passent należy do publicystów, którzy tą metodę opanowali do perfekcji. Podobnie jak pewnemu szeregowemu wszystko kojarzyło się z pupą, jemu wszystko kojarzy się z braćmi Kaczyńskimi i PRL. W felietonie "Rozkoszniacy" w ostatniej "Polityce" tak pisze: "Przypominam też hunwejbinom (to według Passenta dziennikarze, którzy zadają pytania o naszą historię i jego własne teksty w przeszłości - K.G.), że to, w czym uczestniczą, to nie pierwsze, lecz co najmniej trzecie wzmożenie moralno-polityczne w Polsce. Pierwsze miało miejsce w latach 50., a drugie pod koniec lat 60. Nagonka, komunistyczna czy antykomunistyczna, pozostaje nagonką".

Awanturę w warszawskim Teatrze Powszechnym, gdzie dwóch młodych ludzi rządzi w sposób ordynarny i niewiele mający wspólnego ze sztuką, opisuje w swoim blogu jako "klasyczny przykład zastępowania starej łże-elity przez (znowu - K.G.) hunwejbinów. Teatr to kolejna instytucja publiczna, do której dotarła "odnowa". Jeszcze trochę, a dowiemy się, że "Powszechny został odzyskany". Passent walczy o własną reputację, broni sensu swego życia. Wie sam najlepiej, ile koniunkturalnych i również obrzydliwych tekstów, napisał w przeszłości (choćby ten o Sewerynie Blumsztajnie z lat osiemdziesiątych), by teraz przejmować się dziennikarską i historyczną uczciwością. Czy ktokolwiek lat temu dwadzieścia, trzydzieści czy dawniej mógł oficjalnie wypisywać o I sekretarzu czy premierze choćby promil tego, co dziś się pisze i mówi o Jarosławie Kaczyńskim? Czy przeciwnicy polityczni byli zapraszani do telewizji, czy w najlepszym razie byli wyrzucani z redakcji z wilczym biletem? Czy Passent naprawdę nic nie pamięta? Czy nie pamięta, dlaczego powstała podziemna prasa, Latający Uniwersytet... Nie mówiąc o "Solidarności". Czy nie pamięta, dlaczego go przy tym nie było? Jestem pewien, że choć było to sprzeczne z wyznawaną przez niego Realpolitik, pamięta doskonale. Ale inaczej nie potrafi. Swoje najlepsze lata spędził właśnie w PRL. Mimo pozornej światowości pozostał nie tylko jej beneficjentem, ale i niewolnikiem. Tym bardziej żałosnym, że dobrowolnym i szczęśliwym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji