Artykuły

Nie chce mi się chodzić po knajpach

- Do szkoły muzycznej chodziłem co prawda tylko dwa lata, bo nie chciało mi się wozić ciężkiego saksofonu, ale na fortepianie grać się nauczyłem - mówi BORYS SZYC, aktor Teatru Współczesnego w Warszawie.

Borys Szyc: Znany widzom m.in. z filmów "Vinci" Juliusza Machulskiego i "Symetria" Konrada Niewolskiego. Obecnie możemy oglądać go w serialu "Oficerowie" w TVP 2. Aktor inwestuje w nieruchomości. Kupił loft - ekskluzywny apartament w jednej ze starych łódzkich fabryk - i dom na warszawskiej Saskiej Kępie. W rozmowie z nami opowiada m.in. o tym, jak urządzi nowe mieszkania, imprezach, zamiłowaniu do szybkiej jazdy samochodem i planach zawodowych na przyszłość.

Przeprowadziłeś się już z Warszawy do Łodzi, do wymarzonego loftu?

- Niedawno ruszyła budowa - mieszkania będą gotowe za dwa lata. Nie jest jednak realne, żebym tam mieszkał na stałe, bo pracuję w Warszawie. Kupiłem nawet dom na Saskiej Kępie. To miasteczko w mieście, gdzie panuje niezwykła atmosfera. Są tam stare, klimatyczne domy, wille i dużo zieleni - uwielbiam to miejsce.

Zdecydowałem się na kupno loftu w Łodzi, bo stamtąd pochodzę. Bywam czasem w moim rodzinnym mieście i chcę mieć tam lokum. To jest także inwestycja, bo Łódź się bardzo rozwija. Wszyscy mówią, że jak kupować nieruchomości, to właśnie tam albo we Wrocławiu.

Gdzie powstanie twój loft?

- Na terenie starej fabryki Scheiblera na Księżym Młynie. Będzie się znajdował w największym budynku, w miejscu, gdzie była stara przędzalnia. Teren wykupił australijski inwestor, który buduje piękne mieszkania na całym świecie. To ogromna inwestycja - pochłonie chyba 120 milionów złotych. Wszystkie budynki zostaną zrewitalizowane, tak by stare zabytkowe mury znowu ożyły.

W każdym mieszkaniu są grube żeliwne filary, które podtrzymują konstrukcję budynku. Zostały też ogromne fabryczne okna, dzięki czemu mieszkania będą dobrze doświetlone. A żeby światła było jeszcze więcej, inwestor wyciął środek fabryki. Na dziedzińcu, który dzięki temu powstanie, będzie ogród i fontanna. Inwestycja robi ogromne wrażenie. Mój loft będzie miał 120 metrów powierzchni użytkowej na trzech poziomach i spory kawałek tarasu na dachu.

Skąd wzięło się u ciebie zainteresowanie lottami?

- Kiedy oglądałem filmy - najczęściej amerykańskie - zachwycałem się ogromnymi mieszkaniami bohaterów, które znajdowały się na terenie starych fabryk. Moja mama uświadomiła mnie, że to są lofty. Zawsze chciałem taki mieć. Poza tym staram się nadążać za najnowszymi trendami i być na bieżąco z tym, co się dzieje na świecie.

Sam zajmiesz się urządzaniem wnętrza czy zlecisz to architektowi?

- Moja mama jest architektem wnętrz, więc ona będzie się tym zajmować. Zrobimy pokazowy loft, żeby ludzie zobaczyli, jakie ona robi superrzeczy. Zastanawiamy się cały czas, jak go urządzić. Może popuszczę wodze fantazji, pójdę z duchem czasu i urządzę go w nowoczesnym stylu. Współczesne wzornictwo jest interesujące i różnorodne.

Twoja mama urządza ci także dom na Saskiej Kępie?

- Tak, robi projekt. Kupiłem ten dom w lipcu i nie miałem czasu się nim zająć. Muszę zrobić tam gruntowny remont, który potrwa dwa, trzy miesiące. Trzeba podnieść strych, dorobić ostatnie piętro, wyburzyć kilka ścian. Zacznę na wiosnę, Wedy będzie ciepło, żeby robotnicy zrobili wszystko za jednym zamachem.

To dom z 1929 roku. Zamierzam urządzić go w ciepłym klimacie - z antykami, obrazami i moim starym fortepianem z Łodzi.

Grasz na nim czasami czy służy tylko jako mebel?

- Mam ten fortepian od dziecka. Stał w moim rodzinnym domu w Łodzi. Do szkoły muzycznej chodziłem co prawda tylko dwa lata, bo nie chciało mi się wozić ciężkiego saksofonu, ale na fortepianie grać się nauczyłem. Bardzo się cieszę, że po wielkich trudach udało mi się w końcu przywieść go do nowego domu. Mam wielu znajomych muzyków, których mój fortepian przyciąga jak magnez. Sam też często siadam przy nim wieczorami i gram.

Dużo imprezujesz?

- Powoli się starzeję - lubię się zabawić, ale ostatnio częściej siedzę w domu. Gdy mam ochotę na imprezę, zapraszam ludzi do mnie. Nie chce mi się chodzić po knajpach - znudziło mi się, poza tym ganiają mnie fotoreporterzy (śmiech).

Chodzą pogłoski, że lubisz szybko jeździć samochodem. To prawda?

- A kto nie lubi? Od niedawna mam sportowe auto, więc ciągnie mnie do szybkiej jazdy. Ale wszelkie plotki o tym, że jestem piratem drogowym, są nieprawdziwe (śmiech).

Właśnie powstaje 14., ostatni, odcinek "Oficerów", który trafi tylko do internetu. Jak potoczą się w nim losy Kruszona?

- Nie mogę zdradzić, co się wydarzy, bo niespodzianka polega na tym, że widzowie będą mogli mieć wpływ na zakończenie serialu. Roboczy tytuł ostatniego odcinka: "Tak mogło być" - mówi sam za siebie. Każde z trzech zakończeń serialu będzie niedopowiedziane i hipotetyczne. W jednej z wersji Kruszonowi będzie się śniło, że Grand (Paweł Małaszyński) jest policjantem. A może to nie będzie sen...

To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w historii polskiej telewizji. Podoba ci się taka interaktywna zabawa?

- Bardzo. Ale nawet jakby mi się nie podobała, nie mam nic do gadania, bo świat idzie w takim tempie do przodu, że trzeba się pogodzić z tego typu zmianami. Komputer i internet są tak mocno zakorzenione w życiu ludzi, że stały się nieodzowne. Pod ich wpływem zmieniły się relacje międzyludzkie, sposoby nawiązywania znajomości, przekazu informacji, docierania do widza.

Wystąpisz w kontynuacji "Oficerów" - "Trzecim oficerze"?

- Zobaczymy. Wszystko zależy od scenariusza i tego, jak ta historia będzie wyglądać. Robienie czegoś na siłę nie ma sensu, ale jeśli to będzie ciekawy pomysł, który wniesie coś nowego, to na pewno rozważę tę propozycję.

Co działo się w twoim życiu zawodowym pod koniec ubiegłego roku?

- Wszystko odbywa się u mnie na wariackich papierach. Miałem premierę spektaklu "Udając ofiarę" w reżyserii Macieja Englerta. To współczesna sztuka rosyjska braci Presniakow. Później na Dolnym Śląsku kończyłem zdjęcia do "Tajemnicy twierdzy szyfrów", gdzie znów spotkałem się z Pawłem Małaszyńskim. Tam też - tak jak w "Oficerach" - gramy antagonistów, tylko mamy zamienione charaktery - ja jestem zły, a on dobry, z misją.

Dosłałeś już jakieś propozycje w tym roku?

- Trwają przymiarki do serialu i filmu "Grom". Jednak dopóki nie mam umów, wszystko się może zdarzyć. Za to na pewno po raz kolejny będę współpracował z Łukaszem Karwowskim, z którym robiłem "Południe - Północ" (film trafi na ekrany kin w styczniu - przyp. aut.). Tym razem to koprodukcja polsko-amerykańska. Film będzie się nazywał "Expecting Love". Jest to historia pewnej miłości. Agnieszka Grochowska gra młodą polską dziewczynę, która pracuje w Stanach. Tam poznaje faceta, Amerykanina, z którym zaczynają coś łączyć. Ja gram jej przyjaciela - geja. W filmie zagrają także młodzi amerykańscy aktorzy. Na plan wchodzimy w marcu. Część zdjęć powstanie w Polsce, część w Los Angeles.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji