Artykuły

To jego droga z piekła do piekła

Dusze rosyjskie tekstem innej duszy rosyjskiej wyjaśniają młodej duszy polskiej, kim był największy bard rosyjski. W Teatrze Polonia duszno nie do wytrzymania - o "Rajskich jabłkach" w reż. Żanny Gierasimowej w Teatrze Polonia pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.

Nowa generacja Polaków, ograniczana szkolnym programem coraz większego minimum, nie wie, kim był Włodzimierz Wysocki. Należą się jej wyjaśnienia. Szczególnie, że właśnie obchodziliśmy jego "niedożyte" 69. urodziny. Najlepiej przedstawią go rodacy. Bierzemy więc dramat Raszyda Tuguszewa, gromadzimy aktorów - Żanna Gierasimowa i Evgen Malinovskiy - grających na polskich scenach z uroczym rosyjskim akcentem. W ten sposób dostarczamy starszym chwile wspomnień, a młodzieży szybki kurs historii.

"Telewizor włączyć - bajka się zaczyna!"

Stworzono świat wizualizacji. Ze ścian małej sceny obserwuje widzów źrenica otoczona kobieco podkręconymi rzęsami - zwierciadło duszy. Uśmiechnięta, zaciekawiona, przestraszona, zmęczona. Jeszcze moment i zobaczymy, co oko widziało. Przewijają się nowocześnie zmiksowane portrety Stalina, relacje z parad, świąt, chłopi przy pługach, robotnicy przy maszynach, bloki przy blokach, Hamlet na scenie. Powstanie warszawskie, Paryż, Statua Wolności. Śnieżne pola, lasy tajgi. On żywy. On umarły. Łechtamy młodzież stylistyką MTV. Starszych pytamy konfidencjonalnie: Pamiętacie? A oni odmrugują: Pamiętamy!

"A przed nimi leży w teczce życie moje"

"Rajskie jabłka" to pigułkowy wyciąg z życia artysty przeklętego. W zgrzebnych warunkach, pod metalową, trochę więzienną lampą, z nieodłączną butelką wódki na prostym stole, podane są najważniejsze fakty. Przy akompaniamencie gitary, brzmią jego najbardziej popularne pieśni, w stylizowanej na oryginał, zachrypniętej improwizacji. Patrzymy na poetę, aktora, gwiazdę, męża, alkoholika, ale zawsze jest to hasło ujęte w cudzysłów. Evgen Malinovskiy nie gra Wysockiego. On wypowiada słowa dramatu, które wypełniają przerwy między kolejnymi piosenkami. Jest oszczędny w porównaniu z Żanną Gierasimową. Aktorka wkłada całą swą duszę w odtworzenie syntezy trzech żon, (z Mariną Vlady na czele) - idealnej kobiety Wysockiego. Jest matką jego dzieci, towarzyszem, opiekunką, kochanką. Ona go czuje. Dlatego dużo tu emfazy, nawet jeśli nie jest potrzebna, chodzenia wokół bez wyraźnego powodu. Każde słowo to metafora. Każdy gest jest znaczący. Zmiana upięcia włosów, narzucenie szlafroka czy wełnianej chusty ma swoją wagę. Poetyckości przedstawieniu dodaje światło punktowych reflektorów, ściemnienia, czerwona barwa -symbol krwi.

"I na moją twarz nie spojrzą - wszystko wiedzą"

Czym są rajskie jabłka? To talent Wysockiego rozdany za darmo, zjedzony przez innych, strawiony przez samego artystę. Utopiony w alkoholu. To dusza rosyjska spętana Związkiem Radzieckim.

Wysocki uważał Polskę, obok Francji, za kraj, w którym czuje się najlepiej. W spektaklu padają nazwiska Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego, Jerzego Hoffmana. Szczególnie wyróżniony jest Daniel Olbrychski, uważany przez poetę za swego "polskiego brata". Obecność niektórych z nich wśród widowni nadała premierze dodatkowego smaku. Ale również obnażyła największą słabość przedstawienia. "Rajskie jabłka" to spektakl zrobiony przez przyjaciół dla przyjaciół o przyjacielu. Oklaski, które gromko brzmią po ściszeniu ostatniej pieśni odtworzonej w wykonaniu samego artysty, niekoniecznie nagradzają widowisko. Ludzie klaszczą Wysockiemu, klaszczą tekstom. Klaszczą nad sobą sprzed dwudziestu lat i temu światu który, mimo wszystko, był obrazem ich młodości.

Ale młodzi ludzie nie klęczą. Może dlatego, że skupiają się już na czymś innym, może nie rozumieją tamtych czasów, może ich już nie interesują?

Chyba nie, bo przecież tłumaczenia i parafrazy Jacka Kaczmarskiego (jego "Epitafium dla W. Wysockiego"), Agnieszki Osieckiej, Wojciecha Młynarskiego, w dalszym ciągu chwytają za gardło i ściskają jeszcze długo po wybrzmieniu ostatniej nuty. Cichniemy słysząc kolejne "Obławy", "Łaźnię", "Konia wyścigowego". Czyli można, tylko chyba nie prześlizgując się w ten sposób po powierzchowności tej nietuzinkowej osobowości.

"Nie, w tej formie to nie może wcale pójść"

I nie ma się na co i kogo obrażać. Wystarczy zwyczajnie oderwać się od miłości do Wysockiego i zamiast organizować wieczory wspominkowe, które jedynie podszczypują nasze dusze, zrobić przedstawienie chwytające za gardło. Wszyscy wiemy, że materiał na taki spektakl artysta nam zostawił.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji