Artykuły

Dzieciaki kradną show

"Akademia Pana Kleksa" w rez. Wojciecha Kępczyńskiego w Teatrze Roma w warszawie. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku.

"Akademia Pana Kleksa" w warszawskim Teatrze Roma to przedsięwzięcie gigantyczne.

Autorom należą się gratulacje, ale musicalowi zaszkodziło to, co miało być jego atutem, nadmiar techniki ograniczył pole wyobraźni.

Rzecz jest bez precedensu. Na potrzeby warszawskiego przedstawienia powstało libretto według klasycznych książek Jana Brzechwy, teksty piosenek, wreszcie lwia część muzyki. To znacznie trudniejsze, niż kupić licencję przeboju wystawianego od lat na Broadwayu, a potem przygotować polską wersję już istniejącego przedstawienia. Doprawdy, wyższa szkoła musicalowej jazdy. Wybór był doskonały. Skoro ostatnie propozycje Romy adresowane były do dorosłych, tym razem dyrektor Wojciech Kępczyński postanowił przyciągnąć widzów od lat, powiedzmy, siedmiu do stu. Starszych przyciągnie do teatru miłość do Brzechwy, średnich wspomnienie obowiązkowych dla nich seansów filmowego "Kleksa" w reżyserii Krzysztofa Gradowskiego, najmłodszych - to przecież oczywiste. Wszystkich zaś - tak rozumiem zamierzenie Kępczyńskiego - połączy żywioł nieskrępowanej zabawy, wyczarowywane siłą wyobraźni obrazy, magia i humor słów nie do podrobienia.

Tak miało być i chwilami było. W chwilach kiedy podczas lekcji zoologii na scenie pojawiają się olbrzymie zwierzęce marionety i rozpoczynają defiladę. Wtedy gdy w rytm stylizowanej na orientalną muzyki czary zaczyna tajemniczy Paj Chi Wo. Albo gdy nad głowami zachwyconych dzieci, ponad rzędami widowni, wznosi się przezabawny Kleksolot. Skarbem "Akademii..." są obsadzone w większych i całkiem małych rolach dzieci. Do nich należy wieczór, spychają w cień doświadczonych partnerów, z nieciekawym Robertem Rozmusem w roli Kleksa na czele. Kiedy w prologu przebiegają wśród publiczności z piosenką "Witajcie w naszej bajce" na ustach albo gdy pozornie bez wysiłku wykonują skomplikowane sekwencje taneczne, niczego więcej nie trzeba.

W dodatku odtwórcy głównych ról - Jakub Badurka (Adaś) i Justyna Bojczuk (Rezeda), pozbawieni tremy, sprawdzają się także aktorsko. Są zabawni i bezpretensjonalni. Nikogo nie udają. "Akademia..." ma być najwyraźniej tour de force Romy. Muzyka Andrzeja Korzyńskiego rozsadza scenę i widownię, ale choć pełna rozmachu, jest dziwnie pozbawiona emocji. W efekcie publiczność podrywa się przede wszystkim przy przebojach znanych z filmu, a nowych piosenek po wyjściu z teatru raczej nie zanuci. Inwencja realizatorów jest olbrzymia, ale tym razem zawodzi ich selekcja pomysłów. Zdarzają się doskonałe, jak ten z hardrockową wersją "Kaczki-dziwaczki" w wykonaniu upozowanego na Piotra Rubika Alojzego Bąbla (Łukasz Zagrobelny). Bywają takie, przede wszystkim w drugiej części spektaklu, jakie wytłumaczyć można tylko chęcią zademonstrowania wszystkich możliwości wykorzystywanej bez ograniczeń techniki. I tu właśnie jest pies pogrzebany. Twórcy "Akademii..." są najwidoczniej przekonani, że młoda publiczność wychowana na przygodach Harry'ego Pottera, na co dzień zagłuszana efektami specjalnymi, nie kupi niczego, czego nie widać jak na dłoni. Głównym elementem scenografii Borisa Kudlićki są więc olbrzymie ekrany. Na nich z kolei niemal bez przerwy wyświetlane są animacje Tomasza Bagińskiego. Skutkiem jest przesyt ruchomymi obrazami. Podobny zabieg zastosowano wcześniej w Romie w "Tańcu wampirów" Polańskiego. Tam jednak filmiki Piotra Dumały grały tylko rolę znaków, zabawnych intermediów. Tym razem dzieło autora "Katedry" spycha na drugi plan żywych ludzi. W spektaklu w zgodzie z oryginałem Brzechwy mówi się wiele o sile wyobraźni i magii. To paradoks, że w scenicznej "Akademii Pana Kleksa" zabrakło właśnie zaufania do wyobraźni małych widzów. Zapomniano, że siła fantazji kreuje najwspanialsze obrazy i czasem lepiej coś zasugerować, niż stawiać kropkę nad i.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji